Skończył się bardzo trudny rok dla Odry. Są jednak nadzieje na lepszą wiosnę
Po 20 kolejkach rozgrywek I ligi zawodnicy opolskiego klubu są na 16. miejscu oznaczającym spadek do II ligi z dorobkiem 20 punktów. Jeszcze kilka tygodni wcześniej kibice marzyli o takim stanie punktowego konta.
Marcin Sagan
Rok 2019 był nieudany dla Odry. Wiosną długo nie była pewna pozostania na zapleczu ekstraklasy. Ostatecznie utrzymanie udało się zapewnić po 32. kolejce i zwycięstwie 2-1 z Bytovią Bytów. Nowy sezon zawsze przynosi nowe nadzieje, ale start do obecnych rozgrywek był zupełnie nieudany. Mocno przebudowany zespół (aż 10 nowych zawodników) zawodził. “Głową” zapłacił za to szkoleniowiec Mariusz Rumak. Zaledwie dwa zdobyte punkty w sześciu meczach sprawiły, że został on odsunięty od prowadzenia zespołu, a jego obowiązki przejął dotychczasowy drugi trener Piotr Plewnia. Sytuacja była bardzo trudna, bo pod jego wodzą w początkowych meczach drużyna też specjalnie nie punktowała.
Były jednak symptomy lepszej gry, a fantastyczna końcówka tegorocznych zmagań i 10 zdobytych punktów w czterech ostatnich meczach (tyle samo co we wcześniejszych 16 kolejkach) to dowód na to, że misja pod nazwą “uratowanie I ligi” stała się realna do wykonania. Jeszcze po 16. kolejce Odra miała aż osiem punktów straty do zajmującego 15. pozycję (ta lokata na koniec sezonu oznacza utrzymanie) Chrobrego Głogów. Na koniec tegorocznych zmagań niebiesko-czerwoni mają tyle samo punktów co 15. Chrobry, a są niżej w tabeli, bo przegrali z drużyną z Głogowa w bezpośrednim spotkaniu. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że nasi piłkarze by się utrzymać muszą stać się wiosną czołową ekipą I ligi. Po świetnej końcówce wystarczy solidne punktowanie w wiosennych meczach.
Doświadczenie poprzednich sezonów wskazuje, że aby uniknąć degradacji potrzeba zdobyć w całych rozgrywkach około 40 punktów. Być może wystarczy 38-39 “oczek”. Żeby być więc spokojnym należy wiosną zdobyć około 20 punktów w 14 meczach. Wystarczy być więc w drugiej części sezonu średniakiem.
Odrze teoretycznie sprzyja terminarz wiosennych spotkań. Na własnym stadionie zagra bowiem z czterema innymi zespołami, które walczyć będą o utrzymanie: GKS-em Bełchatów, Chrobrym Głogów, Chojniczanką Chojnice i Wigrami Suwałki. Każdy mecz i każdy zdobyty punkt będą ważne, ale te w starciach z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie będą szczególnie istotne.
Na czym można opierać optymizm? Otóż wykrystalizował się trzon zespołu. We wspomnianej świetnej końcówce tegorocznych zmagań w trzech wygranych meczach trener Plewnia desygnował do gry w polu ten sam zestaw zawodników. Dużo było narzekań w czasie rundy na postawę obrońców. Para stoperów: doświadczony Mateusz Kamiński i młody Mateusz Wypych w końcówce jesienie grając ze sobą rozumiała się coraz lepiej. Dowodem na to jest fakt, że w czterech ostatnich meczach Odra straciła zaledwie jedną bramkę. Wypych wydaje się wręcz odkryciem rundy jesiennej. Jeszcze bywa nieco “elektryczny” gdy ma piłkę przy nodze i musi ją rozegrać. Świetnie jednak potrafi się ustawiać w defensywie i powstrzymywać rywali wykorzystując przy tym wskazówki znacznie bardziej ogranego kolegi.
Doskonałym ruchem wydaje się ściągnięcie bramkarza Mateusza Kuchty. Do postawy golkiperów (Artura Krysiaka i Kacpra Rosy) było bowiem najwięcej zastrzeżeń. Kuchta miał przyjść zimą, ale wobec poważnej kontuzji Rosy (wcześniej groźnego urazu doznał Krysiak) awaryjnie i zgodnie z przepisami zakontraktowano go na dwa ostatnie mecze. Wydatnie pomógł drużynie zachowując w nich czyste konto.
Defensywa to podstawa każdego zespołu i w tym kontekście na wiosnę trzeba patrzeć z optymizmem. Jest Kuchta, a para stoperów pokazała, że potrafi grać na bardzo solidnym poziomie. Dobrą decyzją było przestawienie młodzieżowca – Bartłomieja Wdowika z lewej pomocy na lewą obronę. Mający 19 lat zawodnik radził sobie na tej pozycji z każdym meczem coraz lepiej. Jeśli chodzi o defensorów to czas powinien mocno pracować na ich korzyść. Kamiński wiosną w GKS-ie Katowice nie grał wcale z powodu kontuzji, a i na początku tego sezonu zmagał się z urazami. Dla młodych zawodników jakimi są: Wypych (21 lat) i Wdowik każda zmiana klubu to lekki szok. Do Opola przyszli latem i potrzebowali czasu na aklimatyzację. Trzeba też pamiętać, że grający na prawej obronie Patryk Janasik wiosną nie grał wcale z powodu kontuzji i też potrzebował czasu. Nie można zapominać o Łukaszu Winiarczyku. Jesienią grał mało, ale też był po kontuzji kręgosłupa. Jeśli wszyscy będą zdrowi i solidnie przepracują zimę, to opolscy kibice o grę “w tyłach” nie muszą się chyba martwić. Zresztą warto zwrócić uwagę na jedną rzecz. Odra, choć zajmuje dopiero 16. miejsce w tabeli, to na własnym stadionie straciła najmniej bramek (sześć w 10 meczach) spośród wszystkich drużyn I ligi. To wręcz niesamowite. Zresztą jeśli chodzi o grę w defensywie, to patrząc na liczby wyglądała ona nieźle, a może o czym było powyżej wyglądać lepiej. Tylko siedem drużyn straciło mniej goli jesienią niż Odra (nasz zespół stracił ich 25).
Dochodzimy do linii pomocy. Jeśli chodzi o środek, to nasz zespół miał go naprawdę solidnie obstawiony. Trójka: Miłosz Trojak (jako defensywny), Mateusz Czyżycki, Sebastian Bonecki to potencjalnie jeden z lepszych zestawów w lidze. Trochę gorzej wyglądało to na skrzydłach. Dawid Błanik niestety zmagał się z kontuzjami. Na pewno stać go na więcej. Kluczowym zawodnikiem dla zespołu jest natomiast doświadczony Krzysztof Janus. Nie ma co ukrywać, że do połowy rundy zazwyczaj zawodził. Potem z każdym meczem było coraz lepiej, a w końcówce rundy już bardzo dobrze. Trzy gole w trzech zwycięskich meczach pokazały jak istotna może być jego postawa. Do dyspozycji jest jeszcze solidny Słowak Tomas Mikinic, który jest uniwersalny i potrafi zagrać na kilku pozycjach – także na bokach obrony. Wracając do linii pomocy, to pamiętać należy, że Odra przed sezonem straciła z powodu kontuzji swojego lidera – Rafała Niziołka. Jego rehabilitacja przebiega poprawnie i jest duża nadzieja, że wiosną będzie już w pełni mógł wspomóc zespół.
Czas na napastników. Szymon Skrzypczak wiosną był najlepszym zawodnikiem Odry, miał wielki udział w utrzymaniu w I lidze. Jesienią było niestety słabiej. To jednak zawodnik, który w czasie swojej trzyletniej obecności w naszym klubie udowodnił, że potrafi strzelać bramki. Być może poczuł się zbyt pewnie gdy nie miał konkurencji. Dla niego i dla całej drużyny ważne było więc przyjście Arkadiusza Piecha. Z transferem tego 34-letniego zawodnika przeprowadzonym pod koniec października było związanych trochę obaw. Jak się okazało niepotrzebnych. Wniósł dużo do gry, a trzeba pamiętać, że miał zaległości treningowe.
Nasi piłkarze, choć jeszcze kilka tygodni temu byli skreślani przez większość kibiców, to pokazali że mogą tworzyć całkiem przyzwoitą jak na warunki I ligi drużynę. Ważne, żeby mogli w spokoju i bez kontuzji przepracować zimę. Trenerowi Piotrowi Plewni udało się scalić zespół i sprawić, by utrzymanie na zapleczu ekstraklasy stało się zadaniem realnym do wykonania. Pokonanie mających mocne składy: Stali Mielec, Termaliki Nieciecza i Miedzi Legnica czyli zespół mających aspiracje walki o awans pokazuje, że w zespole jest potencjał.
W sporcie gdybanie tylko może frustrować kibiców, ale gdyby Odra nie przegrała meczów z: Puszczą Niepołomice, Stomilem Olsztyn, GKS-em Bełchatów czy Wigrami Suwałki (we wszystkich uległa jedną bramką, nie będąc wcale zespołem gorszym), a je zremisowała, to sytuacja byłaby naprawdę całkiem dobra. Tym bardziej, że te cztery ekipy są z dołu tabeli. Punktów powinno być o kilka więcej. W przegranym 0-1 meczu w Suwałkach opolanie nie wykorzystali rzutu karnego w końcówce. W zremisowanym 1-1 starciu z Zagłębiem Sosnowiec u siebie też w końcówce Skrzypczak zmarnował rzut karny. Suma szczęścia zwykle równa się zero, ale w przypadku Odry jesienią trochę go jednak w ogólnym rozrachunku punktowym brakowało.
Gdyby pod uwagę brano tylko kolejki od 11.-20., to Odra w takiej cząstkowej tabeli zajęłaby 5. miejsce będąc w tym okresie czołową ekipą I ligi. Taka postawa daje więc kolejne powody do optymizmu przed wiosną.
Trener Plewnia nie może jednak już prowadzić zespołu. Nie ma on bowiem licencji UEFA Pro, która jest niezbędna do tego by być pierwszym szkoleniowcem na poziomie I ligi. Dostał on zgodę od PZPN-u na prowadzenie drużyny tylko do końca roku. Odra będzie musiała znaleźć nowego szkoleniowca. W środowisku piłkarskim coraz głośniej mówi się o tym, że zespół poprowadzi 45-letni Dietmar Brehmer. Oficjalnej decyzji jeszcze jednak nie ma. Plewnia oraz obecny drugi trener Tomasz Copik mają jednak pozostać w sztabie szkoleniowym i pełnić rolę asystentów. Takie rozwiązanie gwarantuje ciągłość pracy z zespołem.
Czy zespołowi potrzeba wzmocnień? Wierząc w to, że wszyscy będą zdrowi i bez większych problemów przepracują zimę, to wydaje się że wielkich roszad nie trzeba. Na pewno przydałby się bramkarz, który “naciskałby” na Kuchtę. Na Krysiaka i Rosę raczej trudno liczyć w obliczu kontuzji, które leczą. Z pewnością przydałby się też skrzydłowy. Nawiązując do przysłowia, że “lepsze jest wrogiem dobrego” nie ma chyba co zbytnio mieszać w kadrze zespołu. Bez wątpienia jest ona jednak zbyt liczna. Jesienią zagrało aż 24 zawodników, a w kadrze byli jeszcze juniorzy: bramkarz Kacper Kołotyło, Michał Sparwasser i Maciej Wróbel, a także kontuzjowany Niziołek. Wiosną jest tylko 14 spotkań, w klubie nie ma zespołu rezerw. Tak szeroka kadra nie wydaje się więc uzasadniona.
Na zdjęciu w niebieskich koszulkach dwaj doświadczeni zawodnicy Odry: obrońca Mateusz Kamiński (z lewej) i napastnik Szymon Skrzypczak. Fot. Mariusz Matkowski.