Adriana Adamek: Zrobię wszystko, aby razem z UNI awansować do ekstraklasy
Siatkarki ECO UNI Opole od trzech tygodni trenują już w Stegu Arenie. Skład opolskiej drużyny znacznie się zmienił, lecz cele pozostają te same, jak przed rokiem. O nadchodzących rozgrywkach rozmawiamy z nową libero – Adrianą Adamek.
Piotr Jankowski: Za Wami trzy tygodnie treningów. Zaczęłyście dość szybko.
Adriana Adamek: Fakt, zaczęłyśmy przygotowania szybciej. Także przez to, że jesteśmy zupełnie nowym zespołem i możemy potrzebować więcej czasu na zgranie. Pamiętać należy też, że przez pandemię bardzo dużo czasu spędziłyśmy w domach, dlatego potrzebujemy więcej czasu, aby wejść na pełne obroty. Za nami trzy tygodnie przygotowań, sztab trenerski powoli zwiększa obciążenia. Dziewczyny skaczą coraz więcej do akcji, zaczęłyśmy się też odnajdywać na siatce i coraz lepiej pracować nad przyjęciem. Codziennie dostajemy od trenerów wideo-analizy treningów, dzięki czemu wiemy, co jeszcze powinnyśmy poprawić. Myślę, że wszystko zmierza w bardzo dobrym kierunku.
Czy treningi różnią się nieco od takich typowych? Mam na myśli różnego rodzaju obostrzenia.
Na pewno uważamy na siebie, ale bardziej przekłada się to na nasze pozaboiskowe zwyczaje. Unikamy większość skupisk ludzkich. Mamy świadomość, że musimy dbać o siebie. Jesteśmy już naprawdę głodne gry. Na treningach nasz kontakt jest nieunikniony. Niemożliwe jest, abyśmy w sporcie zespołowym uniknęły ze sobą kontaktu. Dlatego dbamy o siebie poza boiskiem, aby niczego niedobrego nie wprowadzić do drużyny.
Jak przeżyłaś ostatnie miesiące bez sportu? Sezon został przedwcześnie zakończony, trzeba było siedzieć w domach…
Bardzo mi przykro, że tak się to skończyło, bo miałyśmy w BKS-ie Bielsko-Biała przed sobą naprawdę bardzo ważne mecze. Ostatecznie zajęłyśmy siódme miejsce, lecz czułyśmy się gotowe, by powalczyć o wyższe cele. Nie przypominam sobie tak długiej przerwy od sportu w swoim życiu. Gdy rozgrywki zostały zakończone wróciłam do domu, gdzie trenowałam. Dzięki temu doświadczeniu wiem już, że home-office zdecydowanie nie jest dla mnie (śmiech). Cieszę się, bo wszystko powoli wraca do normy. Jestem w Opolu i nie mogę doczekać się sezonu.
Miałaś okazję w swojej karierze grać już z Aleksandrą Trojan. Wejście do zespołu było więc chyba łatwiejsze?
Dziś nawet razem mieszkamy (śmiech)! Szczerze mówiąc trochę obawiałam się przeprowadzki do Opola. To dla mnie zupełnie nowa sytuacja, bowiem wszędzie gdzie grałam zawsze kogoś znałam. Na pewno w trakcie sezonu będę musiała nieco bardziej skupić się na wszelkich odprawach przedmeczowych, żeby lepiej wiedzieć więcej o przeciwniczkach, bo z większością z nich nigdy nie miałam okazji rywalizować. Na szczęście przyjeżdżając do Opola znałam już właśnie Olę Trojan i Martę Ciesiulewicz. Ich obecność mnie na pewno mocno uspokoiła (śmiech).
No właśnie. Jakie będą „Wilczyce” w kolejnych rozgrywkach? Po kapitalnym sezonie 2019/20 wśród kibiców pojawił się ogromny apetyt na ekstraklasę…
Na pewno będą waleczne, co widać od pierwszych treningów. Nie ma żadnego odpuszczania, liczy się każda piłka. Bardzo chciałabym być w zespole, który wywalczy dla Opola awans do ekstraklasy. Nie boję się powiedzieć, że w to celuję i będę do tego dążyć. Miasto na to zasługuje. Jest piękna hala, wsparcie prezydenta, szeroki i doświadczony sztab trenerski i świetny zarząd, który naprawdę o nas dba. Mamy wszystko, aby doprowadzić do tego, żeby Stegu Arena była domem dla dwóch ekstraklasowych drużyn.
Czujesz się odpowiedzialna za ten zespół? Twój transfer do Opola można nazwać swego rodzaju hitem transferowym. Masz za sobą ponad 100 spotkań w ekstraklasie i dopiero 22 lata.
Jeszcze 21 (śmiech)! Ale nie podchodzę do tego w ten sposób. Bardzo się cieszę, że jestem w UNI. Każda z nas powinna czuć się odpowiedzialna za nasz zespół i wyniki. Chciałabym, aby moje doświadczenie też dobrze wpłynęło na dziewczyny. Żebyśmy w trudnych momentach potrafiły zachować zimną krew.
Masz za sobą debiut w reprezentacji Polski. Powrót do kadry zapewne masz z tyłu głowy?
Gra z orzełkiem na piersi to marzenie każdego sportowca. Mam już za sobą występy w reprezentacji, które znaczą dla mnie bardzo wiele. Jestem osobą, która takie rzeczy mocno przeżywa. To niesamowite uczucie stać na boisku, przed kibicami i śpiewać hymn.
Nie uważasz, że z perspektywy pierwszej ligi będzie o to ciężej, aniżeli z ekstraklasy?
Ostatnie rozgrywki, a właściwie transfery dziewczyn z pierwszej ligi do ekstraklasy pokazały, że to wcale nie jest krok do tyłu. Bardzo wiele zawodniczek dzięki dobrej grze na zapleczu elity trafiła do najważniejszej drużyny w kraju. Traktuję to jako nowe doświadczenie.
Jakie wrażenie robi na tobie Opole? Dotąd grałaś w nieco większych miastach.
Jestem w Opolu od trzech tygodni i praktycznie każdy dzień spędzam na sali treningowej. Nie mamy za dużo wolnego czasu, a każdą taką chwilę spędzam zazwyczaj na regeneracji. Weekendy mamy jeszcze wolne i ostatni spędziłam właśnie w Opolu. Oczywiście najlepiej znam drogę z hali do mieszkania, ale Rynek też już widziałam (śmiech)! Byłam też na kąpielisku Bolko, coraz lepiej się tu odnajduję.
Jesteś też świeżo po obronie licencjatu. Podejmujesz dalsze studia w Opolu?
Skończyłam trzy lata menadżera sportu w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie. Będę kontynuowała studia magisterskie na tym samym kierunku i bardzo poważnie myślę też nad zarządzaniem przedsiębiorstwem w Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji.
A wiesz, że ostatnio prac bronili tam Bartosz Kurek i Michał Kubiak?
I z tego co wiem, to nie jedyni siatkarze, którzy tam studiowali. Mam nadzieję jako magister dołączyć do tego grona (śmiech).
Czego możemy ci życzyć na najbliższe miesiące?
Na pewno zdrowia i aby pandemia nie pokrzyżowała nam planów. Bardzo liczę też na to, że kibice będą z nami w hali i z ich wsparciem wywalczymy awans.