Minął tydzień

W Budapeszcie spotkali się stronnicy Putina z całej Europy. Konferencja dla niepoznaki nazywała się spotkaniem środowisk konserwatywno-narodowych. Co prawda Putina na konferencji nie było, ale w zastępstwie była okazja, by zrobić sobie selfie z jego węgierskim przydupasem. Chętnych nie brakowało.

***

To był tydzień przesłuchań Mariusza Kamińskiego, byłego szefa MSWiA, który nadal czuje się posłem, na co niewiele już można poradzić. Był taki sekretarz wojewódzki PZPR w Katowicach, wszechmocny w epoce gierkowskiej towarzysz Zdzisław Grudzień, który deklarował, że komunizmu nikt mu z serca nie wyrwie. Tak jak dzisiaj Kamińskiemu posłowania. Przed komisją ds. afery wizowej Kamiński przedstawił się w roli szeryfa, który osobiście rozwikłał aferę handlu wizami. Po tym jak osobiście przyszedł do niego z doniesieniem „pewien biznesmen”, bo jak wiadomo, biznesmeni mogli przychodzić do ministra ot, tak z ulicy, jeśli tylko mieli jakąś sprawę. Kamiński „odkrył”, że łapówki bierze skromny asystent wiceministra Wawrzyka niejaki Kobos i na podejrzeniu obu panów poprzestał. Nie szukał innych powiązań, bo po co drążyć. Wszak nie miała to być afera a najwyżej aferka, jak zadecydował prezes wszystkich prezesów. W efekcie Kobos rozwijał swoją działalność w przytomności Kamińskiego szefa CBA przez ponad 9 miesięcy. A Wawrzyk materializował w tym czasie ideę centrum wizowego, tak, by pominąć rolę konsulów, którzy na handel wizami kręcili nosem. Sprawa się rypła, nie wtedy gdy się o wszystkim dowiedział Kamiński, tylko gdy dowiedziały się media.

Jeszcze ciekawiej zrobiło się dzień później, tym razem Kamiński świadkował przed komisją ds., wyborów kopertowych. I nie chodzi tu nawet o scysję z posłem Jońskim, która przykryła inne o wiele  bardziej frapujące wątki niż chlanie: Otóż do tej pory nie wiadomo kto stał za poselskim projektem ustawy kopertowej. Członek komisji poseł Czarnek obecny na sali stwierdził, że to byli Niemcy. Gdyby to była prawda, świadczyłoby to o tym, że Berlin pisał PiS-owi ustawy a Czarnek się pod nią podpisał. Widocznie ręka mu się omskła.

Kamiński nie był w stanie wyłuszczyć przed komisją na czym polegał jego nadzór nad spółką PWPW (od papierów wartościowych), która z Pocztą Polską podpisała umowę o druku kart do głosowania, bez grosza na jego pokrycie. Nie potrafił odpowiedzieć dlaczego na to nie zareagował, skoro jako minister odpowiadał za utrzymywanie dyscypliny budżetowej, w ramach której podejmowanie zobowiązań bez finansowego pokrycia nie mieści się zupełnie. To znaczy zareagował, odmawiając własnego podpisu. Po czym, gdy się okazało, że pokrycie jednak było i stosowne info przesłał Kamińskiemu prezes PWPW,  świadek stwierdził, że takiego maila nie widział. Nie podpisał więc, bo nie było pieniędzy na pokrycie umowy, po czym pieniądze się znalazły, tylko info do niego nie dotarło.

W tej sytuacji trudno zrozumieć dlaczego Kamiński tak wzburzył się pytaniem posła Jońskiego o stan trzeźwości. W końcu gdyby rzeczywiście nie ogarniał rzeczywistości w stanie alkoholowego upojenia, byłoby to przynajmniej jakieś logiczne wytłumaczenie. Dlatego pytanie posła Jońskiego o picie w gruncie rzeczy nie było atakiem, a wręcz przeciwnie, próbą podania człowiekowi w potrzebie pomocnej dłoni.

***

Audyt w Orlenie przynosi kolejne rewelacje. Otóż członkowie zarządu za czasów prezesa Obajtka dość swobodnie posługiwali się służbowymi kartami bankowymi. Jeden z nich przejadł z takiej karty 600 tysięcy złotych, czyli głodny nie chodził. Odnotowano też wypłaty członków zarządu na nowy gebiss oraz kosmetyczne sesje wstrzykiwania botoksu, a to nie są tanie rzeczy. Mimo, że mamy tu do czynienia z zabiegami upiększającymi, dobrze to nie wygląda.

***

W tym samym czasie Orlen zamawiał dostawy wenezuelskiej ropy za 400 milionów dolarów.  W tym u pewnego 25-latka z Azji za 250 milionów dolarów, który dopiero co założył sobie firmę.  Efekt jest taki, że nie ma śladu pieniędzy jak również i ropy. Być może kiedyś się dowiemy, czyim ten młody człowiek był słupem, bo trudno uwierzyć, że ludzie w Orlenie odpowiedzialni za takie transakcje byli do tego stopnia głupi i naiwni. Owszem, pazerni tak, o czym piszemy wyżej. A cała ta szemrana transakcja wygląda na wyprowadzanie grubych milionów z państwowej spółki, tylko jeszcze nie wiadomo na czyje konta.

***

Tymczasem były prezes Obajtek w wywiadzie dla WP stwierdził, że ledwo wytrzymał 6 lat „w tym piekle”, czyli na czele Orlenu. Okazuje się, że Obajtek miał wiele wspólnego z bohaterem romantycznym. Jego rządy w Orlenie to też była wielka improwizacja, i podobnie jak Konrad cierpiał za miliony.

***

Dyrektor redaktor Michał Rachoń, aktualnie w TV Republika ogłosił, że rzeczona stacja ma największą oglądalność spośród wszystkich informacyjnych telewizji z kapitałem polskim. To wspaniała wiadomość, szkoda tylko, że połowiczna. Bo gdyby na przykład wziąć pod uwagę wszystkie telewizje z dyrektorem Rachoniem na wizji, to bez wątpienia TV Republika jest najbardziej ze wszystkich oglądana nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

***

A skoro jesteśmy w temacie – minister Bartłomiej Sienkiewicz porzuca resort kultury i zamiaruje przenieść się do Europarlamentu. W końcu zasłużył na nagrodę: Wyczyścił media publiczne z pisowskiej szczujni, redaktorów niezłomnych w szerzeniu kłamstw i manipulacji, nadwornych heroldów prezesa, którzy myśleli, że tak są tam zabetonowani, iż będą trwać wiecznie. W każdym razie do momentu, gdy okazywać będą wierność i przydatność partii, która na nich postawiła. Sienkiewicz pozbawił ich złudzeń i nawet poseł Macierewicz jako cerber na portierni PAP, gdzie się szarpał z pracownikami, im nie pomógł. Właśnie sądy prawomocnymi wyrokami zatwierdziły przekształcenia zaordynowane przez ministra Sienkiewicza. Zadanie wykonane, nawet jeśli nie do końca, to w każdym razie nieodwołalnie.

Oprócz mediów orlenowskich, jest jeszcze problem mediów skundlonych w inny sposób, mianowicie obficie opłacanych przez Ziobrę z Funduszu Sprawiedliwości, ale to już zupełnie inna bajka.

***

Jest nowa wina Tuska, Otóż zdaniem działaczy PiS odpowiada on za nieudaną dizajnersko garderobę polskich olimpijczyków na Igrzyska w Paryżu, której przygotowanie nieprzypadkowo zlecono niemieckiej firmie Adidas. Słabe punkty tej teorii polegają na tym, że umowę podpisano za czasów rządu PIS przez działaczy PKOl powołanych z poręki PiS. Na przykład ciągle jest tam szefem dobry znajomy akurat nie Tuska tylko byłego ministra Sasina. A stowarzyszenia sportowe to dziś największa przechowalnia pisowskich działaczy w ogóle. Tak, że jeśli chodzi o dyscyplinę podnoszenia kłamstw, oni tam mają gwarantowany złoty medal i to chyba dożywotnio.

***

W związku ze spotkaniem prezydenta Dudy z Donaldem Trumpem pisowska propaganda ukuła tezę, że to Duda przekonał Trumpa do odblokowania amerykańskich pieniędzy na uzbrojenie dla walczącej Ukrainy, gdyż jak twierdzi m.in. niezawodny poseł Janusz Kowalski – wielkim mężem stanu nasz pan prezydent jest. Koincydencja czasowa mogłaby od wielkiej biedy o tym świadczyć, gdyby nie fakt, że stronnicy Trumpa w Izbie Reprezentantów głosowali przeciw. Pisowskim propagandzistom pozostało więc jedynie trzymać się wersji, że nawet jeśli prezydent Duda tu nie pomógł, to na pewno nie zaszkodził. Co nie zawsze w wykonaniu pana prezydenta jest oczywistością.

***

Ostatnie sejmowe expose’ ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego wygłoszone w obecności prezydenta Andrzeja Dudy, pokazało, że nie ma co zazdrościć cyrkowi Monty Pythona. On co prawda wymyślił Ministerstwo Głupich Kroków, ale za to my za sprawą pana prezydenta mamy frajdę z  Ministerstwa Głupich Min.

 

Najnowsze artykuły