Minął tydzień

W Wielki Wtorek, gdy było już ciemno, zszedł Zbigniew z łoża boleści i stanął przed swoim domem rzecząc: Wyrwali mi drzwierza wraz z framugami, nie czekając klucza. A ten najpewniej bym im oddal do swojej świątyni, gdybym tylko o zajeździe żołdaków Tuska został powiadomion.

A rzecznik setników mu odrzekł na to: Złożony chorobą nie byłeś podonczas w Ojczyźnie, a twoi kognaci nam świadczenia odmówili. Dlatego żołnierze nie czekając, łomem otworzyli bramę, gdyż mieli rozkazy, by następować i dowody zbrodni, jeśli były, znaleźć. Zaprawdę powiadam Wam, nie czas żałować framug, bo sprawa stolarstwa nie tyczy, lecz denarów królewskich wydawanych po uważaniu, choć to krwawica ludu jako donacja dla najsłabszych przeznaczona być miała. I krata grozi tym, którzy zasadom się sprzeniewierzyli z myślą o własnej fortunie.

A na to Zbigniew odrzekł: ręce moje czyste, gdyż nic z tym nie mam wspólnego a pieczęcie swoje moi zastępcy składali. Ich pytajcie. Dlatego zważcie co robicie, gdyż jeśli wrócę na przynależne mi miejsce, spisane będą wasze czyny i rozmowy. I odszedł Zbigniew wgłąb na odpoczynek, a drzwierza miał już otwarte. Na niebie przytomni nie wypatrzyli jednak znaków, że przepowiednia jego miałaby się spełnić.

Mimo to nazajutrz bladym świtem Zbigniew na powrót do ludu wyszedł i powtórzył, co było już mówione. Gdyż szok buzował w nim wielki. Po jego słowach tumult zapanował na gościńcu i kurz od drogi wzbił się straszny. Jakież to podążają tu do nas podwody ?– dziwili się ludzie.

A to karma wracała.

***

W trakcie przeszukania w domu Zbigniewa Ziobry agenci ABW znaleźli nielegalnie przechowywane poza miejscem przeznaczenia akta sprawy związane z postępowaniem dotyczącym śmierci jego ojca. Co by znaczyło, że kłamał gdy kilka lat temu jako minister sprawiedliwości twierdził, że się ze sprawy wyłączył. Jak widać jednak akta zostały przy rodzinie. Może dlatego, że dziupla na akta w garażu lubelskiej prokuratury została była zdemaskowana.

***

Przewodnicząca neo-KRS Barbara Pawełczyk- Woicka zawierzyła polski wymiar praworządności Opatrzności Bożej. Jak trwoga to do Boga.

***

W ramach audytów po rządach PiS okazuje się, że trzyosobowy zarząd Centralnego Portu Komunikacyjnego, który na razie jest łąką, w ubiegłym roku zdążył zainkasować 746 tysięcy złotych nagród. Jak raz w okresie, gdy plan finansowy CPK rozjechał się im na 3,3 miliarda. W roku 2022 podzielili w zarządzie na nagrody 730 tysięcy na cztery osoby. Nie czekając na lotnisko już tam latali na wysokim finansowym pułapie.

***

Dochodzą słuchy, że pryska czar, moc, potęga byłego prezesa Orlenu, Daniela Obajtka. Do tego stopnia, że niepewne jest jego biorące miejsce na listach PiS do Europarlamentu. Powodem są zapisy z podsłuchów, które w normalnym państwie prawa powinny być dawno zniszczone, ale w państwie PiS nie zostały, gdyż stanowiły cenne haki, które teraz wypłynęły i mocno drasnęły imidż prezesa. Okazuje się przy okazji, że haki to broń obosieczna.

***

Poseł tej ziemi Janusz Kowalski zasugerował, że w związku z przelotem rosyjskiej rakiety nad Polską przez około 30 sekund, należałoby przeprosić byłego ministra Mariusza Błaszczaka. W ten sposób poseł Kowalski postawił znak równości, między przemilczanym godzinnym przelotem nikomu nie niepokojonej rakiety za czasów PiS, którą znaleziono przypadkiem po 5 miesiącach a ostatnio ujawnionym natychmiast opinii publicznej monitorowanym półminutowym przelotem nad Polską rakiety, która zawróciła i nie strącono jej tylko dlatego, by jej szczątki nie spadły na przygraniczną wieś.

A już Aleksander Fredro przestrzegał: Znaj proporcjum, mocium panie.

***

W kwestii naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjską rakietę do MSZ został wezwany ambasador Rosji Andriejew, lecz się tam nie pojawił twierdząc, że wzywać to go może najwyżej Putin a Polacy to mogą go najwyżej serdecznie zaprosić. Reakcja ambasadora wywołała nieukrywaną radość na twarzy byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka. Odebrał ją nie jako wyraz lekceważenia Polski, bo taka refleksja wymagałaby jednak horyzontów szerszych niż wynoszą wymiary gabinetu prezesa Kaczyńskiego, ale braku szacunku do szefa MSZ Radosława Sikorskiego.

Bezczelna odmowa Andriejewa mogła też wynikać z faktu, że za czasów Błaszczaka rosyjska rakieta przeleciała pół Polski, po czym przeleżała w lesie blisko pół roku i nikt go w tej sprawie nie niepokoił. A teraz wystarczyło kilkadziesiąt sekund lotu, by przerywać mu dyplomatyczną sjestę. Oj, Błaszczaku, nieboraku.

***

Prezes NBP Adam Glapiński napisał list do premiera Tuska, z propozycją rozmowy. List ten łączy się z wnioskiem o postawienie prezesa przed Trybunałem Stanu za upolitycznienie narodowego banku. Trzeba jednak zauważyć jakościową zmianę w metodzie: Dotąd prezes słowem pisanym porozumiewał się na wypasie, za pomocą banerów na frontonie gmachu NBP.

Najnowsze artykuły