Minął Tydzień [FELIETON]

Na obchody kwietniowej miesięcznicy katastrofy smoleńskiej prezes Kaczyński wybrał się z kombinerkami, które mają to do siebie, że również nimi trzeba umieć się posługiwać. Dlatego gdy się nie udało za ich pomocą zerwać napis z wieńca, który się prezesowi nie podobał, zabrał sobie żałobną wiązankę w całości, co wyczerpuje znamiona wykroczenia, gdyż nie była jego własnością. Na uwagę policji, by tego nie robił stwierdził, że ma do tego prawo.

W ogóle każdego dziesiątego dnia miesiąca to prezes Kaczyński ustala zasady. Co jest prawem a nawet co było zamachem, choć jak raz nawet wyznaczeni przez Ziobrę prokuratorzy, którzy mieli za zadanie znaleźć na zamach dowody, po ośmiu latach przyznali, że nic na to nie wskazuje.

Mimo to wiara w morderczy spisek jest silna, głównie rzecz jasna w narodzie, który jak wskazują sondaże w 29 procentach wersję takąż podziela. Bo ta cyniczna klika na Krakowskim Przedmieściu , która Kaczyńskiemu klaskała z pierwszych rzędów, gdy wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi upierał się przy swoim, robi to jedynie z wyrachowania oraz przekonania i nadziei, że na smoleńskich trumnach mogą powrócić do znaczenia.

Przy okazji MSWiA podsumowała, ile polskie państwo kosztowały miesięcznice Kaczyńskiego przez osiem lat. Zebrało się tego 35 milionów złotych. Bez wątpienia to wygląda na najdroższą stypę świata, tylko dlaczego za nasze pieniądze.

***

Okazuje się, że komisję smoleńską Antoniego Macierewicza na 33 miliony złotych podsumowano zaledwie wstępnie. Łączne wydatki powoli zbliżają się do 100 milionów. Efektem dociekań jest zawiadomienie Macierewicza do prokuratury przeciwko Tuskowi o zamach na prezydenta Kaczyńskiego. Niestety nie podparte żadnymi dowodami. W ten sposób Macierewicz przygotowuje się do własnego procesu o sprzeniewierzenie funduszy publicznych, a skoro dowodów na zamach nie ma, teraz prawdopodobnie będzie się bronił pomówieniami, że szykujący się proces przeciwko jego kłamstwom, wiarołomstwu i nadużyciom to zemsta Tuska za złożony przeciwko niemu wniosek do prokuratury.

Macierewicz do historii i tak przejdzie jako wybitny macher od kłamstwa smoleńskiego. Kłamstwo jak wiadomo zwykle ma krótkie nogi, tymczasem jemu udało się wydłużyć te parchate giry, tak, by zainfekowały smrodem zgnilizny atmosferę w Polsce na długie 14 lat. I to jak się okazuje nie jest jego ostatnie słowo, choć miejmy nadzieję, że jak najszybciej to już będzie tylko łabędzi śpiew zza krat.

***

Szwajcarska spółka Orlenu poinformowała o stracie 1,6 mld złotych, co zwiększy koszt operacyjny firmy za rok 2023. Ktoś tam wpłacił zaliczkę w tej właśnie wysokości za dostawę ropy, która nigdy nie nastąpiła, a której nie da się odzyskać. W Orlenie wychodzą tymczasem kolejne trupy z szafy: W Warszawie zatrzymano prezesa jednej ze spółek Orlenu, który był ścigany listem gończym w związku z podejrzeniami udziału w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej podatek VAT.

Zdaniem byłego prezesa Daniela Obajtka strata roku 2023, czyli te 1,6 miliarda, to jest wina obecnego zarządu firmy, który nastał w lutym roku 2024. Czyżby Daniel Obajtek to przypadek kolejnego tłustego kota, któremu w wyniku szoku po odcięciu od michy kompletnie zwichrowały się azymuty czasoprzestrzeni?

***

Europarlament niewielką większością przegłosował pakiet migracyjny, który musi jeszcze zatwierdzić Rada Europy. Premier Tusk już zapowiedział, że Polska nie zgodzi się na jego zapisy o relokacji, jeśli Unia nie uwzględni naszego udziału w przyjęciu emigrantów wojennych z Ukrainy. Tymczasem europosłowie PiS a za nim poseł Janusz Kowalski zaczęli informować, że za pakietem głosowali europarlamentarzyści z Koalicji 15 października. Można by rzecz całą zbyć stwierdzeniem, że to jest po prostu od początku do końca kłamstwo. Nie można jednak wykluczyć, biorąc pod uwagę potencjał intelektualny tej drużyny, że oni są na tyle niekumaci, że nie potrafią po prostu odszyfrować protokołów głosowania.

***

Okazuje się, że samorządowe wybory rozpaliły gdzieniegdzie niezwykle silne emocje, W Bartoszycach (warmińsko-mazurskie) kobieta podczas kłótni o wynik wyborów wyjęła jako argument ostateczny kość z zupy i zdzieliła nią partnera. Mężczyzna trafił do szpitala. Kości zostały rzucone, można powiedzieć. Tyle, że w wersji nadwiślańskiej.

***

Że atmosfera wyborcza generuje dysfunkcjonalne fluidy, dowodzi również reakcja posła PiS Jacka Sasina na wynik w Warszawie. Ten jednak nie rzucał kością lecz słowem. Otóż w opinii byłego ministra wygłoszonej w Radiu Zet Donald Tusk grał w stolicy na drugą turę wyborów prezydenckich, żeby osłabić swojego kandydata, czyli Rafała Trzaskowskiego. I to mu się jak wiadomo nie udało. Znaczy w Warszawie też nastąpiła porażka Tuska, choć w pierwszej turze zwyciężył kandydat jego ugrupowania. Najwyraźniej liderzy PiS od fazy okłamywania swoich wyborców przeszli do etapu okłamywania samych siebie.

***

Z życia koalicji: Posłanka Anna Maria Żukowska (Lewica) poradziła marszałkowi Szymonowi Hołowni (Trzecia Droga – Polska 2050), żeby wyp… ze swoimi pomysłami w sprawie głosowania ustaw aborcyjnych. Posłanka najpierw się upierała, że reakcji swojej nie żałuje, lecz potem ktoś ją przekonał, by poszła do marszałka z kwiatami i przeprosiła. I to byłoby na tyle, gdyby reporter na korytarzu w kontekście zapowiedzi tej wizyty nie zagadnął marszałka jakie kwiaty lubi. I wtedy marszałek otworzył się przydługą frazą wspominając o swoich ulubionych goździkach oraz niedocenionych gerberach. Tym sposobem pozostawiając nieodparte wrażenie, że najulubieńszym jego kwiatem jest jednak narcyz.

***

Jak ujawnia tygodnik Polityka po ekokatastrofie na Odrze rząd PiS przeznaczył 250 milionów złotych na monitoring wód słodkich w Polsce. W ten wszak sposób, że umowy zawarte zostały z podwykonawcami , w tym z firmami kompletnie od czapy, a jedna nawet była od obcasów i fleków. Umowę na dostawę 350 sensorów opiewającą na ponad 29 milionów złotych zawarto z firmą Sour Group, która istniała od trzech lat i miała zaledwie 5 tysięcy złotych kapitału zakładowego. Okazało się, że spółka ta powstała jako jedna z kilkuset w ramach podmiotu, który zakładał je hurtowo z przeznaczeniem do sprzedaży pod dowolnie wybrany biznes. Dość powiedzieć, że monitoring nie istnieje, pieniądze się rozeszły a ryby głosu nie mają.

***

Sejmowa komisja śledcza  ds. afery podsłuchowej jeszcze raz przesłuchała Michała Wosia, który jako wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS sfrajerował się i podpisał zgodę na wydanie forsy z Funduszu Sprawiedliwości na system Pegasus. Nie bardzo wiadomo o czym teraz mówił, gdyż posiedzenie było tym razem tajne. W każdym razie członek komisji poseł Witold Zembaczyński nie krył rozczarowania, że świadek w trybie tajnym nie odpowiedział mu na te same pytania, które mu zadał wcześniej w trybie jawnym, zasłaniając się wówczas tajemnicą państwową. Minister Woś i tak już ma swoje miejsce w annałach teorii prawa z powodu stwierdzenia, że skoro ustawa określa, że tego rodzaju wydatki  jak zakup systemu Pegasus finansuje się bezpośrednio z budżetu państwa, i nie ma tam słowa „wyłącznie”, to znaczy, że są też inne możliwości, na przykład te, pod którymi minister złożył swój podpis. Gdyby kierować się logiką Wosia, spokojnie moglibyście w swoim paszporcie zamieścić sobie zdjęcie z ulubionym czworonogiem, bo co prawda przepisy określają parametry paszportowej fotografii, ale słowa „wyłącznie” tam nie ma.

 

 

RUD

W zawodzie dziennikarskim od 39 lat. Przeszedł całą drogę zawodową poczynając od reportera poprzez publicystę, sekretarza redakcji, zastępcę redaktora naczelnego, wydawcę w regionalnej „Trybunie Opolskiej” a następnie jej kontynuatorce „Nowej Trybunie Opolskiej”. Po przejęciu wydawnictwa przez Orlen złożył wymówienie. Obecnie w „Czasie na Opole” zajmuje się problematyką społeczną.

Najnowsze artykuły