Minął tydzień.

Po stu dniach opozycja rozlicza Tuska ze stu obietnic. Premier tłumaczy zaległości, że nie mógł, po primo, przewidzieć w jak fatalnym stanie PiS zostawia następcom państwo, a secundo, to jednak nie sama KO rządzi a koalicja, która tego samego co Platforma ludziom nie obiecywała. W każdym razie nie w trzy miesiące. Na przykład Trzecia Droga sformułowała 12 obietnic do sfinalizowania w cztery lata. PiS tymczasem składa projekty ustaw obiecywanych przez KO do laski marszałkowskiej, na co potrzebne są grube miliardy, które akurat w obecnej sytuacji idą na zbrojenia.  Jedno z tych niezrealizowanych ważnych zobowiązań dotyczyło rozliczenia kantów poprzedników do spodu. Tak że domaganie się pełnej realizacji obietnic Tuska przez PiS brzmią dziś trochę tak, jakby drzewo samo prosiło się siekiery.

***

Z 500 milionów euro, które Unia przeznaczyła na produkcję amunicji, trzy polskie firmy zbrojeniowe aplikowały o kontrakty łącznie na zaledwie 11 milionów, przy czym dostały mniej niż ¼ z tego. To pokazuje stan ruinacji w jakim polski przemysł zbrojeniowy pozostawiła po sobie ekipa PiS. Co prawda ichni minister obrony Mariusz Błaszczak zwala winę na Tuska, ale to tylko dlatego, że ma generalnie problemy z rozkminieniem kalendarza. Unijny przetarg na produkcję tej amunicji zamknięto bowiem 13 grudnia, dokładnie w dniu zaprzysiężenia ekipy demokratycznej koalicji. Co by znaczyło, że cała procedura miała miejsce za czasów PiS-u jednak . Może gdyby nie splatali operetkowego dwutygodniowego rządu Morawiecki Plus, dałoby się jeszcze ogarnąć sytuację. Choć raczej marne szanse. Polskie firmy zbrojeniowe po prostu nie starały się o większe kontrakty, gdyż nie mają takich mocy przerobowych. Gdy minister Błaszczak z kolegami wyprężeni ustawiali się na tle równie sztywnych luf, w polskim sektorze zbrojeniowym prezesi zmieniali się jak rękawiczki, bo każdy musiał zarobić, w tym akwarysta, czyli spec od rybek. Nikt nie myślał o tym, że nie da się z tych czołgów i haubico-armat strzelać powietrzem. Dziś poseł Błaszczak  wyzłośliwia się, że obecny rząd realizuje hasło „Hakuna matata” znane z filmu „Król Lew”, próbując w ten sposób spuścić zasłonę dymną nad swoim nieudacznictwem i niekompetencją.

Szukając winnego lepiej spojrzałby w lustro, hakuna niekumata.

***

Europoseł i po. przewodniczącego  Suwerennej Polski Patryk Jaki stwierdził, że Morawiecki nie daje rękojmi, na wypadek gdyby wrócił do władzy. Na co zareagowała prawa ręka byłego premiera Michał Dworczyk, że Jaki z kolegami to element układu pasożytniczego, przyssanego do pisowskiej piersi. I jak się nie podoba, to wypad. To z kolei nie spotkało się z aprobatą byłego ministra Przemysława  Czarnka, który zasugerował koledze Dworczykowi, by ochłonął, bo jeśli dojdzie do odklejenia Suwerennej, to on, czyli Czarnek, pierwszy pójdzie za nimi. Z kolei koledzy z SP odgryźli się, że oni przynajmniej w odróżnieniu od Dworczyka dbają o bezpieczeństwo swoich mailowych skrzynek. Co by oznaczało, że wersji rosyjskiej prowokacji z fałszywymi mailami ministra, nie dano wiary również w szeregach Zjednoczonej Prawicy, choć latami zapewniali, że jest inaczej. Teraz właśnie nastąpiła kompletna klapa tej mistyfikacji.  Swoje dołożył minister prezydencki Marcin Mastalerek, który nie bez racji wprost zarzucił nieróbstwo Mariuszowi Błaszczakowi jako byłemu szefowi MON. Na co zareagował Jacek Sasin, były minister aktywów państwowych, który z ostrością spojrzenia kreta nadzorował również przemysł zbrojeniowy, więc słusznie krytykę ze strony Mastalerka wziął także do siebie, zarzucając adwersarzowi brak wyczucia smaku i potrzeby chwili.

W tej naparzance nie ma nic dziwnego, tak się zwykle dzieje w formacjach, których spoiwem są jedynie frukta władzy. W momencie, gdy ich zabraknie, nie ma już powodu, by cokolwiek udawać.

***

Czarne chmury zbierają się nad prezesem NBP Adamem Glapińskim. Rządząca koalicja przygotowała już wniosek o Trybunał Stanu dla prezesa, i co najważniejsze dysponuje większością, która może go przegłosować w sejmie. Zarzutów wobec Glapińskiego jest osiem, jeden dotyczy upolitycznienia NBP (te jego słynne wizyty na Nowogrodzkiej). Szefa narodowego banku broni prezes Kaczyński, wyjaśniając, że owszem, wymieniony odwiedzał go w biurze, ale tylko jak kolega kolegę. Przy czym grono kumplowskie pana Glapińskiego jest znacznie szersze, o czym świadczyłoby jego uczestnictwo w posiedzeniu całego klubu parlamentarnego PiS w siedzibie partii. Wywody prezesa Kaczyńskiego potwierdzają, że w powodzi innych zjawisk kompletnie nie rozumie także na czym polega niezależność centralnego banku.

Jedna mu gotuje, a z drugim się koleguje, wszyscy mieli go słuchać.

***

Na posiedzeniu sejmowej komisji ds. wyborów kopertowych po raz drugi pojawił się były minister Artur Soboń, gdyż jak zeznali byli szefowie Poczty Polskiej ustalał on z nimi szczegóły przygotowań i był łącznikiem między Pocztą a Ministerstwem Aktywów Państwowych, które wyborczy proces monitorowało. W tej podbramkowej sytuacji Soboń, który wcześniej twierdził, że w ogóle nie brał udziału w jakikolwiek sposób w przygotowaniu tych wyborów, przypomniał sobie, że rzeczywiście się spotykał, lecz nieformalnie. Znaczy tak wpadał sobie tylko do prezesa Poczty, by się dowiedzieć co słychać. Tym samym były minister Artur Soboń, podpora kilku resortów rządu premiera Morawieckiego, otworzył przed opinią publiczną nowe wymiary pojęcia „pójść w zaparte”.

***

Kaja Godek, znana działaczka antyaborcyjna, coraz śmielej poczyna sobie w sferze polityki. Otóż właśnie ogłosiła, iż ma dowody na to, że Ukraińcy chcą przejąć władzę w Polsce. To by znaczyło, że pani Godek nieco zmienia swą strategię i tym razem próbuje nam wcisnąć dziecko w brzuch.

***

Są nowe doniesienia z operacji podsłuchowej Vampiryna, prowadzonej przez CBA za czasów PiS.. Okazuje się, że prezes Orlenu Obajtek w środku pandemii obiecał TVP 900 tysięcy złotych na promocję filmu „Zenek”, epicki obraz o dziejach gwiazdy disco polo. W związku z tym prezes Burak, odpowiedzialny w Orlenie za marketing, zaczął obdzwaniać spółki-córki w celu zebrania środków. Nie było łatwo, gdyż prezesi okazali się krnąbrni i wskazywali na niestosowność całej akcji, że w porze covidu, gdy brakowało pieniędzy na walkę z koronawirusem, znaleźć się miały na film o ulubionym szansoniście prezesa TVP Kurskiego. W efekcie pół miliona dał Orlen, a 158 tysięcy dołożyła Energa. Jak do tego doszło, już wiem, można powiedzieć, trawestując słowa znanego przeboju bohatera filmu.

***

A skoro jesteśmy przy pandemii, której czterolecie wybuchu właśnie obchodzimy, NIK złożył do prokuratury doniesienie na Mateusza Morawieckiego, Michała Dworczyka i Jacka Sasina o możliwości popełnienia przestępstwa. Kontrolerzy zarzucają im ustawianie zakupów w czasie pandemii pod konkretne firmy, przez co, zdaniem NIK, skarb państwa poniósł stratę w wysokości 200 milionów złotych. Resort Sasina wskazywał precyzyjnie za pośrednictwem kogo i za ile firmy państwowe mają w imieniu rządu kupować środki ochrony osobistej.  W ten sposób 2 miliony dolarów trafiły na przykład  do niewielkiej spółki zajmującej się…handlem pędzelkami kosmetycznymi. Nawet nie ma kogo tam spytać o szczegóły, bo firemka była się zwinęła i ślad po niej zaginął. Ale jak widać po wniosku Najwyższej Izby Kontroli – nie do końca.

***

ABW z kolei stara się ustalić co stało się ze śledztwem pod kryptonimem „Biznes”, dotyczącym małej firmy, sponsora kampanii wyborczej Mateusza Morawieckiego, która w 2019 roku wykazała przychód 56 tysięcy złotych, po czym rok późnej mogła się pochwalić wpływami na poziomie 46 milionów. Według ustaleń ABW, których dokumenty gdzieś się zapodziały, na ten sukces złożył się m. in. zakup środków ochrony osobistej w Chinach za 800 tysięcy dolarów, po czym dzień później rzeczona firma sprzedała je państwowej Agencji Rezerw Materiałowych z 2,5 krotną przebitką.

Wiadomo co czyni złodzieja, ale żeby okazją była pandemia, w której ludzie cierpieli i umierali tysiącami, to już jest jednak łajdactwo.

***

Sędzia TK Krystyna Pawłowicz podzieliła się z internautami refleksją, że jej zdaniem nie wygląda dziś gorzej niż gwiazda Hollywood Demi Moore. I to bez chirurgicznych interwencji. To znak, że oni w tym trybunale Przyłębskiej ducha ciągle nie gaszą. O świetle nie wspominając.

Najnowsze artykuły