Z Wozu Drzymały do Dremana

Karol Jurkiewicz jako dziecko uwielbiał przyjeżdżać do ówczesnego Okrąglaka na turnieje organizowane przez wielkiego prekursora piłki halowej w Opolu, Pawła Kiszkę. – Cale dnie spędzałem tam jako zawodnik i kibic – wspomina. Grał w ekipie z ulicy Drzymały i Kasprowicza o wdzięcznej nazwie Wóz Drzymały, a potem Sąsiedzi Opole, z którą zdobył nawet 3. miejsce w województwie. Dzisiaj jest członkiem zarządu Dreman Futsal Opole Komprachcice oraz członkiem Rady Nadzorczej spółki Futsal Ekstraklasa. Z Karolem Jurkiewiczem rozmawia Dariusz Król.

– Messi czy Mbappe? Którego z piłkarzy zatrudniłby pan w Dreman Futsal Opole Komprachcice?

– Żart! Ale gdybym miał spełnić takie marzenie, to Argentyńczyka. Mbappe bazuje jednak na szybkości wykorzystywanej na dużej przestrzeni. W hali potrzebna jest wspaniała koordynacja. Oczywiście nie można jej odmówić genialnemu Francuzowi, ale Messi ma piłkę przyklejoną do nogi, wykorzystuje swój spryt, jest przy tym zawodnikiem silnym, którego trudno wywrócić. Zresztą Lionel w wywiadach wielokrotnie mówił, że w futsal grał jako dziecko i dał mu on potem bardzo dużo umiejętności, które wykorzystuje na trawie. Świetnie gra na małej przestrzeni, ma oczy „dookoła głowy”, genialnie balansuje ciałem. Dzisiaj zarówno na trawie i w futsalu na wagę złota są zawodnicy, którzy potrafią wygrywać pojedynki jeden na jeden. Zwłaszcza przy tak zaawansowanej piłce nożnej, w której tak wielki nacisk stawia się na obronę.

– Tym samym osiągnąłem tym pytaniem trochę cel, bo chciałem się dowiedzieć, czym różni się piłka na trawie od tej w hali. Czy futsal wyszedł już na dobre z małych świetlic do wielkich hal sportowych?

– W ostatnich dwóch, trzech latach piłka halowa zrobiła ogromny krok naprzód. Imprezy rangi mistrzowskiej pokazywane są na całym świecie, a hale zapełniają się coraz większą liczbą kibiców. I mam tu na myśli zarówno polską ekstraklasę jak i niższe klasy rozgrywkowe. Rośnie także popularność rozgrywek młodzieżowych. Jeśli staniemy się dyscypliną olimpijską, a wierzę, że wkrótce tak będzie, to ludzie, którzy raz przyjdą na nasze mecze, zostaną z nami na zawsze. W futsalu jest niezwykła dynamika, akcje w ciągu dwóch sekund przenoszą się pod obie bramki, a gra na czas się nie opłaca, bo zaraz zatrzymywany jest zegar. Gra wślizgiem i głową należą do rzadkości. Przypominamy trochę dynamiczną piłkę ręczną. Zainteresowanie występami Dremana jest coraz większe i nie ustępuje zainteresowaniu meczami innych opolskich drużyn.

– Futsal w Polsce i na świecie rozwija się, a Dreman też pnie się w górę.

– Zdecydowanie. Przełomowym momentem był nasz awans niespełna 3 lata temu do ekstraklasy. Walczyliśmy o to przez kilkanaście lat. Sindbad Opole, czyli mistrz Polski w piłce pięcioosobowej i dzisiejszy Dreman łączą nawet pewne osoby, choćby Dariusz Lubczyński, nasz drugi trener, a wówczas zawodnik Sindbada Opole. W 2003 roku 4. miejsce w Polsce zajęła drużyna w składzie z Markiem Grendziakiem, Tomkiem Ciastko, Kazimierzem Kucharskim, Dariuszem Lubczyńskim. W 2005 roku został wycofany z rozgrywek z powodu problemów finansowych. W 2007 roku powstał Marioss Gazownik Wawelno i w krótkim czasie awansował do ekstraklasy, jednak po sezonie występów pożegnał się z nią. Od sezonu 2012/13 GKS Komprachcice, a później GKS Berland Komprachcie od II ligi przez I ligę wdarł się do ekstraklasy, a przed rozgrywkami nazwa została zmieniona na Dreman Futsal Opole Komprachcice. Oto nasza dynamiczna, wcale nie tak długa historia.

– W ekstraklasie panuje zawodowstwo?

– Rekord Bielsko‑Biała, Constract Lubawa i Piast Gliwice to profesjonalne kluby, z zawodnikami na pełnych kontraktach. Drużyna z Bielska od lat pisze wspaniałą historię, ale przecież w ubiegłym roku mistrzostwo wywalczył akurat Piast, który obecnie jest w szesnastce najlepszych klubów Ligi Mistrzów. W pozostałych klubach część zawodników jest na kontraktach, część normalnie pracuje.

– Tak jest u was?

– Zespół trenuje cztery razy w tygodniu. Mamy bardzo zróżnicowaną kadrę. Z Kolumbii, Brazylii, Portugali, Ukrainy, Mołdawii.

– Jak ich znajdujecie?

– Jesteśmy w kontakcie z menadżerami, odkrywamy nowe rynki, jak ostatnio kolumbijski. Dajemy znać kogo szukamy (zawodnik defensywny, ofensywny, lewa noga, prawa noga, szybki, silny) i dostajemy propozycje, filmy z całymi meczami. To nie są przypadkowi gracze. Nuno Andre Loureiro Chuva to reprezentant Portugalii do lat 23, a przecież to nacja, która jest aktualnym mistrzem świata i Europy. Brazylijczyk Felipe Deyvisson De Freitas był wielokrotnym mistrzem Czech, a to liga znacznie silniejsza od naszej. Vadym Ivanov to Ukrainiec z polskim paszportem, uczestnik MŚ w St. Petersburgu i przez wiele lat Ligi Mistrzów. Serghei Burduja to etatowy bramkarz reprezentacji Mołdawii. Wszyscy oni są rozpoznawalni w Europie.

– W kadrze nie brakuje także Polaków.

– Oczywiście są też znani polscy gracze, byli i obecni reprezentanci. Arkadiusz Szypczyński, król strzelców ubiegłego sezonu ekstraklasy Tomasz Lutecki, czy bramkarz drużyny, która w tym roku sięgnęła po medal młodzieżowych ME do lat 19, Dawid Lach.

– Nie wspomnieliśmy jeszcze o jednej ważnej osobie…

– Zapewne chodzi o Waldemara Sobotę. Pochodzi ze wsi Schodnia w gminie Ozimek. Grał w Małejpanwi Ozimek, KS Krasiejów, MKS Kluczbork. Ze Śląskiem Wrocław w sezonie 2010/11 zdobył wicemistrzostwo Polski, a rok później mistrzostwo oraz Superpuchar Polski. Później grał w belgijskim Club Brugge, niemieckim FC St. Pauli. Karierę na boiskach trawiastych zakończył niedawno w Śląsku. Zaliczył 17 występów w reprezentacji Polski i strzelił 4 bramki.

– 9 listopada został waszym zawodnikiem. Poradzi sobie?

– To nietuzinkowy piłkarz. Z treningu na trening coraz lepszy. Musimy mieć jednak świadomość, że piłka trawiasta znacząco różni się od futsalu, o czym mówiliśmy na wstępie. Wielu uznanych piłkarzy nie radziło sobie w futsalu, ale jestem przekonany, że to nie dotyczy Waldka. On ma cechy kluczowe dla gry w hali. Jest szybki, techniczny, zdyscyplinowany w defensywie, niesamowicie pracowity i ma pokorę. Szatnia przyjęła go znakomicie. To przyjemność współpracować z takim profesjonalistą.

– To prawda, że na Sobotę przyjeżdżają do Stegu Areny autobusy z Ozimka?

– Tak było na niedawnym meczu z Legią. Waldek ma wielu kibiców na Opolszczyźnie i powtarza, że chce dać radość ludziom, którzy go wspierali przez tyle lat.

– Gracie na najładniejszej hali spośród wszystkich ekstraklasowych drużyn.

– Stegu Arena obok Areny Gliwice i modernizowanej właśnie hali Trapez w Lesznie z pewnością jest jedną z najpiękniejszych. Potwierdzają to wszyscy, którzy już tutaj grali. Także sztab i piłkarze reprezentacji Polski, bo przypomnę, że akurat w Stegu Arenie wywalczyliśmy przepustkę na mistrzostwa Europy, pokonując Czechów.

– Co nas czeka po nowym roku?

– Do treningów wracamy na początku stycznia, a już 9 stycznia podejmujemy sąsiadów w tabeli FC Toruń. Dodam, że spotkanie zaplanowano o 18.15, a transmitować je będzie ogólnodostępna telewizja, ale ze szczegółami muszę się jeszcze wstrzymać. Kilka dni później jedziemy do Siemianowic na mecz Pucharu Polski z tamtejszą drużyną. Dla nas bardzo ważnym, ponieważ w poprzedniej edycji to właśnie ten zespół przedwcześnie nas wyeliminował. Pora na rewanż.

 

fot. archiwum klubowe

Najnowsze artykuły