Straż Miejska nie może stać w przedpokoju

Z Krzysztofem Maślakiem, komendantem Straży Miejskiej w Opolu rozmawia Ryszard Rudnik.

– Czy jest coś, co jeszcze pana może zdziwić w waszej pracy?

– Codziennie jestem czymś zdziwiony, generalnie pomysłowością ludzi. I codziennie mam przykłady na to, że nie jest tak, że już wszystko widziałem. Myślę tu głównie o najcięższych przewinieniach- pobiciach strażnika, policjanta, coraz częściej zdarzają się pobicia ratowników medycznych, którzy też przecież są funkcjonariuszami publicznymi i jako takich prawo chroni ich szczególnie.

– Jednym z narzędzi Straży Miejskiej jest monitoring, jak pan go ocenia w Opolu, bo ludzie różnie o nim mówią…

– Monitoring jest systematycznie rozbudowywany właściwie od 2002 roku. Co roku dokładamy do systemu po kilka, kilkanaście kamer. Ale nie jest tak, że mamy zmonitorowane całe miasto. Przede wszystkim monitoring obejmuje Śródmieście, bliskie Zaodrze, osiedle Armii Krajowej. Domagają się monitoringu mieszkańcy innych części miasta, przede wszystkim Zaodrza, osiedla Dambonia. Idziemy w tym kierunku, jeśli tylko uda się nam przedłużyć światłowód. Jesteśmy z nim blisko, bo już przy Centrum Przesiadkowym Opole Zachodnie. Staramy się rozwijać miejski monitoring. Czy jest on kompletny- nie, odbieramy sygnały od wielu wspólnot mieszkaniowych, że też chcieliby być nim objęci. To jest jednak proces, który będziemy rozwijać, ale kamery nie mogą być wszędzie. Z resztą to nie my decydujemy, gdzie one będą, lecz zespół powoływany przy prezydencie Opola. Tam te wszystkie wnioski są analizowane. Ludzie w monitorowanych częściach miasta czują się bezpieczniej.

– W pana ocenie, czy Opole jest miastem bezpiecznym?

– Jeżeli wziąć pod uwagę statystyki nasze i policyjne, to Opole należy do miast bezpiecznych. To oczywiście nie znaczy, że nic złego się u nas nie dzieje, tylko znacznie rzadziej niż gdzie indziej w Polsce.

– Z danych z roku 2019 wynika, że mamy w Polsce 8,5 tysiąca strażników miejskich i gminnych plus 1900 pracowników cywilnych straży. A ilu jest was w Opolu?

– W opolskiej straży pracują 62 osoby, mamy aż 20 wakatów. Straż Miejska to jest służba, pracujemy w systemie całodobowym we wszystkie dni w tygodniu, wielu potencjalnych chętnych taki system odstrasza. Staramy się, by na każdej zmianie pracowały w mieście 2-3 patrole.

– A kiedy jest najwięcej pracy?

– W Śródmieściu najwięcej zgłoszeń jest do południa, natomiast w osiedlowych sypialniach miasta, na przykład na osiedlu AK ich liczba rośnie wieczorami, i tu często ich natężenie wyznaczają godziny otwarcia lokali gastronomicznych. Oprócz tego trzy osoby śledzą ekrany miejskiego monitoringu, byśmy mogli reagować na bieżąco.  Nasza nie najlepsza sytuacja kadrowa powoduje, że niestety nie wszędzie możemy pojawić się natychmiast po odebraniu sygnału od mieszkańców. Część sygnałów od razu przekazujemy policji.

– Te dane z 2019 roku o liczebności samorządowych straży choć ostatnie, są już niepełne, bo z innych statystyk wynika, że wciągu ostatnich 5 lat zniknęło ponad 100 takich jednostek.

–  Tu chodzi głównie o niewielkie formacje straży gminnej. Bo jeżeli straż liczy 3-4 osoby, to rzeczywiście zakres ich możliwości jest niewielki. Nie są w stanie dyżurować całodobowo, w niedziele i święta. Dlatego często z takich formacji samorządy po prostu rezygnują. Sytuacja jednostek takich jak nasza opolska jest diametralnie inna. Jak już powiedziałem nam brakuje ludzi i nie brakuje zajęć. Funkcjonujemy w Opolu prawie 35 lat i absolutnie nie czujemy się zagrożeni likwidacją. Odwrotnie, mamy poczucie, że władze miasta nas doceniają,wspomagają sprzętem, bazą, widzą sens naszej pracy.

– Socjolodzy z Uniwersytetu Jagiellońskiego przeprowadzili badania stanu świadomości strażników miejskich w Polsce. Paradoksalnie wynika z nich, że macie dość niską samoocenę. Czujecie się niedoceniani.

– Coś w tym jest. To co boli strażników, to porównanie z innymi służbami mundurowymi, policją,strażą pożarną, których uprawnienia, przywileje są znacznie większe. Problem w tym, że my nie mamy swojego ministra, nie stoi za nami państwo, lecz samorządy, a to zupełnie zmienia nasz status. Nie mamy wcześniejszych emerytur, dodatków specjalnych, bo wyłącznie samorządy musiałyby na to wygospodarować pieniądze. Nam państwo nie płaci. Choć strażnicy pracę prewencyjną wykonują podobnie jak policja.

– Z przytoczonych już tu badań UJ wynika, że obraz strażników w społeczeństwie jest lepszy niż o tym sądzą sami strażnicy.

– Ludzie generalnie nie są zadowoleni z żadnej służby represyjnej, która przychodzi i wlepia mandaty. Negatywny obraz pracy strażnika ugruntował się w czasach, gdy w wielu gminach strażnicy obsługiwali wyłącznie fotoradary i służyli wzbogacaniu samorządowej kasy. U nas w Opolu nigdy takiej sytuacji nie było, czy za czasów tego zarządu miasta, czy za zarządów poprzednich. Myśmy się radarowym urobkiem nigdy nie zajmowali, to nie było nasze zadanie. Tymczasem stereotyp mandatorobów przylgnął również do nas. Taka jest logika stereotypu. Straż gminna służąca jedynie obsłudze radarów, bardzo źle się przysłużyła wizerunkowi straży miejskiej w ogóle. Myśmy w Opolu nigdy nie byli maszynką do zarabiania pieniędzy, nigdy wobec nas nie było takich oczekiwań. I za to władzom Opola obecnym i poprzednim bardzo dziękujemy.

– A co w Opolu z waszego punktu widzenia jest największym problemem?

– Są nim braki kadrowe. Potężne wakaty, które nie sposób zapełnić. Chcielibyśmy, by strażnicy w mieście byli bardziej widoczni, nie jesteśmy w stanie. Kiedyś zakładaliśmy, że strażnik na miejsce interwencji powinien dotrzeć w 5-10 minut, dziś, przy tak skromnym stanie osobowym, to jest niemożliwie. Na każdej zmianie mieliśmy patrol dwuosobowy, który wyjeżdżał wyłącznie do interwencji z monitoringu, teraz z takiej ekstra obsady musieliśmy zrezygnować.

– Dziś jeszcze funkcjonuje taki stereotyp, że strażnicy miejscy to głównie emerytowani policjanci.

– Na początku tak było, zresztą wtedy Straż Miejska tak się nie nazywała, powstała w 1989 jako straż prezydencka. I rzeczywiście w znacznej mierze tworzyli ją byli policjanci. Ale to było potrzebne, bo tylko oni mieli odpowiednie doświadczenie. Zresztą u zarania straż funkcjonowała na podstawie ustawy o policji, więc uprawnienia miała bardzo szerokie. To się dawno zmieniło i bardzo dobrze. Pracuję w straży już 33 lata i nigdy nie byłem policjantem, większość z nas przyszła po studiach lub z innych zawodów. W 1992 powstała ustawa o Straży Miejskiej unormowano nasze obowiązki, to już była zupełnie inna jakość.

–  Co do uprawnień straży, to zdaje się funkcjonowała tu zasada sinusoidy: najpierw wasze uprawnienia były duże, potem się zmniejszały, nie zawsze z sensem, w październiku ubiegłego roku znowu wzrosły…

– Uprawnienia są modyfikowane cały czas. Mamy zespół społeczny prefektury krajowej a w niej komisję legislacyjną, w której mam przywilej również zasiadać. Problem uprawnień straż miejskiej i gminnej w tej naszej komórce jest dyskutowany na bieżąco. Komisja występuje do ustawodawcy z wnioskami modyfikacyjnymi, które co jakiś czas są uwzględniane. A jest co modyfikować. Na przykład dostajemy uprawnienia, które pozwalają nam wejść jedynie do przedpokoju mieszkania i nigdzie dalej, co często uniemożliwia skuteczną interwencję. Podobnie na początku było z interwencjami ekologicznymi, mogliśmy na przykład jedynie sprawdzić zawartość pojemników na śmieci, czy odpadki są odpowiednio segregowane, ale na tym nasze możliwości interwencji się kończyły, bo brakowało odpowiednich aktów prawnych. W kwestiach ekologicznych postanowiono, że nasza rola będzie rosła, ale działo się to bardzo powoli. Z drugiej strony ważne jest, by straż miejska nie dublowała zadań policji. Jeśli my mamy zajmować się kontrolą prawidłowego parkowania, karaniem mandatami, zakładaniem blokad na koła, niech to robi tylko straż, albo tylko policja, a nie jedni i drudzy.

–  Ostatnio w Warszawie odbył się happening, gdzie kierowca na jednym z głównych placów pod znakiem zakazu zatrzymywania ustawił auto, a że nie zakłócało ono ruchu, nie można je było usunąć a mandat wynosił 100 złotych i jeden punkt karny. Gdyby to auto ustawili na parkingu i nie zapłacili, mandat byłby wielokrotnie wyższy.

– No niestety tak to wygląda.

– Na pana stole widzę jakieś kamery –fotopułapki…

– A tak, będziemy je zakładać, rzecz jasna nie powiem gdzie. Mamy w Opolu kilka miejsc, w których powstają nielegalne wysypiska śmieci. Będziemy się starali namierzyć i rozliczyć ich użytkowników.

Najnowsze artykuły