Kierunek Mińsk

Prezydent podpisał ustawę, która wprowadza sąd kapturowy w Polsce. Bez możliwości odwołania, bez jakiejkolwiek odpowiedzialności jego członków, w trybie, który z powodzeniem jest stosowany w reżimach putinowskim i łukaszenkowskim.

Polacy mają prawo wiedzieć – argumentuje prezydent. Owszem, ale w zgodzie z zasadami państwa prawa, to znaczy, że sąd jest sądem, prokuratura prokuraturą, a służby specjalne takimiż służbami,  a nie wszystko jest do kupy jednym politycznym konwentyklem ponad wszystkie instytucje demokratycznego państwa jak ta ustawa, zwana już potocznie lex Tusk, od nazwiska osoby przeciw której głównie jest skierowana.

Kto w tym putinowskim monstrum do spraw zwalczania putinowskich wpływów zasiądzie? Rzecz jasna nikt oprócz polityków PiS w otoczeniu przystawek, w tym Pawła Kukiza. Już sam ten jednostronny skład będzie miał wszelkie cechy sądu inkwizycyjnego, a jego decyzję będą oceniane wyłącznie w kategoriach politycznych. Zresztą wielu polityków Zjednoczonej Prawicy już dziś nie ukrywa i mówi otwartym tekstem o co i o kogo  w tej komisji będzie im chodzić.

Andrzej Duda próbuje w swym oświadczeniu zdjąć z siebie odpowiedzialność jako strażnika konstytucji, którą ewidentnie łamie. Apeluje do premiera, by wystąpił z wnioskiem, aby kwestię zbadania wpływów rosyjskich zbadano na poziomie całej Unii. Rzecz w tym, że sama inicjatywa nie może być zasłoną dymną dla antydemokratycznych metod jej wprowadzania. W demokratycznym społeczeństwie nie da się bowiem celu odseparować od metody, tak jak sobie skalkulował obóz władzy, od dziś do spółki z prezydentem.

Rozsądnie by było, gdyby ta komisja najpierw zajęła się sama sobą, bo poprzez swój kształt i antydemokratyczną  formułę wpisuje się jak nic w politykę Kremla, który niczego tak nie pragnie jak drugiego Mińska w Warszawie. Właśnie idziemy w tym kierunku.

Najnowsze artykuły