Odra jest zatruwana zgodnie z prawem

Kluczowe organy administracji publicznej odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli pozostawały bierne w pierwszej fazie katastrofy ekologicznej na Odrze. Mimo że z nieznanych przyczyn w rzece pojawiły się tysiące martwych ryb, to nie podjęto odpowiednich działań. Nie zapewniono wymaganego w takich sytuacjach skutecznego obiegu informacji. Nie uruchomiono także odpowiednich struktur zarządzania kryzysowego. W konsekwencji alerty ostrzegawcze i zakazy korzystania z Odry skierowano do ludności z co najmniej kilkunastodniowym opóźnieniem.

Kryzys na Odrze obnażył brak należytej troski państwa o dobry stan wód. Jest to efekt dotychczasowych, wieloletnich zaniechań organów państwa, błędnych działań, a także niewystarczających rozwiązań prawnych – takie są zgrubne wnioski raportu NIK w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze w 2022 roku. Raport ten to wprost litania zaniedbań, niekompetencji, braku wyobraźni i zwykłego tumiwisizmu odpowiedzialnych organów państwa i jego instytucji.

Latem 2022 r. Odrę i jej dopływy dotknęła katastrofa ekologiczna na niespotykaną wcześniej w Polsce skalę. Na odcinku kilkuset kilometrów masowo wymierały ryby i inne organizmy wodne. Według Komisji Europejskiej i Europejskiej Agencji Środowiska była to jedna z największych katastrof ekologicznych w najnowszej historii rzek europejskich. Jej skutki nie ograniczały się wyłącznie do środowiska. Dotknięta nimi została także gospodarka, a w szczególności branża turystyczna i gastronomiczna- podkreśla raport NIK

W efekcie z Odry wyłowiono 350 ton śniętych ryb z tego 250 ton w Polsce . Jednak straty, jak podkreślają specjaliści były nawet trzykrotnie większe, martwe ryby w dużej części bowiem rozkładały się na dnie rzeki, poza tym część martwych ryb wyłowiły osoby indywidualne, na przykład wędkarze i te odłowy nie zostały uwzględnione w żadnych statystykach. Kontrolerzy NIK podkreślają w raporcie:  Szacunki wskazują nawet na 1000 ton martwych ryb i wyginięcie aż 80 proc. organizmów odpowiedzialnych za samooczyszczenie rzeki.

Przyczyna tej katastrofy jest znana: była nią toksyna wytwarzana przez glony Prymnesium parvum (tzw. złote algi). Ich naturalnym środowiskiem są wody słone i słonawe, a nie rzeki słodkowodne. Niestety w wyniku działalności człowieka, Odra od wielu lat jest zanieczyszczana, w tym solami pochodzącymi z wód dołowych odprowadzanych przez zakłady górnicze. Wysokie zasolenie, jak też występujące w rzece i jej dopływach substancje odżywcze stworzyły dogodne warunki do rozwoju złotej algi.

Kontrola NIK koncentrowała się na dwóch obszarach: przygotowaniu struktur państwa oraz okolicznościach, które doprowadziły do kryzysu ekologicznego na Odrze, a także na tym w jaki sposób organy państwa zareagowały na sytuację kryzysową z 2022 r.

NIK skontrolował 20 jednostek: Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, Ministerstwa Infrastruktury, Klimatu i Środowiska oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji, Inspekcję Ochrony Środowiska (GIOŚ i WIOŚ), Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie (KZGW, RZGW) oraz urzędy wojewódzkie.

Organy państwa zaspały

NIK nie pozostawia wątpliwości: Organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli pozostawały bierne w pierwszej fazie kryzysu. W konsekwencji nie uruchomiono struktur zarządzania kryzysowego i nie wdrożono skoordynowanych działań.

Pierwsze alarmujące informacje o masowym śnięciu ryb w połowie lipca 2022 r. (dokładnie 14 lipca) dotyczyły Kanału Gliwickiego. Kolejne dotyczyły już Odry na wysokości Oławy (z 27 lipca 2022 r). Mimo, że informacje takie trafiały do wojewodów opolskiego (14 lipca) i dolnośląskiego (pierwsze 14 lipca, kolejne od 16 do 19, a także 30 lipca), a także ministra infrastruktury (1 sierpnia) oraz ministra klimatu i środowiska (4 sierpnia), nie nadano im właściwej rangi. Ponadto wbrew obowiązkom wynikającym z przepisów o zarządzaniu kryzysowym, nie zostały niezwłocznie przekazane do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (czyli krajowego centrum zarządzania kryzysowego). Dopiero telefon obywatela do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB) oraz doniesienia mediów uruchomiły 10 sierpnia 2022 r. pierwsze działania tej jednostki .

Kontrolerzy NIK podkreślają, że spóźniono się również odłowem śniętych ryb . W efekcie płynące z prądem rybie truchło prowadziło do wtórnego zakażenia rzeki. W wyniku rozkładu materii organicznej następował spadek poziomu tlenu rozpuszczonego w wodzie powodujący śmierć organizmów wodnych w niższych odcinkach rzeki. Skutki te szczególnie mocno były widoczne w województwie zachodniopomorskim – podkreśla raport NIK.

Mimo widomych oznak skażenia, w pierwszym okresie nie ostrzeżono ludzi i nie ograniczono dostępu do Odry, pomimo że w tym czasie nie była jeszcze znana przyczyna zatrucia i konsekwencje zdrowotne kontaktu ze skażoną wodą . Dopuszczono też do sytuacji, w której oczyszczaniem rzeki z martwych ryb zajmowały się osoby nieprzygotowane (np. członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego czy wolontariusze). Tymczasem w sytuacji zagrożenia do działań powinny zostać włączone struktury i mechanizmy zarządzania kryzysowego, co jednak nie nastąpiło przed 12 sierpnia 2022 r.- przypominają kontrolerzy NIK.

Kontrolerzy podkreślają, że polskie władze nie wywiązały się w związku z katastrofą na Odrze z międzynarodowych zobowiązań wobec Czech i Niemiec.  Strona niemiecka została poinformowana o katastrofie na rzece dopiero po monitach, jakie przesłała stronie polskiej, gdy śnięte ryby pojawiły się w okolicach Frankfurtu nad Odrą. NIK podkreśla: To podważało wizerunek naszego kraju jako odpowiedzialnego partnera w działaniach na rzecz ochrony wód transgranicznych.

NIK ustalił, że brak prawidłowego obiegu informacji spowodował, że Rządowe Centrum Bezpieczeństwa dopiero 12 sierpnia 2022 r., z co najmniej kilkunastodniowym opóźnieniem, skierowało alerty ostrzegawcze do ludności o zagrożeniu. Również wojewodowie z opóźnieniem wprowadzili pierwsze zakazy korzystania z Odry.

Kryzys na Odrze…nie był w planie

Kontrolerzy NIK przyjrzeli się również roli Krajowego Zarządzania Kryzysowego. Odkryli, że jego plan w ogóle nie przewiduje czegoś takiego jak skażenie wód powierzchniowych i w związku z tym nie ma w tej kwestii żadnych procedur działania. Podobna sytuacja panowała w Ministerstwie Infrastuktury, które od 2018 roku odpowiedzialne jest za gospodarkę wodną.

Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego – ustalił NIK – będący organem opiniodawczo-doradczym utworzonym przy Radzie Ministrów, właściwym w sprawach inicjowania i koordynowania działań – nie realizował istotnych zadań przewidzianych obowiązującymi przepisami o zarządzaniu kryzysowym. Organ ten nie przygotował propozycji użycia sił i środków niezbędnych do opanowania sytuacji ani też nie wypracował żadnych rekomendacji, mających m.in. na celu ograniczenie czynników ryzyka ponownego wystąpienia takiego zagrożenia oraz jego skutków, w szczególności niezwykle wysokiego poziomu zasolenia Odry (zanieczyszczenia chlorkami i siarczanami).

Jego rola ograniczyła się jedynie do sformułowania dwóch rekomendacji, w tym dotyczącej utworzenia międzyresortowego zespołu koordynacyjnegoktóry podjął swoje działania od 12 sierpnia 2022 r. Dopiero interwencja tego zespołu spowodowała uaktywnienie wojewodów i służb państwowych. A do zbierania martwych ryb włączone zostały jednostki Państwowej Straży Pożarnej oraz wojsko, które ze znacznym opóźnieniem zastąpiły w tym wysiłku pospolite ruszenie obywateli.  Zapewniony został również bieżący obieg informacji o podejmowanych i planowanych działaniach, a także ich rezultatach.

Zdaniem  NIK  Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, w trakcie kryzysu na Odrze, było zmarginalizowane przez wojewodów i ministrów. Z uwagi na powołanie Zespołu Międzyresortowego nie realizowało funkcji krajowego centrum zarządzania kryzysowego, tj. nie programowało i nie koordynowało niezbędnych do podjęcia działań choć do takich zadań zostało przecież powołane.

Odpowiedzialni nieodpowiedzialni

NIK podkreśla: Katastrofa ekologiczna na Odrze pokazała, że minister infrastruktury nie wywiązał się z obowiązku prawidłowego gospodarowania wodami, w tym ich ochrony. Nie podjął skutecznych kroków wiązanych z kryzysem na Odrze, spóźnił się z reakcją. Nie zadbał o monitoring oraz analizę działań podległych mu Wód Polskich.  Te ostatnie zareagowały na kryzys dopiero 20 sierpnia, po czym skupiły się głównie na koordynacji usuwania martwych ryb.

Lista zarzutów NIK jest dłuższa. Jest na niej minister klimatu i środowiska oraz Główny Inspektor Ochrony Środowiska, którzy  w początkowym okresie masowego śnięcia ryb nie zapewnili powszechnego dostępu do wyników badań i pomiarów jakości wody w Odrze. A regularne jej badania podjęte zostały przez Inspekcję Ochrony Środowiska dopiero po ponad dwóch tygodniach od pierwszych przypadków masowego śnięcia ryb

NIK wskazuje tu na szersze przyczyny: Zaniedbania te to także efekt traktowania przez wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska przypadków śnięcia ryb jako zdarzeń lokalnych, powodowanych typowym w okresie letnim zmniejszeniem ilości tlenu w wodzie, tzw. przyduchą. Pomimo tego, że przyczyna ta została wykluczona już w połowie lipca 2022 r., to poszerzenie zakresu badań parametrów wody nastąpiło dopiero po dwóch tygodniach i zostało zapoczątkowane przez WIOŚ we Wrocławiu (do tego wątku jeszcze wrócimy).

Sytuacja na Odrze dobitnie pokazała, że organy administracji rządowej i jednostki organizacyjne Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie nie były przygotowane do przeciwdziałania zagrożeniom spowodowanym zanieczyszczeniem rzek – stwierdza NIK.  Wynikało to z dotychczasowych zaniechań organów odpowiedzialnych za dobrostan środowiska wodnego, będący istotnym ogniwem bezpieczeństwa narodowego, a także z niewystarczających rozwiązań prawnych dla skutecznej ochrony wód powierzchniowych przed ich zanieczyszczeniami.

Na opolskim odcinku

NIK badał m. in. reakcję wojewodów i wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska w pięciu województwach, przez które przebiega rzeka. We wszystkich tych instytucjach zareagowano podobnie. WIOŚ w Opolu tak jak pozostałe tego rodzaju instytucje w badanych województwach doskonale wiedział, że przyczyną śnięcia ryb nie mogła być przyducha, gdyż wyniki badań wskazywały na wysoki poziom tlenu w rzece. Wojewodowie nie wiedząc co jest przyczyną zatrucia ryb, początkowo nie podejmowali żadnych działań wyjaśniających, nie przekazywali informacji. Było jasne, że w tej sytuacji szukając przyczyn zatrucia ryb należało skontrolować przestrzeganie pozwoleń wodnoprawnych. Uczyniono to, ale zdaniem kontrolerów NIK za późno, bo dopiero w sierpniu 2022 roku, podczas gdy pierwsze sygnały o śnięciu ryb w Kanale Gliwickim, których przyczyną nie mogła być letnia przyducha, a więc inne czynniki, pochodziły z połowy lipca tego roku. Jak się przy tym okazało WIOŚ nie dysponował zbiorczymi danymi o ilości i parametrach ścieków w Odrze, które zgodnie z pozwoleniami mogły być wpuszczane do rzeki. Wojewódzki inspektor w ogóle nie prowadził analiz i ocen wpływu ścieków w ramach pozwoleń wodnoprawnych na stan rzeki, choć obliguje go to tego ustawa z lipca 1991 roku.

Wojewoda opolski, podobnie jak czterech jego kolegów z pozostałych nadodrzańskich województw na kryzys zareagował za późno. Mimo posiadania 10 sierpnia informacji z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, że kryzys ma zasięg ponadlokalny, początkowo w ogóle nie poinformował lokalnych nadodrzańskich samorządów. A zakaz korzystania z wód części Kanału Gliwickiego wprowadzono dopiero…6 września, gdy kulminacja śnięcia ryb była już za nami. Na dodatek zakazem korzystania z wody nigdy nie objęto całego opolskiego odcinka Kanału Gliwickiego, mimo, że był zatruty.

Lokalnie informacja o zatruciu rzeki początkowo zatrzymała się na poziomie wojewodów.

Odra zaniedbana od wielu lat

NIK podkreśla jednak, że zły stan Odry, wywołany zasoleniem wodami kopalnianymi to efekt wieloletnich zaniedbań, którymi nie sposób wyłącznie obciążyć ostatnio rządzących. Już w 1999 roku w swym raporcie kontrolerzy NIK wskazywali na duże zagrożenie zasoleniem wód odprowadzanych do zlewni Odry i Wisły. Nikt na te ostrzeżenia nie zareagował.  

Tymczasem według informacji Polskiego Towarzystwa Hydrobiologów żadne krajowe badania w tym zakresie nie były przed kryzysem prowadzone, mimo że problem narastającego zasolenia wód w dorzeczu górnej Odry i wynikającego stąd pogorszenia jakości wód identyfikowany był już od wielu lat.

Organy odpowiedzialne za gospodarowanie wodami nie dysponowały nawet kompletnymi danymi o podmiotach korzystających z wód i ściekach przez nie odprowadzanych, które mogłyby stanowić punkt wyjścia do planowania i skutecznej ochrony wód – ustalili kontrolerzy NIK.

Niemądry Polak po szkodzie

Kontrolerzy przeanalizowali również działania organów i instytucji państwowych w reakcji na kryzys. Niestety ich wnioski nie są budujące: Obowiązujące przepisy nie ograniczają ryzyka negatywnego wpływu działalności człowieka na wody i środowisko wodne. Nie przewidują bowiem mechanizmów uzależniających legalne odprowadzanie ścieków od aktualnego stanu wód i zmieniających się warunków hydrometeorologicznych. Nie zobowiązują także do identyfikowania przez podmioty wydające pozwolenia wodnoprawne i pozwolenia zintegrowane skumulowanego wpływu zanieczyszczeń na stan wód przed udzielaniem zgód na ich odprowadzanie. W konsekwencji organy administracji publicznej dopuszczają do korzystania z wód w sposób niezapewniający bezpieczeństwo ekosystemu. Potwierdzeniem tego stanu są wyniki analiz przeprowadzonych w trakcie niniejszej kontroli NIK, zgodnie z którymi legalnie odprowadzane ścieki mogą powodować wielokrotne przekroczenie dopuszczalnych poziomów zasolenia w Odrze i jej dopływach w skrajnym przypadku doprowadziły na niektórych odcinkach do trzykrotnie wyższego stężenia soli niż występujące w Bałtyku.

Ciągle nie ma  przepisów określających reguły dokonywania oceny zasadności dopuszczenia podwyższonych wartości stężeń chlorków i siarczanów w odprowadzanych do wód ściekach przemysłowych oraz wodach pochodzących z odwodnienia zakładów górniczych. Nie określono zasad weryfikacji, deklarowanego przez podmiot wnioskujący o wydanie lub zmianę pozwolenia, brak analiz negatywnego wpływu ścieków przemysłowych oraz wód pochodzących z odwodnienia zakładów górniczych, odprowadzanych do wód na środowisko wodne. Nie ustalono także wytycznych oceny możliwości zastosowania przez podmiot wnioskujący dostępnych technik i technologii oczyszczania ścieków lub nieopłacalności ich zastosowania, jak też wprowadzenia zmian w procesie produkcji koniecznych dla zapewnienia odpowiedniej jakości ścieków.

Więcej: NIK ustalił, że już w 2023 roku, a więc po największej katastrofie ekologicznej w historii Polski minister infrastruktury złagodził normy, dzięki czemu stworzono możliwość powiększenia zasolonych zrzutów do Odry.

NIK dostrzega wzmocnienie monitoringu wód, jednak uważa, że to jedynie punkt wyjścia do dalszych działań, a nowe ustawowe uregulowania w kwestii ochrony wód, że względu na duży przedział czasowy ich wdrażania nie ograniczają ryzyka wystąpienia podobnych katastrof w następnych latach.

Post scriptum

W Polsce służby zarządzania kryzysowego ciągle czekają na nową zapowiadaną ustawę o Zarządzaniu Kryzysowym. Jego centralnym organem jest Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, które obsługuje Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. W RCB spinać powinny się informacje o powstałych zagrożeniach, stamtąd też powinny się one rozchodzić. Spodziewane wejście nowej ustawy i jej przepisów, w ocenie kontrolerów NIK spowodował, że organ ten był marginalizowany.  W efekcie podczas kryzysu na Odrze wiele procesów działo się obok niego.

Kontrolerzy NIK nie mogą tego powiedzieć, ale bez wątpienia wpływ na ślamazarną reakcję na zatrucie Odry miał…czas sierpniowych urlopów. Tymczasem w instytucjach dobrze zarządzanych sezon urlopowy jest rzeczą naturalną i nie może mieć wpływu na ich funkcjonowanie. U nas niestety często ma. Panel naukowców, którego opiniami posiłkowali się kontrolerzy NIK uzmysłowił im, że zamiast koncentrować się na normach jakości wody w rzece, należy skupić się na normach jakości ścieków, które legalnie ją zasilają. Zwłaszcza, że nie ma żadnego systemu koordynacji i monitoringu tych spustów.

Kontrolę stanu Odry na całej jej długości koordynowała opolska delegatura NIK. W tej kontroli zbadano 20 jednostek, w tym pięciu wojewodów,  pięć Wojewódzkich Inspektoratów Ochrony Środowiska, trzy jednostki RZGW, poza tym trzy ministerstwa , GIOŚ, Wody Polskie i dwa rządowe organy zarządzania kryzysowego  Wzięły w niej udział dziesiątki osób.

Iwona Zyman, dyrektor opolskiej delegatury NIK pytana o główną refleksję jaka jej się nasuwa po tej kontroli, powiedziała: -Trzeba szczerze sobie powiedzieć, że w świetle obowiązujących przepisów Odra jak i inne polskie rzeki są zatruwane zgodnie z prawem.

Eksperci alarmują, że scenariusz podobnej katastrofy ciągle jest możliwy jest nie tylko na Odrze, ale także na Wiśle.

Na podstawie materiałów NIK opracował Ryszard Rudnik

Najnowsze artykuły