Paweł Uchorczak. Iście mistrzowska pasja fotografowania [ROZMOWA]

Paweł Uchorczak fotografuje pół swojego życia. Wśród sukcesów opolanin ma m.in. występ w fotograficznej reprezentacji Polski. Na spotkaniach z młodymi adeptami fotografii powtarza, że nic nie przychodzi łatwo, ale wytrwałość i odporność na krytykę procentują w kolejnych latach*.

W styczniu razem z 11 innymi osobami znalazłeś się w ekipie reprezentującej nasz kraj na World Photographic Cup 2022. Ciebie powołano jako speca od fotografii krajobrazowej. I dotarliście aż do finałów! Co było Twoim “orężem” w walce z 40 innymi ekipami z całego świata?
Paweł Uchorczak: Przede wszystkim chcę powiedzieć, że jest to dla mnie ogromna duma. Fotografuję od 15 lat, mając obecnie 30, ale okazję do reprezentowania kraju miałem pierwszy raz. Co do zdjęcia, to wystawiłem fotografię zrobioną kilka lat temu ze szczytu Sokolik. By jednak złapać odpowiedni moment kilka razy jeździłem w to miejsce o poranku. Chciałem uzyskać efekt laserów – załamywanie się światła wschodzącego słońca na szczytach drzew. Do tego piękna mgła i mamy to, o czym marzy wielu fotografów krajobrazu.

Czyli to nie tak, że wszedłeś na szczyt w losowym dniu, zrobiłeś zdjęcie i już?
– Absolutnie. Fotografia krajobrazowa to lata nauki meteorologii i astronomii, poznawania swojego sprzętu – jego ograniczeń i możliwości, ciągłe doszkalanie się, no i setki kilometrów w nogach (śmiech). W końcu na szczyt góry nie wjedzie się samochodem. Trzeba dreptać, i to w różnych, nierzadko naprawdę trudnych, warunkach. Ale satysfakcja z dobrego zdjęcia jest nie do opisania!

Mocno obrabiasz swoje zdjęcia? W czym to robisz?
– Korzystam z pakietu Adobe – Lightroom i Photoshop. Poprzez obróbkę wydobywam to, co zapisałem na karcie pamięci. Pamiętajmy, że surowe zdjęcie w formacie RAW nie wygląda tak jak obraz padający na siatkówkę ludzkiego oka. Jest blady, bez kontrastu. To co innego, niż zdjęcia robione telefonem, które “z automatu” wychodzą całkiem nieźle. Dlatego zawsze trzeba trochę pogrzebać suwakami (śmiech).

Zatem jak daleko posuwasz się przy obróbce na komputerze?
– Pracuję nad balansem bieli, kontrastem, nasyceniem, redukcją szumów. Czasem łączę kilka zdjęć w HDR, albo panoramę. Jest jednak jedna bardzo ważna dla mnie zasada: nigdy nie dodaję nic do zdjęcia – nie podmieniam nieba, nie doklejam ptaków czy drzew. Moje zdjęcia to zapis tego, co ja sam widziałem, a nie tworzenie grafiki.

Często pracujesz z początkującymi fotografami. Czego poza technicznymi aspektami uczysz ich na swoich warsztatach?
– Przede wszystkim wytrwałości, bo o nią trudno. Chcielibyśmy od razu robić piękne zdjęcia, a to niemożliwe. Zawsze też powtarzam, że sprzęt jest ważny, ale umiejętności jeszcze ważniejsze. Przecież początkujący kucharz nie zrobi pysznego dania tylko dlatego, że ma dobre garnki, prawda? W fotografii jest tak samo. Czas, czas i jeszcze raz czas. Dajmy go sobie i cieszmy się fotografowaniem, bawmy się tym, a efekty w końcu przyjdą.

A co z nadmierną samokrytyką? Ty potrafisz otwarcie powiedzieć: robię dobre zdjęcia. Wielu osobom tego brakuje – takiej zdrowej pewności siebie.
– Bo zewsząd słyszymy, że to nie tak, że to do poprawki i tak dalej. To wzbudza wewnętrzną niepewność. I ona nie zniknie ot, tak. Do dobrych zdjęć dojdziemy po latach. Jednak warto pamiętać, że zdjęcia robimy dla siebie, nie dla innych. To nasze spojrzenie na daną sytuację, na kadr. Nasze możliwości, nasza wrażliwość. Nie zadowolimy wszystkich, nie stworzymy uniwersalnego zdjęcia, którym wszyscy będą się zachwycać. Ale ta różnorodność jest pięknem naszego świata! Trzeba tylko zdać sobie z tego sprawę. Wtedy też łatwiej nam przyjdzie przyznanie się przed samym sobą, że to, co robimy, jest okej. Tylko tyle i aż tyle. I wtedy pracuje się łatwiej nad swoim warsztatem. Cieszymy się kolejnymi krokami, a nie dobijamy ewentualnymi niedociągnięciami.

A co doradziłbyś tym, którzy chcą spróbować swoich sił w fotografii krajobrazowej, ale nie mają dużego budżetu?
– Aparat i obiektyw, który już posiadają, filtry polaryzacyjne i szare nakręcane na obiektyw, statyw i duuuużo cierpliwości w szukaniu ciekawych miejsc i pór do łapania “tych” momentów. Życzę powodzenia!

*Rozmowa ukazała się w lutowym wydaniu magazynu „Opole i Kropka”.

 

Najnowsze artykuły