Radna Wilkos przypomniała o sobie, a przy okazji o aferze fundacji Ex Bono

Opolska radna Małgorzata Wilkos, związana z Solidarną Polską, zwołała konferencję prasową, na której opowiadała, o jej zdaniem,  nieprawidłowościach związanych z obsadą rad nadzorczych miejskich spółek. Jej zdaniem polegają one na tym, że zasiadają w nich członkowie związani z prezydentem miasta, który jest funkcyjnym ich właścicielem lub współwłaścicielem.

Wilkos została zawieszona w prawach członka klubu Radnych Arkadiusza Wiśniewskiego do czasu wyjaśnienia sytuacji z fundacją Ex Bono, po czym sama zrezygnowała z członkostwa w klubie.

Radna stoi za opolską fundacją Ex Bono, która bez większego doświadczenia  wygrała dwa przetargi Funduszu Sprawiedliwości kontrolowanego przez ministra Ziobrę, szefa Solidarnej Polski, czyli jej macierzystej partii, na pomoc ofiarom przestępstw w Opolu i Tychach na łączną sumę 9 milionów złotych. W Opolu fundacja działała zaledwie przez 4 miesiące. Według ustaleń kontrolerów NIK  w tym czasie fundacja udzieliła pomocy 150 osobom, dostała na to ponad 835 tysięcy złotych, z czego do czasu rozwiązania umowy wydała 317 tysięcy, resztę zwróciła. Z tej sumy ponad 107 tysięcy poszło nie na pomoc potrzebującym, a na koszty administracyjne, a kolejne 50 tysięcy – na wynagrodzenia.

Radna Wilkos wielokrotnie podkreślała, że nie ma z Ex Bono nic wspólnego, a szefem fundacji jest jej wujek Ryszard Markowski. Jednak ustalenia NIK świadczą o czymś innym. NIK ustaliła, że Wilkos w sierpniu 2019 roku ustanowiona została pełnomocnikiem dwóch rachunków bankowych fundacji. Wyciągi bankowe z rachunków fundacji nie były przekazywane jej prezesowi, a Małgorzacie Wilkos – twierdzi NIK. Zdaniem kontrolerów NIK „powyższe może wskazywać na jedynie formalny charakter pełnionej przez Ryszarda Markowskiego funkcji prezesa fundacji”.

Kontrolerzy nie wykluczają nawet, że podpisy prezesa Ex Bono mogły zostać sfałszowane: W raporcie NIK czytamy: ”Sporządzona na potrzeby kontroli opinia biegłego grafologa wykazała m.in., że podpisy złożone na trzech pismach, których adresatem był Dysponent Funduszu Sprawiedliwości, jak również na dwóch fakturach (…) prawdopodobnie nie zostały nakreślone przez pana Ryszarda Markowskiego”.

W przesłuchaniach NIK pracujące w fundacji osoby stwierdziły, że nigdy nie kontaktowały się z prezesem.

Zdaniem NIK przerwanie z dnia na dzień świadczenia pomocy przez Ex Bono oznaczało pozostawienie samym sobie wielu podopiecznych, w tym przerwania już udzielonej pomocy w trakcie procesu psychoterapeutycznego oraz pomocy interwencyjnej dla około 60 osób, przerwania już udzielonej pomocy prawnej dla ok. 70 osób, oraz przerwania pomocy materialnej, co dla niektórych ofiar oznaczało powrót do sprawcy jako jedynego żywiciela rodziny.

W opinii kontrolerów NIK fundacja nie była przygotowana kadrowo i organizacyjnie do pomocy ofiarom przestępstw. Nie miała też żadnego doświadczenia w takiej pomocy. Ponadto zawyżyła koszty administracyjne o 43,5 tys. złotych, a w przypadku organizowanych turnusów dla dzieci “stworzyła zagrożenie dla życia i zdrowia uczestników”.

Lista nieprawidłowości jest dłuższa. Fundacja Ex Bono zdaniem NIK nie przestrzegała opisywania dowodów księgowych, co mogło skutkować “uznaniem wydatków w kwocie 89,4 tys. zł za niekwalifikowane”. Ponadto fundacja bez zgody Ministerstwa Sprawiedliwości przekazywała pieniądze innej fundacji, nie miała faktycznej siedziby, organizowała lokale (czyli miejsca, gdzie miała być świadczona pomoc) i kadrę dopiero w trakcie realizacji umowy.  Fundacja nie informowała o świadczonej pomocy policji i prokuratury. NIK zakwestionował także sposób wydawania pieniędzy. W jego opinii fundacja niezgodnie z umową wydała blisko 394 tysiące złotych, a ”niegospodarnie” rozdysponowała sumę 54,5 tys. złotych.

Mimo zerwania umowy z Ministerstwem Sprawiedliwości, fundacja nadal działa w Tychach.

Najnowsze artykuły