Odra Opole zremisowała, ale straciła dwa punkty

Odra Opole w niedzielne popołudnie zremisowała 2-2 u siebie z GKS-em Jastrzębie, ale z tego punktu cieszyć się nie można. Nasi piłkarze bowiem tak naprawdę stracili dwa „oczka”, a nie zdobyli jedno. Nie tylko dlatego, że grali z ostatnim zespołem zaplecza elity.

Proszę sobie bowiem wyobrazić, że gospodarze po pięciu minutach prowadzili 2-0… Nie minęło 150 sekund, a do bramki piłkę niemalże wślizgiem wepchnął Dawid Czapliński. Nie upłynął podobny okres i golkiper rywali znowu wyciągnął futbolówkę z siatki, kiedy to popełnił błąd po uderzeniu z dystansu Krzysztofa Janusa!

Miejscowi jednak początkowo nie wydawali się takim wynikiem usatysfakcjonowani i parli jeszcze do kolejnych trafień, jednak raz czy dwa w dobrych sytuacjach zabrakło im precyzji. Po kwadransie już spuścili z tonu i starali się kontrolować wydarzenia na boisku szukając okazji choćby do kontry.

Jastrzębianie z kolei długo praktycznie nie istnieli. Budzić zaczęli się na półmetku inauguracyjnej odsłony, gdy najpierw kąśliwym dośrodkowaniem, a potem strzałem z dystansu próbowali zaskoczyć Mateusza Kuchtę. Ten jednak nie dał się zwieść.

Opolanie za to w samej końcówce znowu pokazali, że nie zamierzają osiadać na laurach i byli blisko tzw. „gola do szatni”. Wówczas to w bocznej strefie pola karnego znalazł się Janus i huknął bez zastanowienia, ale tylko obił poprzeczkę.

Gospodarze świetnie zaczęli także drugą połowę i szybko powinni podwyższyć na 3-0. Najpierw Tomas Mikinic świetnie obsłużył Maksymiliana Tkocza, ale ten przegrał pojedynek „oko w oko” z golkiperem jastrzębian. Do odbitej przez niego futbolówki dopadł Adam Żak i strzelił mocno przed siebie, ale znowu górą był Mikołaj Reclaf.

To zemściło się niebawem na podopiecznych Piotra Plewni, albowiem goście zdobyli bramkę kontaktową. Z dystansu przymierzył Szymon Zalewski i choć Kuchta wyciągnął się jak struna to był bez szans. Na tym nie koniec, gdyż rywale z minuty na minutę rozkręcali się coraz bardziej i przejęli inicjatywę.

Miejscowi z kolei skupiali się praktycznie tylko na obronie. Niemniej kwadrans przed końcem regulaminowego czasu Konrad Nowak poszedł na przebój świetnie wycofał piłkę na 16 metr, a tam nabiegał na nią Tkocz i uderzył płasko… wielu już widziało ją w bramce, ale znowu kapitalnie spisał się Reclaf i wybił ją na róg.

“Nie dasz, dostajesz”. Ta stara piłkarska prawda sprawdziła się po raz kolejny. Niebawem rywale wbili piłkę przed bramkę miejscowych, a tam interweniował Mateusz Kamiński. Jak się jednak okazało po blisko dwóch minutach analizy VAR uczynił to ręką i sędzia podyktował rzut karny dla gości. Ten natomiast pewnie wykorzystał Dawid Witkowski, a więc remis 2-2.

Przyjezdni jednak parli do triumfu i byli tego blisko, gdy w 89 minucie podyktowano dla nich rzut wolny tuż za „szesnastką” Odry. Podszedł do niego Daniel Feruga i sprawił Kuchcie sporo problemów, gdyż ten końcami palców musiał przenieść futbolówkę nad poprzeczkę. Później już wiele się nie działo i wynik się nie zmienił…

Odra zagrała w składzie: Kuchta – Spychała, Kamiński, Kostrzycki, Maćkowiak (41. Tkocz) – Mikinic (73. Nowak), Trojak, Niziołek (73. Pawlik), Czapliński (46. Marzec), Janus – Żak (57. Piech). Żółta kartka: Czapliński.

 

Najnowsze artykuły