Trąd w pałacu masowego przekazu

Nie ma demokracji bez pluralizmu mediów, bez silnych mediów antyrządowych- grzmiał Jarosław Kaczyński podczas nocnego sabatu PiS w holu siedziby TVP na Woronicza. Tym samym jeszcze raz udowodnił, że kompletnie nie rozumie sensu ich funkcjonowania w państwie demokratycznym. Bo media publiczne nie mogą być ani pro- ani antyrządowe – one powinny być apolityczne i bezstronne. Kaczyński, który od zawsze funkcjonował w polityce na zasadzie kontrapunktu i zarządzania konfliktem, nigdy tego nie pojmie. Jak również faktu, że po 15 października to już jest wyłącznie jego prywatny problem.

Owszem, pluralizm mediów wydał mu się wartością ale dopiero w momencie, gdy stracił władzę i wymyka mu się z rąk propagandowa maszyneria, jaką przez osiem lat zbudował w polskim radiu i telewizji, obsadzając je medialnymi funkcjonariuszami swojej partii,  i za pomocą swoich pomazańców w Polska Press próbuje odtwarzać w odkupionych przez Orlen regionalnych dziennikach i portalach. Jest taki nowy polski serial „1670” w którym główny bohater, zakłamany do spodu szlachciura Jan Paweł, w jednej ze scen odstrzelił palec damie po czym twierdził, że sam jej odpadł w wyniku trądu. Ten film jest też o prezesie PiS, on również nie lubi ponosić konsekwencji własnych poczynań.

Jak działała maszynka propagandowa TVPis doskonale pokazują ustalenia Sądu Okręgowego w Bydgoszczy podczas procesu, który właśnie wygrał z TVP poseł, dziś senator, Krzysztof Brejza. CBA, polityczna policja PiS,  inwigilowała telefon posła Brejzy Pegasusem, odarła jego i jego rodzinę zupełnie z prywatności, podsłuchiwała rozmowy, notowała esemesy. A gdy niczego kompromitującego nie znaleźli, zmanipulowali przekaz pod z góry ustalone tezy i gotowce przekazywali do funkcyjnych w TVP właśnie, którzy fałszywki puszczali w obieg. To nie był pluralizm, tylko zwykła szczujnia esbecko mentalnie, pisowskiej instytucjonalnie bandy. I właśnie w jej obronie, w obronie przekazu kłamstwa i fałszu skrojonych na polityczny obstalunek posłowie PiS zamknęli się minionej nocy na Woronicza.

Dziś w internecie roi się od nocnych zdjęć polityków PiSu z ich medialnym zapleczem. Ci ostatni uśmiechają się do obiektywów nie rozumiejąc, że wyglądają, jakby właśnie towarzyszącym im pisowskim notablom wyszli na chwilę z kiszki stolcowej, żeby sobie zrobić wspólne selfie. I marzą tylko o tym, żeby mogli tam wrócić.

Ale nie po to ludzie tak tłumnie poszli na wybory popierając Koalicję 15 Października, żeby było tak jak było.

Ryszard Rudnik

Najnowsze artykuły