Wielka operacja logistyczna, czyli Tour de Pologne od “kuchni”
Za nami IV etap tegorocznego Tour de Pologne. Postanowiliśmy się przyjrzeć jak ten etap wyglądał “od kuchni” w naszym mieście. Kilkunastominutowy przejazd grupy kolarzy przez Opole poprzedziły długie przygotowania.
Wyścig Tour de Pologne to największa impreza sportowa w naszym kraju. Wielokrotnie nagradzana w różnych plebiscytach, mająca duży prestiż w świecie kolarskim, gromadząca na trasie wielu kibiców, a także niosąca sporą wartość marketingowo-promocyjną. W tym roku zawitała do Opola. Warto podkreślić, że od kiedy ta impreza trafiła “pod skrzydła” byłego świetnego polskiego kolarza – Czesława Langa w 1993 roku, jej ranga w świecie stale rosła, a wyścig dołączył do grona najważniejszych na świecie. Jednocześnie należy zauważyć, że od tego czasu peleton TdP w Opolu pojawiał się rzadko. W 79 poprzednich edycjach w Opolu kolarze finiszowali 13 razy, ale w ostatnim 30-leciu tylko dwa razy. W 1996 i 2012 roku. Po raz ostatni Tour de Pologne był u nas w 2020 roku, kiedy to był start do jednego z etapów. Start jest jednak dużo mniej prestiżowy i znacznie łatwiejszy do zorganizowania niż meta.
– Właśnie w 2020 roku przy okazji startu zadeklarowaliśmy, że jeśli pan Lang będzie widział taką możliwość, to chcemy podjąć większe wyzwanie i zorganizować metę – zaznacza wiceprezydent Opola Przemysław Zych.
Możliwość nadarzyła się w tym roku. Oficjalnie trasa wyścigu została ogłoszona 19 czerwca, ale w nieco ponad miesiąc nie da się przeprowadzić skomplikowanej operacji logistycznej dotyczącej wyścigu. Prace ruszają znacznie wcześniej i w naszym mieście było to na przełomie stycznia i lutego. Do przeprowadzenia wyścigu w mieście został wyznaczony Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, a osobą odpowiedzialną za całość prac została wicedyrektor Karolina Bilska-Andryszczyk.
– My jako MOSiR byliśmy odpowiedzialni, ale nic nie zrobilibyśmy gdyby nie pomoc policji, strażaków z jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej z terenu Opola, straży miejskiej, Miejskiego Zarządu Dróg, kilku wydziałów Urzędu Miasta – wyjaśnia Karolina Bilska-Andryszczyk. – To była bardzo duża operacja logistyczna, w którą zaangażowanych było wiele osób.
Ważnym elementem całej strategii było wyznaczenie miejsca usytuowania mety. Ważne, żeby przy tej mecie był też plac, na którym można zorganizować dekoracje najlepszych zawodników. W 2012 roku peleton finiszował na ul. Żeromskiego, a dekoracja była na Placu Kopernika. Po co szukać nowego miejsca, skoro tamto było sprawdzone? Tyle tylko, że minęło 11 lat, Plac Kopernika się zmienił. Już nie mogło być mety w tym samym miejscu. Powstało bowiem rondo przy wyjeździe z parkingu podziemnego, a finiszowa prosta musi mieć 400-500 metrów. Drugi plan – ul. Ozimska i dekoracja na Placu Jana Pawła II. Ozimska odpowiednio szeroka, centrum miasta, obok reprezentacyjny plac. Wszystko OK. Pierwotnie ze strony miejskiej wskazano, że finisz odbywałby się na odcinku od ul. Plebiscytowej z metą na wysokości wjazdu w ul. Orzeszkowej. Wstępnie plan został zaakceptowany, ale veto postawili przedstawiciele światowej federacji kolarskiej. Jadąc ul. Ozimską w stronę ścisłego centrum jest “z górki”, a pochylenie terenu wynosi 3%. Kolarze pędzą na finiszu z zawrotną prędkością około 70 km/h. Z górki byłoby jeszcze szybciej i to stwarzałoby zbyt duże niebezpieczeństwo. Ustalono więc, że na metę będą wjeżdżać od strony ul. Reymonta.
– Potem ruszyły wszelkie uzgodnienia – tłumaczy Karolina Bilska-Andryszczyk. – Mieliśmy kilkanaście wizyt przedstawicieli firmy Lang Team. Ustalane były też wszelkie szczegóły z TVP, która prowadzi transmisje z wyścigu. Wszystko trzeba było odpowiednio zgrać. Wytycznych ze strony Lang Team było dużo, ale na szczęście nie jakichś niemożliwych do spełnienia. Zresztą to są prawdziwi profesjonaliści, robią wielkie wyścigi od wielu lat i są znakomicie przygotowani.
Po wszelkich uzgodnieniach nadszedł najważniejszy czas. Kolarze mieli finiszować we wtorek 1 sierpnia około godz. 16.35. Decydujące przygotowania rozpoczęły się 20 godzin wcześniej w poniedziałkowy wieczór. Do Opola zjechała kawalkada około 30 tirów ze sprzętem. Ciężkie samochody miały przygotowany parking przy Stegu Arenie. Do tego już na miejsce w pobliżu mety zjechały wozy telewizyjne, specjalny wóz z rozkładaną metą. Od 5.00 rano w dniu wyścigu zamknięta została ul. Ozimska na odcinku od ul. Plebiscytowej do Reymonta, a także fragment ul. Katowickiej, część ul. Duboisa, ul. Orzeszkowej, duża część ul. Kościuszki. Na nich miały stanęły później wozy techniczne czy efektowne kolorowe autobusy wszystkich grup kolarskich biorących udział w wyścigu. Takich grup jest 24, w każdej siedmiu zawodników, co oznacza prawie 170 kolarzy.
Wygląd centrum Opola bardzo się zmienił w dniu wyścigu. Zadbała o to świetnie przygotowana do tego grupa ponad 100 pracowników technicznych Lang Team, których wspomagało 30 pracowników MOSiR-u. O godz. 6.30 rano ruszył montaż band, barierek, balonów reklamowych. W wirze pracy byli również pracownicy TVP. Do rozłożenia mieli kilka kilometrów kabli, montaż studia, ekranów. Co ciekawe nad skrzyżowaniem ulic Ozimskiej i Reymonta, by mógł się odbywać na nim do godz. 15.00 ruch samochodów i autobusów, kable przewieszono górą wykorzystując podnośnik, który stanął na Placu Lecha Kaczyńskiego.
W końcu kolarze wjechali od strony południowej do miasta. Na terenie Opola wyścig zabezpieczało 140 funkcjonariuszy policji, 15 strażników miejskich, 30 strażaków ochotników z OSP Bierkowice, OSP Wrzoski, OSP Gosławice, OSP Sławice, OSP Szczepanowice oraz z OSP ORW. Już od granic miasta kolarzy witali kibice. Sporo ich było w okolicach osiedli na Metalchemie, potem w Groszowicach i już w centrum miasta.
– Z dotychczasowych etapów tegorocznego wyścigu kibiców w Opolu było najwięcej – oceniał zawodnik reprezentacji Polski Patryk Stosz.
Po finiszu dziennikarze udali się do biura prasowego, które znajdowało się w Galerii Sztuki Współczesnej czyli w pobliżu sceny, na której dekorowano na Placu Jana Pawła II najlepszych kolarzy. Tę ceremonię oglądał tłum ludzi, a co sprytniejsi młodzi kibice, by lepiej widzieć wchodzili na drzewo. Z kolei w budynku pływalni Akwarium znajdował się punkt kontroli antydopingowej. Do pracy przystąpili pracownicy techniczni Lang Team, MOSiR-u oraz grupa 15 wolontariuszy z ośrodka Monaru w Zbicku stale współpracująca z MOSiR-em. W około dwie godziny nie było już praktycznie śladów po imprezie. Wielka kawalkada czarnych tirów pojechała na metę kolejnego etapu do Bielska-Białej.