Komu fundacja robi dobrze?

Z posłem Witoldem Zembaczyńskim (KO) rozmawia Ryszard Rudnik.

– Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada, że głęboko prześwietli wydatki Funduszu Sprawiedliwości za czasów ministra Ziobry. Już raport NIK stwierdził, że na lokalnym opolskim podwórku wiele wątpliwości budzi wydatkowanie jego pieniędzy na Fundację ExBono, która bez żadnego doświadczenia, zupełnie nieprzygotowana organizacyjnie i merytorycznie, otrzymała miliony na pomoc dla ofiar przestępstw. Wyjaśnieniem mogą być jej powiązania z opolską radną i działaczką Suwerennej Polski Małgorzatą Wilkos, na co wskazuje raport NIK.  Pan w ramach mandatu posła bardzo się zaangażował w wyjaśnienie tej sprawy. Na jakim ona dzisiaj jest etapie?

– Działalność tej fundacji została przebadana i prześwietlona właściwie w 90 procentach. Począwszy od roku 2019 trwała wymiana pism z Ministerstwem Sprawiedliwości w ramach naszej kontroli poselskiej. Jedyne czego resort ministra Ziobry nigdy nam nie przekazał, to rzecz kluczową: ostateczne rozliczenie projektu, wraz z uwzględnieniem 25 procentowych kosztów administracyjnych funkcjonowania ExBono. To była ta spiżarnia z konfiturami, która w pierwszej kolejności była opróżniana. Protokół z kontroli wewnętrznej ExBono dysponenta funduszu, czyli Ministerstwa Sprawiedliwości nigdy nie został nam przekazany. Próbowaliśmy połączonymi siłami z Kamilą Gasiuk-Pihowicz i Arkadiuszem Myrchą pod koniec rządów ekipy premiera Morawieckiego dotrzeć do tych dokumentów, jednak resort ministra Ziobry cały czas nam to uniemożliwiał powołując się na brak możliwości obsłużenia kilku kontroli naraz. Cały plan polegał na tym, by uniemożliwić nam dostęp do dokumentów punktujących nieprawidłowości, które w fundacji ExBono wykryło samo ministerstwo.

– Fundacja ta w Opolu już nie działa, jakieś resztki funkcjonowania wykazuje w Tychach, a dziś pewnie dostęp do dokumentów w ministerstwie też nie stanowi już dla was większego problemu…

– W mojej ocenie to jest już przedmiot oceny i badań prokuratury. To ona ma szansę zbadać wiarygodność czynionych w ExBono sporych wydatków na przykład na rzecz telefonicznego doradztwa prawnego, czy rozliczeń gotówkowych za przedstawione fundacji paragony, czy faktury. To są działania poza naszym poselskim zasięgiem. Tylko i wyłącznie prokuratura ma narzędzia i uprawnienia do tego rodzaju dociekań. To prokuratura ma możliwość przesłuchań kluczowych świadków.

– I tu wracamy do osoby radnej Małgorzaty Wilkos…

– Już z ustaleń kontrolerów NIK ewidentnie widać, że pełniła ona w fundacji ExBono istotną rolę, nie mając do tego umocowania. Miała na przykład dostęp do informacji o przelewach w ramach fundacji oraz bliżej nieokreślonych procesów decyzyjnych w samej fundacji.

– We wnioskach pokontrolnych NIK napisał wprost, że objęcie funkcji prezesa ExBono  przez jej wuja, emeryta, sprawia wrażenie metody „na słupa”. Ale prokuratura się tym wtedy nie zajęła.

– Nie zajęła, bo generalnie nad wydatkami Funduszu Sprawiedliwości, a więc i nad ich opolskim odpryskiem i pośrednio nad panią radną Wilkos funkcjonował parasol ochronny. To się właśnie zmienia i teraz prokuratura zajmie się zbadaniem przepływów finansowych również tej fundacji i ogólnie modelu finansowego na jakim funkcjonowała. Resort sprawiedliwości po kolei uruchamia postępowania, które nagminnie prokuratura Ziobry obejmowała odmową wszczęcia. Wiem, że w sprawie ExBono po takiej odmowie zażalał się NIK, nie wiem tylko z jakim skutkiem, bo to jest objęte tajemnicą postępowania.

– Wygląda na to, że wyjaśnienie afery z Funduszem Sprawiedliwości, w tym jej opolskiej odnogi, możliwe jest wyłącznie we współpracy Ministerstwa Sprawiedliwości z prokuraturą.

– Tak, teraz ta współpraca staje się wreszcie możliwa. Mam takie poczucie, że ja jako poseł, zrobiłem co mogłem jeśli chodzi o nagłośnienie sprawy i przygotowanie wniosków dowodowych. Teraz nadszedł czas aktywnej postawy śledczych.

–    Pan bardzo zaangażował się w kulisy powstania jeszcze jednej opolskiej fundacji, „Potrafisz Polsko!” związanej ze środowiskiem posła Pawła Kukiza…

– A to zupełnie inna sprawa, może nawet bardziej skomplikowana. Ta fundacja robi wiele, by utrzymywać otoczkę legalności i transparentności funkcjonowania.

– Czyli tu problemu nie ma.

– Owszem jest, tylko zupełnie inny. Tu główny zarzut dotyczy decyzji premiera Morawieckiego, który udzielił tej fundacji czteromilionowej dotacji z tzw. funduszu rezerwowego, poza wszelkimi procedurami. Premier podjął decyzję o przekazaniu niemałych środków publicznych fundacji, która miała wymyślać koło na nowo, czyli stworzyć kolejną plaftormę e-votingu (zdalnego głosowania), a takie już przecież na rynku od lat funkcjonują. W mojej ocenie tak naprawdę nie chodziło o to, żeby powstał jakiś genialny produkt, a o dokapitalizowanie politycznego środowiska Kukiza. Bo po jakiego grzyba Kukiz ma tworzyć coś, co już wymyślono i funkcjonuje? Przy czym sprawozdawczość tej fundacji jest rozproszona, część wydatków sprawozdają na stronach ministerialnych, a część w KRS-ie.

– I to jest problem?

– Taki, że jeśliby przeciętny obywatel chciał prześwietlić wydatki fundacji, to bardzo trudno jest mu się ich doliczyć. Moim zdaniem wydatkowanie tych pieniędzy budzi pewne wątpliwości.

– Jakiego rodzaju?

– Fundacja buduje tę platformę z udziałem firmy zagranicznej, spółki z Czech. Ta spółka jest rzeczywistym beneficjentem dotacji premiera. W związku z tym wszystko co dotyczy wydatków przy powstawaniu tej platformy znajduje się w czeskich zasobach państwowych. Niby nie ma w tym nic złego, spółki stosują różne formy optymalizacji kosztów, związane również z podmiotami zagranicznymi. Ale dlaczego akurat w tym przypadku te pieniądze fundacji z nazwą „Potrafisz Polsko!” muszą być wydawane za granicą? Ale to tylko kwestia wizerunkowa, natomiast klucz tej patologii, związanej z dotacją byłego premiera, leży w jego kancelarii. Może tym kluczem drzwi otworzy zespół Romana Giertycha. Po to powstał, by koordynować prace wokół licznych zawiadomień do prokuratury, które myśmy jako posłowie opozycji przez lata składali a one wszystkie tam przepadały. I tutaj pierwszą osobą, która moim zdaniem powinna usłyszeć zarzut marnowania publicznych pieniędzy będzie pan premier Morawiecki. Cały proces decyzyjny zaczynał się w jego kancelarii, tam tkwi jądro zła.

– Fundacja związana z posłem Kukizem współpracowała również z MEN ministra Czarnka. Mieli wydać broszurę dla szkół dotyczącą funkcjonowania demokracji bezpośredniej.

– Pytałem o ten wątek jeszcze resort za czasów ministra Czarnka. Uzyskałem odpowiedź, że broszura powstała i trafiła do szkół. Ale co z tego? Czy to nie były pieniądze wyrzucone w błoto?  Owszem , broszura została rozesłana do szkół, ale mi nie udało się trafić na żadną taką szkołę, która by z niej skorzystała. Oni sobie to wydali, gdzieś tam rozesłali, ale na bardzo podobnym patencie jak rozsyłano po szkołach w ramach Funduszu Sprawiedliwości kamizelki odblaskowe ze znakiem Suwerennej Polski. Nie pytając czy to jest komuś potrzebne, czy ktoś z tego będzie korzystał. Moim zdaniem pieniądze na tę broszurę wydano niecelowo, bo nie stanowi ona spójnego elementu z systemem edukacji. Jeżeli ona komuś zrobiła dobrze, to przede wszystkim środowisku Kukiza na koszt podatnika.

 

 

Najnowsze artykuły