Miłość niejedno ma imię

Jeszcze w XIV wieku słowo „miłość” kojarzyło się u nas nie z miłowaniem a miłosierdziem. Być może coś z tych fluidów pozostało w miłości do dziś, zwłaszcza tej nieodwzajemnionej. Generalnie jednak jest to uczucie do swojej drugiej połówki. Skąd się ona wzięła – zanim pojawił się Adam i wyjęta z jego żebra Ewa, w „Uczcie” Platona mamy do czynienia z dwugłowym obojnakiem z czterema rękami i nogami, którego wszak bogowie postanowili rozczłonkować jakbyśmy to dziś określili fity-fity. I od tego pory mamy do czynienia z dwiema połówkami. Rzecz jasna teoria Platona ma też swoje słabe punkty, bo czasem te połówki, jak to w życiu bywa, niczym się od siebie nie różnią.

Są rzecz jasna różne rodzaje miłości. Starożytni Grecy rozróżniali na przykład jej 8 rodzajów:

Agape – czyli miłość bezwarunkowa. Starożytni Grecy uważali, że to najbardziej radykalna forma miłości, na którą niewielu stać. Według chrześcijan taką bezinteresowną miłość przejawia na przykład Jezus do wszystkich ludzi.

Eros – miłość seksualna. Jej nazwa pochodzi od greckiego boga miłości i płodności. Kojarzy się z namiętnością, fizycznym pożądaniem. Grecy słusznie uważali, że ten rodzaj miłości może doprowadzić do utraty kontroli nad sobą, jednocześnie pocieszając się, że zagrożenie jest stosunkowo krótkotrwałe.

Philia – miłość kochająca, zwana również platoniczną, czyli bez podtekstu seksualnego. To ten rodzaj miłości, który odczuwamy do swoich przyjaciół. Według starożytnych Greków Philia była szlachetniejsza od Erosa, tyle że dawała zupełnie inny rodzaj przyjemności.

Filautia- miłość własna. Dziś kojarzy się przede wszystkim z miłością narcystyczną, ale w momencie jej definiowania przez starożytnych Greków wcale taka nie była. MIłość własna jest jak podkład pod malowaną ścianę, jak magnes przy opiłkach żelaza. Nie możesz dać komuś miłości sam jej w sobie nie mając. Nie możesz więc kochać inną osobę nie kochając samego siebie. Ot, i cała filozofia Filautii.

Storge – miłość rodzicielska. Tu liczy się więź, atrakcyjność fizyczna, seksualna nie ma znaczenia, choć historia zna i takie wyjątki.

Pragma – miłość trwała, to przeciwieństwo Erosa. Rozwija się przez długi czas i jest wytłumaczeniem  kolejnych rocznic. Niestety już starożytni Grecy zauważyli, że ta długodystansowa miłość należy do rzadkości. I jeśli nawet ludzie długo wytrzymują ze sobą, to przeważnie nie z miłości, lecz przyzwyczajenia.

Ludus – miłość zabawna, znana wyłącznie we wczesnej fazie. Te wszystkie motyle w brzuchu, braki snu, łaknienia, bezkrytyczne zauroczenie partnerem (ką) – to jest właśnie to.

Mania- miłość obsesyjna. Uczucie destrukcyjne, napędzane zazdrością, gniewem. Niestety dość często spotykane i definiowane jako skutek niskiej samooceny doświadczanego nią obiektu. Choćby w imię  Filautii warto nad nią zapanować.

Rzecz jasna te miłości niektóre się wzajemnie wykluczają, inne uzupełniają. Niech każdy na swój użytek przymierzy się więc do greckiego szablonu. Akurat Walentynki dobrą okazją są. Ogólnie zawsze lepiej się kochać niż nienawidzić.

Najnowsze artykuły