Pracownicy zarobią więcej, studenci też

W porównaniu do ubiegłego roku pracownicy zarobią 642 zł brutto więcej. Wynagrodzenie minimalne wzrośnie w tym roku dwa razy. 1 stycznia była pierwsza podwyżka, 1 lipca minimalne wynagrodzenie wzrośnie raz jeszcze. Więcej zarobią także studenci, choć wciąż uważają, że nie jest łatwo.

Dlaczego podwyżka jest dwa razy w ciągu roku? Otóż art. 3 ustawy z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę wskazuje, że jeśli w kolejnym roku prognozowany wskaźnik cen wyniesie co najmniej 105%, wówczas ustala się dwa terminy zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia. A prognozowany wskaźnik cen ogłoszony przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego ogłoszono na 106,6%.

1 stycznia danego roku kalendarzowego wzrosło nie tylko minimalne wynagrodzenie za pracę, ale także minimalna stawka godzinowa w przypadku umów cywilnoprawnych. Od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 r. minimalne wynagrodzenie wyniesie 4242 zł brutto, a stawka godzinowa 27,70 zł brutto. Od 1 lipca do 31 grudnia minimalne wynagrodzenie wyniesie 4300 zł brutto, a stawka godzinowa 28,10 zł brutto.

Pracodawca zatrudniający studenta lub ucznia poniżej 26. roku życia na podstawie umowy zlecenia lub innej umowy cywilnoprawnej nie musi odprowadzać za niego składek do ZUS na ubezpieczenia społeczne. Dodatkowo pracownik lub zleceniobiorca do ukończenia 26 lat jest objęty zerowym PIT, co oznacza, że jest zwolniony z podatku dochodowego. Zerowy PIT dotyczy osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, umowy o pracę nakładczą oraz umowy zlecenia, bez względu na to, czy są uczniami lub studentami, czy nie. Student lub uczeń do ukończenia 26. roku życia, który wykonuje umowę zlecenia będzie otrzymywał ustaloną stawkę wynagrodzenia na rękę, bez konieczności pomniejszania jej o składki ZUS czy podatek PIT. Każda umowa o pracę rodzi obowiązek odprowadzania składek do ZUS, nawet jeśli zawarta jest z uczniem lub studentem poniżej 26. roku życia.

Preferencje czynione w kierunku studentów wcale jednak nie oznaczają, że zainteresowani tylko się cieszą. Miejsc w akademikach wystarcza zwykle dla niespełna 7 procent studentów (trzeba też spełnić określone progi dochodowe). W dodatku część z nich to pokoje w akademikach prywatnych, których wynajem kosztuje tyle, ile wynajem całego mieszkania.

– Przy każdym wzroście minimalnej stawki godzinowej z jednej strony się cieszę, z drugiej od razu drżę, że właściciele lokali zafundują nam kolejną podwyżkę czynszu, który już teraz jest horrendalny – opowiada Milena z Opola, na co dzień studiująca w Krakowie fizjoterapię na Uniwersytecie Jagiellońskim. – Rok temu zaczynałam od 1200 zł za naprawdę malutki pokoik w Krakowie z elektrycznym ogrzewaniem, więc w zimie trzeba było uważać, aby nie zbankrutować na dopłatach do ogrzewania. W jaki sposób? Najprostszy, czyli chowałyśmy się pod kocami oszczędzając na ogrzewaniu… Teraz za mój pokoik 2 na 3 metry płacę już 300 zł więcej miesięcznie – dodaje.

Opolska studentka z Krakowa koszt utrzymania pod Wawelem ocenia z wszystkim na około 3,5 do 4 tysięcy złotych. Aby się utrzymać potrzebna jest więc pomoc rodziców lub pogodzenie studiów dziennych z regularną pracą.

– Od pierwszego dnia studiów praktycznie codziennie chodzę do pracy. Nauczyłam się już, że po zajęciach nie mam raczej wolnego, a w weekendy nie odsypiam tylko pędzę dorobić. Zresztą wśród studentów to obecnie norma – opowiada.

Wielu młodych ludzi z Opola chciałoby wyjechać na studia, ale z powodów finansowych nie jest to możliwe. Barierą nie do przeskoczenia z reguły jest właśnie koszt wynajmu mieszkania, bo o pokój w akademiku wcale nie jest łatwo, a nawet jeśli się uda, to koszt wcale nie jest aż tak znacząco mniejszy, a na dodatek z reguły jeden pokój trzeba dzielić z innymi.

– Ja akurat przyjechałem studiować w Opolu z Wrocławia i uważam, że tutaj wcale nie jest dużo tańsze życie niż w stolicy Dolnego Śląska – twierdzi Jakub z Uniwersytetu opolskiego. – Naukę godzę z pracą. Bardzo chciałbym wreszcie mieć pokój tylko dla siebie, ale to wciąż jeszcze mnie na to nie stać. Komu się uda, mieszka w akademiku, ale tutaj liczy się kolejność zgłoszeń, odległość od miejsca zamieszkania oraz dochód rodziny w przeliczeniu na osobę – dodaje.

Z danych GUS wynika, że w Polsce studiuje ponad 1,2 mln osób, co plasuje nas na szóstym miejscu w Europie pod względem liczby studentów. Najwięcej , bo aż 250 tys., jest w Warszawie. 128 tys. osób studiowało w Krakowie, 114 tys. w Poznaniu, 106 tys. we Wrocławiu i 72 tys. w Łodzi.

Najnowsze artykuły