Resort zdrowia i logopedzi nie mogą znaleźć wspólnego języka

Rząd proponuje, by zawód logopedy specjalną ustawą włączyć w krąg zawodów medycznych. Zainteresowani protestują, ich zdaniem nikt na tym nie skorzysta a wszyscy stracą, zarówno logopedzi jak i ich pacjenci. Dlaczego?

Dlatego, że nowa ustawa zamyka nam możliwość pracy jako podmiotów gospodarczych– wyjaśnia znana opolska neurologopeda Anna Dawidowicz-Wlosz. – Jako podmioty lecznicze będziemy zmuszeni do kompletnej przebudowy naszych gabinetów. Chodzi nawet o tak banalne wydawałoby się sprawy, jak szersze drzwi – one w gabinetach medycznych muszą mieć minimum 90 cm szerokości, gdy ktoś ma drzwi 80-centymetrowe, będzie musiał je wymienić. Poza tym w każdym z pokojów wymagane będą umywalki, co oznacza gruntowną przebudowę sieci wodociągowo-kanalizacyjnej,  a toalety trzeba będzie przerobić na potrzeby osób niepełnosprawnych.

Do wyrzucenia będą też wszystkie zabawki, które dotąd były pomocne przy terapii z dziećmi. Bo w placówce medycznej mogą funkcjonować tylko te, które można zdezynfekować w autoklawie.

Wszystkie te nowe wymogi wymagają olbrzymich nakładów dla właścicieli dotychczasowych gabinetów. Nawet  już funkcjonujące zawody medyczne, jak na przykład fizjoterapeuci, nie muszą spełniać aż tak drastycznych warunków– podkreśla Anna Dawidowicz-Wlosz. – Szacujemy, że około 60-80 procent funkcjonujących dziś logopedycznych gabinetów trzeba będzie z chwilą wejścia w życie tej ustawy po prostu zamknąć. Nie wszyscy będą mieli fundusze czy nawet warunki, by je potem  zaadoptować do nowych zasad. Oczywiście te dodatkowe nakłady odbiją się na cenie samych terapii. A po drugie, trzeba pamiętać, że nawet dziś do logopedy dostać się nie tak łatwo. Owszem, interwencyjne wizyty są możliwe bardzo szybko, jednak na systematyczne terapie, takie cotygodniowe, przynajmniej w moim gabinecie czeka się teraz około 2 miesięcy, u innych logopedów w Opolu nie krócej niż kilka tygodni. Ta kolejka się oczywiście wydłuży, dostępność terapii zmniejszy,  gdy koleżanki i koledzy będą zmuszeni zawiesić swoją działalność choćby z powodów organizacyjnych.

Jest jeszcze jeden aspekt, który bulwersuje środowisko. Dziś obok logopedów medycznych duża ich grupa podporządkowana jest oświacie, mają oni tytuł nauczyciela-logopedy ale uprawnienia takie jak logopeda medyczny. Nowa ustawa chce to zmienić. Po pięciu latach praktykowania jako nauczyciel-logopeda automatycznie będzie się tracić uprawnienia logopedy medycznego i żeby je na powrót zdobyć, trzeba praktykować pod okiem kogoś z tym tytułem zawodowym. To oznacza, że wielu doświadczonych logopedów związanych z oświatą zmuszonych będzie do praktykowania niczym stażyści przez 6 miesięcy. Pomijając sprawy prestiżowe pozostaje jeszcze otwarta kwestia u kogo?

– Ministerstwo Zdrowia w ramach poszerzania naszych kwalifikacji – kontynuuje Anna Dawidowicz-Wlosz – zamierza też wprowadzić wyłącznie kursy akredytowane przez resort. A wiem z doświadczenia, że takie kursy nie zawsze spełniają nasze oczekiwania.   I tutaj swoboda decydowania, gdzie i w jakiej formie chcemy podnosić nasze kwalifikacje, również bardzo by się przydała.

Dziś około12-15 procent logopedów działa w ramach kontraktów z NFZ, reszta przyjmuje w gabinetach prywatnych.

Najnowsze artykuły