Rzeź Wołyńska. Ukraińcy ciągle niegotowi, by stanąć w prawdzie

Dziś przypada 80. rocznica krwawej niedzieli na Wołyniu, symbolicznej daty rozpoczęcia Rzezi Wołyńskiej, w której życie według różnych szacunków straciło około 60 tysięcy Polaków na kresach okupowanej wówczas II Rzeczpospolitej. 11 lipca 1943 około godziny 3.00 oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim, pod hasłem Śmierć Lachom.

Oddziały UPA i Służby Bezpeky OUN otaczały całe wsie, mordując wszystkich Polaków bez wyjątku, bez zwracania uwagi na płeć i wiek. Mało komu udało się ujść z życiem. Rzecz jasna Krwawa Niedziela to data symboliczna, Ukraińcy mordowali Polaków już znacznie wcześniej, stosując te same metody. Jedną z nich było wykorzystywanie niedzielnych mszy, podczas których ukraińscy ludobójcy otaczali kościół i dosłownie wyżynali wszystkich uczestników. Ukraińskie mordy na Polakach zaczęły się już w grudniu 1942 roku, a ofiary do lipca 1943 można już było liczyć w tysiącach.

Odpowiedzią ocalałych z pogromów Polaków były oddziały samoobrony, które m. in. pacyfikowały wsie ukraińskie. Polskie wsie zamieniano w obozy warowne, a pospolite ruszenie Polaków  wspierały oddziały AK, ale również radziecka partyzantka, tzw. granatowa policja na usługach niemieckiego okupanta, a bywało, że sami…Niemcy.

Dzisiaj ukraińscy historycy, skupieni zwłaszcza w ukraińskim IPN, usiłują postawić znak równości, między napadniętymi a broniącymi się, między mordercami a ofiarami, lecz takiego punktu widzenia przyjąć nie sposób. Nie chodzi nawet o to, że liczba ofiar: Polaków i Ukraińców jest nieproporcjonalna. Chodzi o to, że Rzeź Wołyńska to był skrupulatnie opracowany plan eksterminacji ludności polskiej, bestialskie mordy na Polakach tylko pozornie sprawiały wrażenie zezwierzęcenia morderców, chaotycznego upustu nienawiści. To był po prostu skoordynowany  plan eksterminacji, podobny do Holokaustu, tyle, że dotyczył Polaków na Wschodzie. Bezwzględny, nieludzki ukraiński plan ludobójstwa całego narodu.

Dziś to Ukraińcy są w potrzebie, niestety ciągle jeszcze nie potrafią uczciwie rozliczyć z historią Wołynia. Symbolem tego jest wspólne oświadczenie prezydentów Dudy i Zełeńskiego. Oczywiście gest wspólnej modlitwy jest ważny, ale wysoce niewystarczający. W towarzyszącym mu wspólnym oświadczeniu nie ma słowa o tym, kto był mordercą a kto ofiarą, bo przecież sam Wołyń nikogo nie mordował.

Ukraińcy nie są gotowi do uczciwej oceny Rzezi Wołyńskiej, to fakt, którego nie można akceptować, ale w kontekście prowadzonej tam teraz wojny, wypada przyjąć do wiadomości, bo nie ma innego racjonalnego wyjścia. Oni teraz z rosyjskim imperializmem walczą również w naszym imieniu, odmowa pomocy w imię zaszłości, starych rachunków krzywd, nie wchodzi przecież w grę.  Najpierw trzeba sobie poradzić z teraźniejszością, bo ją można jeszcze zmienić, przeszłość możemy już tylko ocenić sprawiedliwie. Na to jest więcej czasu niż na zatrzymanie niepohamowanych apetytów rosyjskiego reżimu. UPA i OUN to ciągle jeszcze element mitu założycielskiego Ukrainy. Rzecz jasna my Polacy nie możemy tego zaakceptować, ale też niewiele z tym zrobić, oprócz ciągłego zachęcania ukraińskich partnerów do przyjęcia prawdy o Wołyniu.

Na naszych oczach rodzi się nowy mit założycielski niepodległej Ukrainy, tym razem na prawdziwych przesłankach i z naszym Polaków udziałem, bo to my pierwsi w potrzebie wyciągnęliśmy do nich pomocną dłoń. Trzeba mieć nadzieję, że będzie on podstawą do uczciwej oceny wołyńskiego ludobójstwa również na Ukrainie.

Bo nigdy nie będzie żadnego wybaczenia, jeśli obie strony nie będą gotowe stanąć w prawdzie.

Ryszard Rudnik

 

fot. Zbrodnia w Lipnikach, Wikipedia

Najnowsze artykuły