Spalarnia w Opolu. Jakaś pani mówi, że wie lepiej

Zarząd LKS Groszmal Opole nie życzy sobie, by na jego obiektach ktokolwiek zbierał jakiekolwiek podpisy. – Stadion to jest miejsce dla sportu a nie jakiejkolwiek politycznej czy każdej innej agitacji – napisali w specjalnym oświadczeniu działacze klubu. To reakcja na  akcję inicjatorów petycji „Stop Spalarni w Opolu”.

Nie byłem przy tym, poinformowali mnie rodzice, że na treningu młodych zawodników podeszła do nich jakaś pani, która namawiała ich do podpisania protestu w sprawie budowy w Opolu spalarni odpadów. – mówi prezes klubu Łukasz Swendrowski. –  Takie metody, że ktoś organizuje tego typu akcje na naszym obiekcie, a my nawet o tym nie wiemy, są niedopuszczalne. Stąd cały zarząd LKS Groszmal Opole oburzony podpisał się pod oświadczeniem, że nie życzymy sobie tego typu zachowań, odcinamy się od nich zdecydowanie i wyciągniemy konsekwencje wobec  osób związanych z klubem, które do tego dopuściły. Wiem, że część rodziców była oburzona, że ktoś ich nagabuje w takich okolicznościach, nie po to z dziećmi przyszli na stadion.

Podobną akcję inicjatorzy petycji „Stop Spalarni w Opolu” przeprowadzili wśród pensjonariuszy Domu Dziennego Pobytu „Nad Odrą” w Groszowicach.

Przyszli do mnie przestraszeni nasi podopieczni, że jakaś pani chodzi po obiekcie i snuje straszne wizje, jednocześnie podkładając do podpisu petycję – przyznaje kierowniczka Domu Katarzyna Sawicka. – Nasz dom ma charakter otwarty, odbywają się tu dla podopiecznych liczne prelekcje, wykłady, tyle tylko, że zawsze po uzgodnieniach ze mną. Tym razem ta osoba w sprawie spalarni w ogóle się nie skontaktowała. To są niedopuszczalne metody.

„Jakaś pani” tak skutecznie przestraszyła seniorów, że kierownik ośrodka zdecydowała się na zorganizowanie dla nich wycieczki do Zakładu Komunalnego.

Chciałam, żeby nasi podopieczni dowiedzieli się, czy rzeczywiście jest jakieś zagrożenie i co oznacza budowa spalarni u źródła. Nie od anonimowej pani z ulicy, która nawet nie widzi za stosowne skontaktować się ze mną jako kierownikiem placówki i poinformować o swoich zamiarach, lecz od fachowców, którzy się  utylizacją odpadów zawodowo zajmują.

Co do budowy spalarni w Polsce, głos zabrał ostatnio wiceprezes Dominik Bąk  z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W wywiadzie dla PAP powiedział m. in: „(…) Organy wydające decyzje są „napastowane” przez organizacje  przeciwne budowie spalarni, które uważają, że wiedzą lepiej, nie mając przy tym żadnego mandatu społecznego. My jednak konsekwentnie będziemy iść w stronę realizacji tych ważnych, potrzebnych i całkowicie bezpiecznych inwestycji. Alternatywą jest to, że będziemy mieć do czynienia z patologią i coraz wyższymi kosztami. Miejscami one już się pojawiają. Nie będzie recyklingu, nie będzie wykorzystania wartości energetycznej odpadów, będzie nielegalne składowanie i porzucanie odpadów. (…) Władze miast, samorządowcy i ci, którzy realnie odpowiadają za zagospodarowanie odpadów, za osiągnięcie wymaganych poziomów recyklingu doskonale wiedzą ile jest odpadów i jaka instalacja jest im potrzebna, a nie ktoś, kto się właśnie obudził i uważa, że wie lepiej, ale nie odpowiada za nic. (…) W Niemczech wydajność takich instalacji na jednego mieszkańca to ponad 300 kg odpadów, w Skandynawii jest ponad pól tony. W Polsce to zaledwie 30 kg.(…)”

 

Najnowsze artykuły