Dreman triumfował 7-5 w hali hegemona polskiego futsalu!

Ależ sensację sprawili w niedzielne południe futsaliści Dremana. Przedstawiciele naszej ekipy ograli bowiem mistrza kraju Rekord Bielsko-Biała i to w jego hali. Tam gdzie w tym sezonie nie wygrał nikt i gdzie gospodarze ostatni raz przegrali w lidze blisko cztery lata temu!

Po kolei zatem. Już inauguracyjna odsłona godna była określenia „meczu na szczycie”. Nie tylko dlatego, że padło w niej aż sześć goli. Po prostu działo się cały czas, od początku do końca!

Niemniej wydawało się, że lepiej w spotkanie weszli miejscowi, którzy od początku starali się narzucić swoje warunki gry. Niespodziewanie jednak pierwsza próba podopiecznych Jarosława Patałucha przyniosła im powodzenie. Po tym jak podczas sprytnie rozegranego rzutu wolnego „kropkę nad i” postawił Arkadiusz Szypczyński.

Bielszczanie odpowiedzieli na to bardzo szybko w czym duża zasługa nieporozumienia w szeregach defensywnych Tygrysów, a na czym skorzystał Matheus Ferreiera. To naszej ekipy nie załamało, a niebawem świetną akcją popisał się Tomasz Lutecki, który najpierw wyłuskał piłkę w czasie ataku rywali, po czym pomknął pod ich bramkę i nie dał szans Bartłomiejowi Nawratowi. A była to dopiero szósta minuta meczu!

Na tym jednak nikt nie zamierzał poprzestawać, choć już częstotliwość goli nieco spadła. Po upływie półmetka inauguracyjnej odsłony lewą stroną pomknął Krzysztof Elsner i wstrzelił futsalówkę przed „świątynie” Rekordu, a tam brzuchem do celu wepchnął ją Lutecki. 150 sekund później jednak katastrofalny błąd w skutkach popełnił Siergiej Fil, a wykorzystał go z najbliższej odległości Michał Kubik i przeciwnicy złapali kontakt na 2-3. Niejako w rekompensacie w kolejnej akcji naszym dopisało szczęście. Andre Luiz wykonywał rzut rożny, a próbujący przeciąć to podanie Mikołaj Zastawnik zaskoczył swojego golkipera i goście znowu mieli dwa gole przewagi.

I wszystko co piszemy działo się zanim upłynął kwadrans gry. Od tego momentu do przerwy obie drużyny miały szansę na skorygowanie wyniku, ale nie udało się to. Po zmianie stron emocji było chyba jeszcze więcej. Najpierw jednak bielszczanie opanowali wydarzenia na parkiecie, aż wreszcie w połowie drugiej części zniwelowali straty. Oba gole z najbliższej odległości zdobył Michał Marek.

Kto myślał, że rywale tym samym stłamszą naszych graczy ten srogo się mylił! Ten pojedynek był bowiem popisem Luteckieo, który w odpowiedzi na wyrównanie skompletował hat tricka, a zaraz potem na 4-6 trafienie zanotował Nuno Chuva.

Gospodarze jednak nie poddawali się i posłali do gry „lotnego bramkarza”. Gdy na cztery minuty przed końcem po raz kolejny kontaktowego gola zdobył Marek było wiadomo, że emocji w tym starciu nie zabraknie. Rzeczywiście, przedstawiciele Rekordu coraz bardziej atakowali, ale przyjezdni kapitalnie i ofiarnie się bronili. Kilkadziesiąt sekund przed końcem właśnie w takiej kombinacji Lutecki wyłuskał piłkę spod nóg rywala i zdobywając swoją czwartą bramkę, a siódmą dla Dremana „zamknął wynik” spotkania.

Warto odnotować, iż w starciu tym goście zagrali w składzie: Burduja – Elsner, Grzywa, Szypczyński, Lutecki, Andre Luiz, Nuno Chuva, Fil, Vini, Sanchez.

Najnowsze artykuły