Chcesz czworonoga przed świętami? To jest ostatni moment

Miejskie Schronisko dla Zwierząt w Opolu nigdy nie miało „na stanie” tak mało psów, jak obecnie, i tak dużo kotów. To oznacza, że sygnały z kraju o pojawiającym się trendzie masowego oddawania zwierząt z powodu kryzysu u nas na szczęście się nie potwierdzają.

Opiekujemy się teraz grupą 50 psów – informuje kierowniczka schroniska Dorota Skupińska. – To głównie stare psy i takie z problemami behawioralnymi, czyli trudne. Odkąd wprowadzono czipowanie zwierząt, ruch w schronisku zmalał, bo zagubione czworonogi po danych z czipu szybko wracają do właścicieli i pobyt u nas jest im darowany.

Natomiast spory problem dotyczy liczebności kotów. Co prawda codziennie zdarzają się adopcje 1-2 kociaków, ale w ciągu tygodnia przybywa ich nawet do dwudziestu.

– Chętni często pytają o małe kocięta, choć my, emerytów zwłaszcza, namawiamy, by decydowali się na osobniki dorosłe, już wykastrowane i zaszczepione– przyznaje kierowniczka schroniska.

Stąd każde dorosłe adoptowane zwierzę, niezależnie czy to jest pies czy kot, wychodzi wykastrowane i zaszczepione. Kastracja jest w ogóle warunkiem adopcji, kto więc decyduje się na szczenię, bierze na siebie koszt tych zabiegów. A ceny w gabinetach weterynaryjnych rosną jak wszędzie. Dziś kastracja kota kosztuje, w zależności od płci, od 200 do 300 złotych, szczepienie to wydatek kilkudziesięciu złotych. Dla emeryta zwłaszcza jest to zwykle poważny wydatek.

– No i zdarza się, że starsza pani decyduje się na małego kotka, bo stary odszedł i nie chce słyszeć naszych namów, by wzięła zwierzę starsze, wykastrowane i zaszczepione, A potem dzwoni do nas i pyta, czy schronisko nie mogłoby zasponsorować kastracji, bo jej na nią nie stać. My takimi funduszami jednak nie dysponujemy– podkreśla kierownik Skupińska.

Co do psów, to adopcyjne wyjątki potwierdzają regułę. – Stare psiaki mało kto chce – przyznaje szefowa schroniska. – Ale dopiero co był u nas z rodzicami 18-letni chłopak i zdecydował się na 12-letniego staruszka, właśnie dlatego, że postanowił mu zgotować złotą starość.

Gdyby ktoś chciał zaadoptować zwierzaka jeszcze przed Bożym Narodzeniem, to jest na to ostatni dzwonek.

Adopcja to proces, który trwa od kilku dni do kilku tygodni, zależy od zwierzęcia, jego charakteru – informuje Dorota Skupińska. – Niektórzy właściciele muszą się najpierw poznać ze swoim wybrańcem, złożyć wizytę zapoznawczą, oswoić go, a to zwykle trwa. Chodzi o to by było jak najmniej rozczarowań z związanych z nimi powrotów.

Najnowsze artykuły