Krajobraz jest najważniejszy [WYWIAD]

Uchwała krajobrazowa miała sprawić, że odsłonimy uroki Opola schowane pod grubą warstwą przypadkowych i wszędobylskich reklam. Za nami kilkanaście miesięcy, gdy każda reklama winna być już zgodna z uchwałą. Czy się udało? O to m.in. zapytaliśmy architekta miejskiego Zbigniewa Bomersbacha.

– Od 20 lipca 2022 roku w Opolu minął kilkuletni okres dostosowania reklam do obowiązującej uchwały krajobrazowej, która mocno ograniczyła ekspozycję reklam w mieście. Możemy dzisiaj stwierdzić, że efekty są widoczne?

– O tak, bez dwóch zdań miasto wypiękniało. Przestaliśmy być jednym wielkim słupem ogłoszeniowym.

– I takie było zamierzenie. Posprzątać Opole.

– Oczywiście. Pamiętajmy, że w uchwale widnieje słowo „krajobraz” i to on jest najważniejszy. Chodziło o to, aby odkryć na nowo architekturę miasta i jego charakter, a nie trzymać to wszystko pod płaszczem wszędobylskich reklam. To pozwala cieszyć się urokiem miasta i jego otoczeniem.

– Dlaczego przez tyle lat po zmianach ustrojowych nikomu to nie przyszło do głowy?

– Ustawodawstwo zagraniczne już dawno podjęło temat estetyki miast. Ustalenia planów miejscowych na zachodzie często traktowane są bardzo szczegółowo. Wręcz jest to realizacja koncepcji zapisanych w formie aktów prawnych. Kraje Europy zachodniej podpisywały od wielu lat konwencje dotyczących ochrony przyrody, bioróżnorodności, dziedzictwa itp., których ukoronowaniem była Europejska Konwencja Krajobrazowa przyjęta przez Radę Europy we Florencji w 2000 r. Konwencję ratyfikowała Polska w 2004 r. oraz wdrożyła w formie Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030 oraz przyjmując w 2015 r.  uchwałę krajobrazową. Dawała miastom i gminom możliwość dostosowania wyglądu do konkretnych regulacji prawnych. W tym czasie wyszła więc ustawa krajobrazowa, niemal w formie spec ustawy. Przepisy zmieniano więc nawet w kodeksie karnym, w ustawie o drogach, czy planowaniu przestrzennym. Co ważne, gminom pozostawiono dosyć dużą dowolność do określania, w jakim zakresie mogą to zrobić.

– I Opole postanowiło podejść do tego kompleksowo?

– Unia Europejska pokazała zalecenia, a polska spec ustawa pozwoliła gminom, żeby same sobie ustaliły poziom estetyki, wielkość reklam, ilość i kolorystykę. Dano tylko warunek, że czas dostosowawczy nie może być krótszy niż rok. Opole, jako jedno z pierwszych miast w Polsce ustaliło warunki dla reklam, małej architektury i ogrodzeń, stając się prekursorem w porządkowaniu krajobrazu miejskiego. Za tym opowiedziało się większość mieszkańców.

– No to my robiliśmy dłużej.

– Bo chcieliśmy podejść kompleksowo i w porozumieniu z mieszkańcami. W naszym przypadku mowa o ponad 5 latach. Pierwsza uchwała powstała w 2016 roku i dawała 2,5 roku na dostosowanie, po czym nowelizacja przedłużyła ten okres na jeszcze 3 lata. My, jako miasto, najpierw zrobiliśmy ankietę i w zamian otrzymaliśmy dokładne odzwierciedlenie oczekiwań mieszkańców.

– Czyli?

– Stwierdzili, że ten krajobrazowy bałagan trzeba gruntownie uporządkować.

– Uchwała weszła w życie w lipcu 2019 roku. Prawie pięć lat temu, więc porozmawiajmy konkretniej.

–  Jest jak pan powiedział, ale pamiętajmy, że od tego czasu było jeszcze 36 miesięcy na okres dostosowawczy. Czyli od tego momentu ci, którzy chcieli pokazać nową reklamę, musieli się dostosować do obowiązującej uchwały krajobrazowej

– A ci co już mieli powieszone reklamy?

– Oni mieli właśnie 36 miesięcy, aby dostosować je do nowych przepisów, czyli albo usunąć albo poprawić.

– Brzmi groźnie.

– Tylko brzmi. Ten czas wykorzystaliśmy na informowanie, bo przecież mimo szerokiej akcji informacyjnej wielu ludzi nie było mimo wszystko w temacie.  Nie wszyscy przecież czytają prasę, nie każdy słucha radia, a jeśli nawet, to mogli nie zwrócić uwagi, że miasto wdraża uchwałę krajobrazową. Powstała specjalna strona, tłumaczyliśmy na czym to polega. Były radiowe spotkania, dyskusje. A to i tak nie do każdego dotarło. Ludzie często nie przyjmują do wiadomości czegoś, dopóki nie zacznie dotyczyć bezpośrednio ich.

– Był opór samych zainteresowanych? O mieszkańców nie pytam, bo już ustaliliśmy, że zgodzili się na zrobienie z tym porządku.

– My nikogo nie nachodzimy i nie pouczamy. Staramy się informować. Muszę przyznać, że świadomość ludzi i zrozumienie tematu było i jest bardzo duże. Sprawdziłem, że tylko w ubiegłym roku było 345 sytuacji, w których reagowaliśmy, aby dane miejsce dopasowało się do nowych przepisów. I tylko w 16 przypadkach był jakiś problem, a to i tak wcale nie olbrzymi. Trochę za późno „obudziły” się firmy reklamowe, bo zareagowały dopiero wtedy, gdy uchwała nakazywała już precyzyjne dostosowanie reklam do przepisów. Wtedy zaczęli pisać odwołania, chcieli uchylenia lub przedłużenia terminu. I to zrozumiałe, bo przecież chodziło o ich dochód. Rozeznaliśmy jednak sytuację i ten temat dotyczył w większości firm ogólnopolskich, a nie rodzimych z Opola.

– Można powiedzieć, że to wielkie sprzątanie mamy już za sobą?

– W dużym stopniu jest zrealizowane. Cieszę się, że dostrzegają to także mieszkańcy. Mam mnóstwo głosów, że docenili zalety uchwały, gdy wyjechali z Opola i przejazdem trafili do innego miasta, w którym nikt się tym tematem jeszcze nie zajął. Dopiero wtedy prawdziwie dostrzegli krajobrazowy bałagan i brzydotę.

– Ja zauważyłem, że Rzemieślnik przy ulicy Reymonta nie jest już szpetnie oklejony czym popadło.

– To samo jest na całej ulicy Oleskiej, znacznie lepiej wygląda ulica Budowlanych oraz wjazdy do Opola z każdej strony. Proszę zwrócić uwagę, jak czysto jest od strony Wrzosek czy Metalchemu. Pięknie to widać w okolicy Turawa Park. Tam jest granica z gminą Turawa. Po naszej stronie zrobił się porządek. Nośniki reklamowe też oczywiście są, ale w odpowiednich odległościach i zgodnie z prawem, a zaraz obok po staremu, czy jak kto chciał i jak popadło. Proszę spojrzeć na reprezentacyjną ulicę Krakowską. Wreszcie w witrynach sklepowych widać towar, a nie byle jakie ogłoszenia. Sprzedawcy zaczęli eksponować towar, a nie ścigać się na, który mocniej zaatakuje obywatela reklamą.

– A więc po niespełna dwóch latach od praktycznej realizacji uchwały możemy być zadowoleni?

– Uważam, że trzeba było to zrobić. Tej krajobrazowej, czy jak ktoś woli reklamowej wolności mieliśmy nie tyle za dużo, co była kompletnie nie uporządkowana. Odwołam się do porównania z najwyższej półki. Konstytucja też gwarantuje nam wolność, ale przecież w pewnym zakresie. Jeśli nie ustalimy sobie pewnego porządku, to go nie będzie. I tak było w przypadku uchwały krajobrazowej.

Rozmawiał Dariusz Król

Na zdjęciu głównym Rzemieślnik przed uchwałą krajobrazową i po jej wprowadzeniu. Poniżej podobne spojrzenie na ulice Krakowską.

Najnowsze artykuły