Alfabet Andrzeja Hamady. Litery B i C

Trochę ten alfabet dziurawy, brakuje kilku literek, ale nawet w długim, 98-letnim już życiu bohatera jest tak, że nie na każdą literę zostaje wspomnienie, które warto było przechować. Po niektórych, tych znaczących, zostały w domu Andrzeja Hamady, nestora opolskich architektów,  opolanina od 70 lat, materialne pamiątki. A po innych tylko ulotny przebłysk pamięci. Ale skoro już on nastąpił, skoro się jakoś odcisnął, to widocznie z jakiegoś powodu. W jakimś nieuświadomionym sensie był istotny.

B

Budynek. Filharmonia, moje pierwsze dzieło w Opolu. To był rok 1952. Byłem dumny, że mam taką spektakularną realizację w centrum miasta. Dla młodego architekta po studiach to było spore wyróżnienie. Wcześniej w tym miejscu stał teatr, na dole jakiś garaż był. I to właściwie jedyny budynek jaki w Opolu postawiłem, bo przez resztę życia byłem architektem wnętrz. Zajmowałem się wystrojem sklepów MHD, można powiedzieć, że byłem nadwornym architektem, tak w branży spożywczej, jak i przemysłowej. Robiłem wszystkie wnętrza sklepowe w Opolu. Opole w 1952 to było ciągle morze ruin, do dworca od Rynku chodziło się Reymonta, bo zrujnowana Krakowska nie była zbyt bezpieczna, zwłaszcza po zmroku.

C

Na tę literę to mam trochę skojarzeń, zwłaszcza ze słowem na „ch”, ale o tym nie będziemy raczej mówić. Było, minęło, spuśćmy na tych „ch” zasłonę milczenia.

Najnowsze artykuły