Alfabet Andrzeja Hamady. Litera R
Trochę ten alfabet dziurawy, brakuje kilku literek, ale nawet w długim, 98-letnim już życiu bohatera jest tak, że nie każdą literę zostaje wspomnienie, które warto było przechować. Po niektórych, tych znaczących, zostały w domu Andrzeja Hamady, nestora opolskich architektów, opolanina od 70 lat, materialne pamiątki. A po innych tylko ulotny przebłysk pamięci. Ale skoro już on nastąpił, skoro się jakoś odcisnął, to widocznie z jakiegoś powodu. W jakimś nieuświadomionym sensie był istotny.
R
Radom. Moje miasto, mieszkaliśmy tam przed wojną w larach 1936-37. Mieliśmy bardzo ładne mieszkanie na ulicy Moniuszki 6. Chodziłem tam do szkoły. Miałem fajnych kolegów. Z tym, że jak się przed wojną mówiło, że się jest z Radomia, to zwykle odzew brzmiał: A wy tam bijecie Żydów. Z tego Radom przed wojną był znany. No ale ja nikogo nie biłem. Z Radomia wyniosłem dowcip ze szkoły: „Panie Appelbaum, pożycz pan stówę. Pożyczę chętnie panie Aprikosenkranz jak tylko wrócę z Radomiu. A kiedy pan jedziesz do tego Radomiu, panie Appelbaum? Się nie wybieram”. Można powiedzieć, że Radom i przed wojną nie cieszył się w kraju zbyt dobrą opinią.