Alfabet Andrzeja Hamady. Litera K

Trochę ten alfabet dziurawy, brakuje kilku literek, ale nawet w długim, 98-letnim już życiu bohatera jest tak, że nie na każdą literę zostaje wspomnienie, które warto było przechować. Po niektórych, tych znaczących, zostały w domu Andrzeja Hamady, nestora opolskich architektów,  opolanina od 70 lat, materialne pamiątki. A po innych tylko ulotny przebłysk pamięci. Ale skoro już on nastąpił, skoro się jakoś odcisnął, to widocznie z jakiegoś powodu. W jakimś nieuświadomionym sensie był istotny.

K

Katastrofa.  Gdy w Opolu w 1934 runęła wieża ratuszowa, to było wydarzenie, dziś powiedzielibyśmy medialne, również poza granicami Niemiec, w tym także w Polsce. Mnie ta katastrofa ogromnie zainteresowała, czytałem o niej w prasie, próbowałem poprzez dostępne informacje z przedwojennych gazet dociec jak to się mogło stać. Ciekawe było też to, że nikt w tej katastrofie nie zginął, wieża padła po przekątnej rynku i jej czubek trafił pod kościół franciszkanów. Dokładnie między domy. Gdyby runęła na kamienice, zabiłoby pewnie kupę ludzi.

Kraków. W Krakowie mieszkała prawie  cała nasza rodzina: ciotki, babki, wujowie, kuzyni… Myśmy tam co roku z Wybrzeża jeździli, zwłaszcza na święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc. W 1938 roku w końcu przeprowadziliśmy się do Krakowa, zamieszkaliśmy w kamienicy kolejowej na Placu Matejki, czyli w samym centrum, rewelacyjna miejscówka. Spędziłem w tym mieście całą wojnę i kilka lat po niej. Moje miasto.

Najnowsze artykuły