Minął tydzień [FELIETON]

Prezydent Joe Biden odwiedził Polskę drugi raz w ciągu roku, ale newsem mijającego tygodnia była jego wizyta w Kijowie. W kraju ogarniętym wojną urzędujący prezydent największego mocarstwa świata przejechał pociągiem 500 kilometrów, to się jeszcze nigdy nie zdarzyło.  Joe Biden podkreślał nie tylko w Kijowie,  również podczas przemówienia i spotkań w Warszawie, że NATO i szerzej Zachód  w kwestii rosyjskiej agresji jest jednością, rachuby Putina na jej rozbicie po roku wojny spaliły na panewce, a USA i sojusznicy nigdy nie zostawią Ukrainy bez pomocy na pastwę reżimu Putina.

Niestety, jak to u nas, wizyta prezydenta USA stała się okazją do żałosnych przepychanek, o charakter krótkich spotkań prezydenta  z przedstawicielami opozycji. Zwłaszcza, że w kwestii ukraińskiej wszystkie siły polityczne mówią jednym głosem, a politykę rządu w tej kwestii w całej rozciągłości popiera również opozycja oraz ponad 80 proc. społeczeństwa.

Przy okazji: ludzie władzy wytykają Tuskowi prowadzenie przed ośmiu i więcej laty polityki ugłaskiwania Rosji, którą zresztą prowadził wtedy cały świat zachodni, błędnie licząc, że w ten sposób utemperuje jej imperialne aspiracje. Zarzucają Tuskowi krótkowzroczność i oskarżają o sprzyjanie Kremlowi do dziś. Ci sami ludzie, nie dekadę, lecz zaledwie trzy lata temu szydzili z Bidena, wyśmiewali się z jego wieku i jako ostatni na świecie gratulowali mu zwycięstwa w wyborach. A zbawienie świata widzieli w Donaldzie Trumpie, który niejednokrotnie nie krył swojego zafascynowania Putinem, zapowiadał ograniczenie amerykańskich sił NATO w Europie a jego pierwsza reakcja na rosyjską agresję była przynajmniej niejednoznaczna.  Się znaleźli pouczający innych wizjonerzy z dalekowzrocznością kreta. Wszyscy to czują, że gdyby dziś w USA rządził Trump, Ukraina najprawdopodobniej byłaby w ciemnej d…, tak jak zresztą jego polscy wierni sojusznicy. Ci sami, którzy w zjednoczonej Europie całkiem niedawno stawiali jeszcze na premiera Węgier, pomagiera Putina w UE.

***

W 2019 roku organizacja C40 Cities, do której należy  96 miast z całego świata, m. in. Rzym, Lizbona, Pekin, Paryż, Warszawa opracowała raport w sprawie sposobów zatrzymania ocieplenia klimatu na Ziemi. Wśród rekomendacji, związanych m. in. z wydłużeniem żywotności samochodów do 20 lat, skrócenia łańcuchów dostaw, wydłużenia życia urządzeń elektronicznych do 7 lat, ograniczenia spożycia nabiału do 90 kg na osobę, a w ambitnym wariancie wyłączenie go z diety, znalazła się również sugestia ograniczenia spożycia mięsa do 16 kg rocznie na osobę, w ambitnym wariancie jak wyżej. Raport nie ma żadnej mocy sprawczej, nie jest żadnym programem, a jedynie hipotetyczną analizą, niczym więcej. Jednak Zjednoczona Prawica odkurzyła go po 4 latach, powiązała z Trzaskowskim a jak Trzaskowski to z Platformą, która chce w ten sposób Polaków pozbawić dostępu do mięsa.

Władza stanęła na straży kotleta, któremu nic nie grozi. Najłatwiej jest bronić czegoś, co nie jest żadnym zagrożeniem, bo to sprawdzona recepta na sukces. Z drugiej strony, jak się nie ma w ręku dobrych argumentów, to i schabowy się nada. Trudno tylko zrozumieć, dlaczego w tym wszystkim jaja zlekceważyli?

***

Rodacy dowiedzieli się, że istnieje coś takiego jak Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, które dysponuje wielomiliardowym funduszem, właśnie na to, co ma w nazwie. A to za sprawą pewnego 26-latka z Wybrzeża, na którego jednoosobową firmę w mieszkaniu NCBiR przeznaczył 55 milionów, by zbadała system monitoringu dostaw kołowych, który to system jest znany od lat i nazywa się lokalizator GPS. Innej firmie, tym razem z Białegostoku, przyznano na badania 123 miliony, podczas gdy od czasu powstania w 2020 roku praktycznie jechała ona na stratach. W tym układzie bardziej zrozumiała jest reakcja ministra Czarnka, który się zżyma, że go grillują za program Willa Plus, który w sumie kosztował mniej niż dotacja dla jednego młodzieńca z Gdańska.

Nie ma sprawy- przekonują przedstawiciele władzy, bo pieniądze jeszcze na konta nie poszły i trwa właśnie w NCBiR kontrola. Ale sprawa jest, tylko z powodu dziennikarskiego śledztwa radia Zet i kontroli posłów opozycji właśnie się rypła. Wystarczy nie kraść – mówiła kiedyś premier Szydło, i miała rację. Po co kraść, jak można sobie przyznawać. Dla porządku, NCBiR rządzą dzisiaj ludzie Republikanów, partyjki europosła Bielana, a jego niedawny asystent jako doradca ma tam pensję 24 tysięcy złotych, równą dyrektorskiej, choć nawet nie musi przychodzić do pracy.

***

Pamiętacie  jeszcze zaręczyny Michała Moskala, szefa gabinetu prezesa PiS na dole kopalni Bogdanka, w której na okoliczność uroczystości przerwano wydobycie? Okazuje się, że kopalniany anturaż mógł nie być przypadkowy. Otóż 28-letnia wybranka serca pana Moskala została jednym z dyrektorów KGHM i współkieruje teraz jedną z największych kopalni miedzi na kontynencie. Wymawiali jej zaręczyny na dole, no to poszłaaa w górę.

Ryszard Rudnik

Najnowsze artykuły