Alfabet Andrzeja Hamady. Litera L

Trochę ten alfabet dziurawy, brakuje kilku literek, ale nawet w długim, 98-letnim już życiu bohatera jest tak, że nie na każdą literę zostaje wspomnienie, które warto było przechować. Po niektórych, tych znaczących, zostały w domu Andrzeja Hamady, nestora opolskich architektów,  opolanina od 70 lat, materialne pamiątki. A po innych tylko ulotny przebłysk pamięci. Ale skoro już on nastąpił, skoro się jakoś odcisnął, to widocznie z jakiegoś powodu. W jakimś nieuświadomionym sensie był istotny.

L

Landesdorfer. Szkolny kolega z Gdyni, jedyny Żyd w klasie. A Żydzi przed wojną nie byli w Polsce lubiani. Myśmy tak nie myśleli, Landesdorfer to był fajny kumpel, grzeczny, miły, uczynny, pogodny, inteligentny i skromny. W klasie był bardzo lubiany, siedział w pierwszej ławce. Na lekcjach religii, gdy zaczynała się modlitwa i wszyscy wstawali, on wstawał również, spuszczał głowę i stał w milczeniu. W końcu kiedyś poprosił, czy może na czas modlitwy wychodzić na korytarz. Profesor mu pozwoliła. Niezwykle taktowny chłopak. Ale mieliśmy też jednego profesora od biologii, wyjątkowego żydożercę. Pamiętam, był z niego wielki grubas, siedział rozlany za katedrą, nienawidził Żydów a jednego z nich miał przed sobą w pierwszej ławce. I ten nauczyciel się na biednym Landesdorfie nieustannie wyżywał. Pierwsze co robił, kładł na katedrze dziennik i krzyczał: Landesdorfer! No to Landesdorfer wstawał. Siad – polecał, więc Landesdorfer siadał, i tak po kilka razy ćwiczył biednego chłopaka, zawsze na początku każdej lekcji z biologii. A każdą taką sesję kończył stwierdzeniem: Landesdorfer, kiedy ty przestaniesz być zasrańcem? Po czym jak gdyby nigdy nic przystępował do tematu.

Lwów. Moje miasto. Mieszkałem tam trochę, a konkretnie w Zimnej Wodzie, ostatnim przystanku przed Lwowem na kolejowej trasie z Przemyśla. Wtedy krążył zresztą taki dowcip, często powtarzany przez pasażerów w stronę konduktora: Panie konduktorze, czy w Zimnej Wodzie staje? Zatrzymaliśmy się tu uciekając z Krakowa przed Niemcami w 1939. We Lwowie też czas jakiś czas mieszkaliśmy, ale najdłużej to w tej Zimnej Wodzie, gdzie rodzina posiadała tam rozległy dom i można się było wygodnie przechować podczas wojennej tułaczki.

Najnowsze artykuły