Gdzie odlatuje prezes Kaczyński? [KOMENTARZ]

Dwa wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego w wigilię święta i w Święto Niepodległości pokazują przede wszystkim znad jakiej przepaści, dzięki wyborczemu wynikowi, zawróciliśmy. Krajem, miejmy nadzieję, że już niedługo, kieruje człowiek, którego poglądy w nadbudowie oscylują wokół sanacyjnej grupy rekonstrukcyjnej, wartko prowadzącej nas na Most Poniatowskiego czasu majowego zamachu 1926 roku , skąd już nie byłoby odwrotu na brzeg Polski demokratycznej. Natomiast w bazie mocno tkwi w modelu PRL-owskim, który nieuchronnie zmierzał do przeszłości związanej z moskiewskim zniewoleniem.

To tylko pozornie zestaw sprzeczności, w końcu jak uczy historia, prawicowe ekstremum i komuniści stosowali z powodzeniem te same antydemokratyczne hasła, a przede wszystkim narzędzia sprawowania władzy, tyle że odmiennie definiowali wroga. Dziś, to już jest jasne: dla Kaczyńskiego jest nim Unia Europejska,  demokratyczny europejski porządek świata, Niemcy i Francja, które jego zdaniem chcą doprowadzić dla całkowitego uprzedmiotowienia Polski i innych krajów. Polacy, którzy głosowali na partie demokratycznej opozycji bojąc się, że PiS w końcu wyprowadzi nas z Unii, mają teraz potwierdzenie słuszności swych obaw expressis verbis w słowach prezesa.

Kaczyński nie uznaje wyników wyborów, stwierdził wprost, że główna partia opozycyjna jest już nawet nie piątą, lecz wprost niemiecką kolumną. Snuje socjopatyczne wizje kompletnego narodowego zniewolenia. Więcej, nawołuje wprost do sprzeciwu wobec werdyktu wyborczego Polaków, uznając go w istocie za niemiecki spisek. Jeśli jego zarzuty nie znajdują potwierdzenia w umowie koalicyjnej partii demokratycznych, nie szkodzi, widocznie specjalnie to ukrywają. Nie może zrozumieć, że przegrał, że jest wielce prawdopodobne, iż to dla niego początek politycznego końca. Świetnie zdaje sobie natomiast sprawę, że cztery lata w opozycji z jego metryką liczą się co najmniej podwójnie. I nie wiadomo z czym bardziej nie potrafi się pogodzić: z tym, że Suweren nie chce jego wizji Polski, czy z tym, że Tusk, którego skwapliwie kreował przez 8 lat z pomocą całego państwowego aparatu propagandy na wroga numer 1 swego i Polaków, wrócił, i w jego mniemaniu triumfuje.

Ale słowa Kaczyńskiego są nie tylko przejawem jakiegoś tumoru, który wpływa na jego psyche. One są szalenie niebezpieczne  głównie dla nas, dla Polski. Nie można zapominać, że to jest człowiek, który ciągle dysponuje wielką polityczną siłą, i sprawuje władzę nad rzędem dusz. Raniony porażką, jest podwójnie niebezpieczny. Kaczyński jest skłonny podpalić cały kraj, co akurat nie jest niczym niespotykanym, raczej symptomatycznym: Mentalni despoci tak często mają – bez nich niech wali się świat.  W momencie, gdy trwa od wielu miesięcy wojna na Wschodzie, kreuje nam wroga po przeciwnej stronie Dla niego są nim przede wszystkim Niemcy, nasz główny partner gospodarczy. To też można jakoś wyjaśnić, choć przecież nie wytłumaczyć – przez 8 lat swoich niepodzielnych rządów Polską udowodnił przecież, że metody rządzenia Putina są mu w dużym stopniu bliskie. Bez wątpienia Kreml za te wtręty o unijnym spisku wobec Polski jest mu wdzięczny, bo one wpisują się dokładnie w retorykę Moskwy, która od lat gra na poluzowanie więzów z Brukselą, zwłaszcza krajów, które oderwały się od radzieckiej strefy wpływów. A teraz nawet zdecydował się na ukraińską wojnę, by „przywołać je do porządku”.

Manipulacja, kłamstwo, przeinaczanie faktów – to jest wypróbowana broń Kaczyńskiego. Tylko że będzie ona na nic, jeśli pozbawi się go dotychczasowych środków przenoszenia. Dziś jeszcze jego argumenty, że polityka UE zmierza do pozbawienia jej członków suwerenności, w opanowanych przez PiS mediach. niegdyś publicznych, brzmią mocno i donośnie, bo całkowicie bezkrytycznie. Tam, zgodnie z narracją Kaczyńskiego wszystko jest postanowione, polska reduta niepodległości na wpół zdobyta. Ale prawda jest zupełnie inna: Unia stoi przed kolejnym wyzwaniem związanym z rozszerzeniem – o Ukrainę i Mołdawię. Właśnie z tego powodu musi być reformowana, również w interesie polskiego rolnika, przewoźnika. Jak? W tej kwestii toczą się rozmowy, to dopiero ich początek, nic nie jest przesądzone. Głos Polski w tej dyskusji będzie się liczył bardziej, gdy na powrót staniemy się ważnym, wiarygodnym członkiem europejskiej społeczności. Gdy zajmiemy przysługujące nam, związane z naszym potencjałem miejsce.

Absurdalne oskarżenia, nierzeczywiste wizje świata snute przez lidera obozu Zjednoczonej Prawicy w sali krakowskiego „Sokoła” nas do tego na pewno nie doprowadzą. To właśnie lot, który proponuje nam Kaczyński prowadziłby do naszego upadku.

Ryszard Rudnik

Najnowsze artykuły