Prawo równe dla wszystkich [KOMENTARZ]

– Jedynym rozsądnym wyjściem jest zamknięcie tej sprawy i uznanie, że moje ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika jest skuteczne – powiedział prezydent Andrzej Duda. Nie bardzo da się to zrobić, ponieważ Sąd Najwyższy uznał, że jego ułaskawienie osób nieprawomocnie skazanych nie niesie za sobą skutków prawnych i polecił kontynuować proces byłych szefów CBA kolejnej sądowej instancji. W rezultacie nad Kamińskim i Wąsikiem wisi prawomocny wyrok 2 lat więzienia.

To nie prezydent feruje w Polsce wyroki lecz wymiar sprawiedliwości. Sąd ustalił, że Kamiński i Wąsik jako szefowie CBA bez podstawy prawnej fałszowali dokumenty, fabrykowali dowody, by znaleźć haki na Andrzeja Leppera ówczesnego wicepremiera w koalicyjnym rządzie Jarosława Kaczyńskiego. To jest przestępstwo i za to zostali skazani. Rodzina Andrzeja Leppera, ofiary szachrajstw Wąsika i Kamińskiego ma prawo do dochodzenia sprawiedliwości i żaden prezydent Duda nie może ich tego pozbawiać. To sąd decyzuje kto jest winny a kto nie jest, a prezydent może jedynie ułaskawić winnego. Nie ma takiej konstrukcji prawnej w kraju demokratycznym jak wyręczanie sądów przez głowę państwa. Jego ułaskawienie nie ściąga z nikogo odium winy. Koniec, kropka.

PiS próbuje rzecz całą upolitycznić. Przez ostatnie 8 lat swoich rządów niejednokrotnie udowadniał, że praworządność ma w głębokim poważaniu. Wydawało się im, że zaostrzenie procedur prawnych szykują dla innych, ale prawo jest równe dla wszystkich. I to się właśnie w sprawie Macieja Wąsika i  Mariusza Kamińskiego dzieje. Obaj panowie zostali wpisani do Krajowego Rejestru Karnego, są przestępcami, choć ich macierzysta partia i oni sami kreują się na ofiary reżimu Tuska.

Ale to przecież nie Tusk wydał wyrok, nie wydał go również marszałek Hołownia. Ten ostatni po prostu przyjął do wiadomości konsekwencje ustawy, która mówi, że mandat posła skazanego prawomocnym wyrokiem w sprawie karnej ulega automatycznie wygaszeniu. Jego inicjatywa w tej kwestii jest żadna. Zadaniem marszałka było przesłanie odwołania obu posłów do Sądu Najwyższego i to zrobił. A pismo skierował do Izby Pracy tego sądu, gdyż chciał mieć pewność, że interwencję w Sądzie Najwyższym rozpatrzy skład legalny z punktu widzenia prawa unijnego, które zgodnie z podpisanym przez Polskę traktatem akcesyjnym jest obowiązujące również w Polsce, dotyczy więc również marszałka Sejmu.

Przy czym Sąd Najwyższy może zakwestionować prawomocny wyrok jedynie w procedurze kasacyjnej. Tutaj żadnej kasacji nie było. W sprawie, która była przedmiotem powyższego wniosku, czyli wygaszenia mandatów poselskich SN miał się jedynie wypowiedzieć, czy formalności związane z nim w przypadku obu skazanych posłów są zgodne z procedurą.  Tymczasem Izba Kontroli Nadzwyczajnej, wobec której TSUE wydał wyrok, że w myśl prawa unijnego nie jest on sądem, uznała w jeden dzień, że Kamiński i Wąsik dalej są posłami kwestionując sam wyrok bez kasacji.  Z punktu widzenia obowiązującego prawa skompletowany przez PiS nie-sąd wydał więc jakąś kuriozalną opinię, co do której nie miał żadnych kompetencji, nawet gdyby jako sąd był prawnie dobrze umocowany.

Ustawa mówi: Prawomocnie skazany za umyślne przestępstwo przestaje być posłem. Ustawę można oczywiście zmienić, ale może to zrobić sejm a nie żaden sąd. Skład Izby Kontroli Nadzwyczajnej w ten sposób sam zaprzeczył swojej, i tak iluzorycznej, powadze.

Wracając do apelu prezydenta – wyłącznie on może to przerwać, ułaskawiając Kamińskiego i Wąsika zamiast iść na udry z władzą sądowniczą. Marzenia o jej podporządkowaniu władzy wykonawczej prysły 15 października. To se nevrati – jak mówią nasi południowi sąsiedzi

Ryszard Rudnik

 

Najnowsze artykuły