Rozliczenia to nie zemsta [KOMENTARZ]

Po wyborach kurz euforii opada i pojawiają się pytania, w jaki sposób wprowadzić oczekiwane przez Polaków zmiany. Szkoły są dwie: jedna, by bezwzględnie trzymać się litery prawa, zapisów konstytucji, nawet jeśli w wielu przypadkach naprowadzaniu Rzeczypospolitej z powrotem na demokratyczne tory przeszkadzać może swoim wetem prezydent, który przecież przyłożył rękę do jej wykolejenia. Ten sposób oczywiście będzie wymagał więcej czasu i dla niego w krańcowej wersji niezwykle ważne będą wybory prezydenckie za 1,5 roku. Zwolennicy drugiej szkoły radzą, by wykorzystać narzędzia, które już raz wprowadził PiS, tylko w odwrotną stronę. W końcu jeśli ktoś wyfasował klucze, żeby rozkręcić dobrze funkcjonujący silnik, da się te same narzędzia wykorzystać do jego naprawienia. W tej drugiej metodzie bonusem jest funkcja czasu, w tej pierwszej – praworządność.

Nowa władza zastosuje najpewniej metodę łączoną. Wiele rozwiązań prawnych, na przykład konfiskata rozszerzona, przez ekipę ministra Ziobry wprowadzana z myślą o politycznych adwersarzach, teraz może być dobrym narzędziem do rozliczeń aferzystów z obozu pomysłodawców.     Większym problemem nie będzie odpolitycznienie mediów, ponieważ ekipa PiS dokonała ich wrogiego przejęcia na rympał. Żadne betonowanie w postaci zmienianych regulaminów spółek na ostatnią chwilę niewiele im pomoże. Zwłaszcza, że monitoruje je  Rada Mediów Narodowych, pisowski potworek legislacyjny, partyjne narzędzie kontroli mediów, całkowicie niekonstytucyjny twór, na co jest stosowny wyrok TK jeszcze z czasów prezesa Rzeplińskiego. Szybko dojdzie do odpolitycznienia spółek skarbu państwa, służb specjalnych i wszystkich innych zmian, co do których prerogatywy leżą wyłącznie po stronie rządu.

Natomiast przywrócenie praworządności to już cięższy orzech do zgryzienia. Trzeba będzie usankcjonować wyroki neosędziów, z punktu widzenia konstytucji nielegalnych nominatów  nielegalnej  Krajowej Rady Sądownictwa. Bo alternatywą byłby tu niesamowity chaos prawny, unieważnienie setek wyroków, których skutków właściwie nie sposób odkręcić. Sami neosędziowie powinni jeszcze raz przejść formalną drogę nominacji, tym razem z udziałem prawidłowo prawnie umocowanej KRS.  A co z neoKRS w tym niekonstytucyjnym składzie, co z parodią Trybunału Konstytucyjnego? W tym drugim przypadku ciekawym pomysłem jest tzw. opcja zerowa, czyli rozwiązanie dotychczasowego składu TK i powołanie nowego z poparciem 2/3 sejmu, a więc również z udziałem posłów PiS. Tylko czy prezydent z PIS na to pójdą – szanse są mniejsze niż ma je na przetrwanie najnowszy rząd Morawieckiego.

Odchodząca władza dała sobie dwa miesiące, by trwać i blokować przynajmniej część zmian, do których potrzebne są prerogatywy rządowe, by jak najskuteczniej przygotować się do roli opozycji, do której kompletnie nie była przygotowana. Ten okres karencji łączy się też z ukrywaną nadzieją, że być może przez dwa miesiące opadną emocje i chęć rozliczeń. Płonne nadzieje. Koalicja demokratyczna, która powoli lecz nieodwołalnie przejmuje stery w państwie, doskonale wie, że jej elektorat domaga się wystawienia poprzedniej ekipie rachunku ze sprawowania władzy. To jest jeden z filarów, mitow założycielskich zwycięstwa 15 października. Dlatego żadnej grubej kreski nie będzie, bo to nie kwestia chęci poszczególnych liderów politycznych, ale w ogóle wiarygodności ich formacji w oczach wyborców i spełnienia ich oczekiwań. Być albo nie być przejmujących władzę ugrupowań.

Ale to nieprawda, że obóz demokratycznej koalicji, jak twierdzą przegrani, toczy teraz pianę nienawiści. Nie, ludzie chcą tylko żyć w wolnym demokratycznym kraju, chcą, by ci, którzy im to utrudniali ponieśli konsekwencje, jeśli łamali przy tym prawo, czy tylko zasady społecznego współżycia. Chodzi o rozliczenie złodziejstwa, niekompetencji, kłamstw, manipulacji, gwałtów na demokracji,  o rozliczenie każdej przeputanej lub zagarniętej nieuczciwie złotówki.

Ryszard Rudnik

Najnowsze artykuły