Minął tydzień

Zmieniliśmy czas na letni, warto więc sprostować powszechną w związku tym rytuałem przejścia  opinię: To wcale nie znaczy, że tej nocy śpimy krócej, po prostu później jemy niedzielne śniadanie.

***

Przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska. Błażej Kmieciak oświadczył, że w związku ze zmianą sytuacji prawnej w jakiej działa komisja jako nie-prawnik nie czuje się w pełni kompetentny, by kierować jej pracami. W normalnym kraju nikt by tej dymisji nie zauważył, ale u nas zauważyli wszyscy. Bo nie zdarza się, aby nominat z rozdania tej władzy kiedykolwiek z czegokolwiek zrezygnował, tłumacząc, że nie czuje się przygotowany do pełnienia funkcji . Oni zawsze mówią, że są najlepsi we wszystkim od czasu chrztu Polski. Chapeau bas, panie Kmieciak, dla takich jak pan przy każdej władzy jest nadzieja .

***

Rolnicy są ostro wkurzeni, bo nikt nie zadbał o to, aby tranzytowe transporty ukraińskiego zboża przez Polskę rzeczywiście takie były. W efekcie Polskę zasypało ukraińskim ziarnem, magazyny są full a ceny skupu spadły przy rosnących kosztach produkcji o połowę. Co i tak nie ma większego znaczenia, gdyż zboża nie ma gdzie teraz sprzedać. Gdy jesienią ubiegłego roku opozycja uprzedzała, że transporty zbożowe trzeba by plombować na czas przejazdu przez Polskę, w PiS-ie posypały się oskarżenia, że Tusk nie chce pomóc Ukraińcom a minister rolnictwa Kowalczyk przekonywał rolników, by trzymali zboże, bo cena na wiosnę jeszcze urośnie. Brak kompetencji szefostwa Ministerstwa Rolnictwa to nie jest rzecz dziwna. Oprócz ministra jest tam z sześcioro wice i ani jednego, który by miał rolnicze wykształcenie i więcej niż blade pojęcie o tym, czym zawiaduje. Dziś na gwałt szukają winnego, więc  rzecz jasna winna jest Komisja Europejska (gdzie komisarzem ds. rolnictwa jest  nominat PiS Janusz Wojciechowski), która za nich nie wykonała roboty. Winny jest też  resort handlu, bo już sytuacja dojrzała do tego, że sami siebie nawzajem oskarżają. Nic nie zrobili z ukraińskim niby tranzytem płodów rolnych od późnego lata. Dziś premier udaje, że kryzys wystąpił wczoraj a rząd reaguje natychmiast. I byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie fakt, że w wyniku nieudolności PiS-owskiej ekipy tysiące polskich rolników znalazło się na skraju bankructwa. Głos zabrał również jak zawsze niezawodny wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski, który proponuje wprowadzenie cła na ukraińskie zboże. Oczywiście trudno będzie w Unii o taką zgodę, bo cła to utrudnienie będące w sprzeczności z zasadą solidaryzmu Zachodu z Ukrainą. Czym innym byłaby zwrotna kaucja, ale zdaje się, że wiceminister nie widzi tu różnicy, podobnie jak między pszenicą i jęczmieniem.

***

Departament Stanu USA przedstawił raport o stanie praworządności oraz przestrzegania praw człowieka w Polsce. I trzeba przyznać, że nie jest on szczególnie dla Polski budujący. Nadzieja rządzących, że nasz znaczący udział w koalicji państw wspomagających w wojnie Ukrainę przesłoni wszystko, właśnie prysła.

***

Międzynarodowy Komitet Olimpijski podjął decyzję, że sportowcy z Rosji i Białorusi mogą już występować w dyscyplinach indywidualnych. W ten sposób agresorzy, którzy walnie przyczyniają się, czy też wspomagają zabijanie niewinnych ludzi, niszczenie miast i wsi, porywanie dzieci, będą mieli swoją reprezentację na przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu. Rzecz jasna nie pod rosyjską  czy białoruską flagą, ale w te barwy na bank zostaną odziani. Igrzyska, które są symbolem pokojowego współzawodnictwa, szlachetnej rywalizacji w duchu ogólnego poszanowania, staną się w ten sposób symbolem hipokryzji i tolerowania zła. Od czasu Berlina 1936 roku nie mieliśmy tak zmanipulowanych igrzysk, jakie właśnie nam szykuje w Paryżu przewodniczący MKOl Thomas Bach.

***

Od 2035 roku nie będzie można rejestrować nowych aut spalinowych – zdecydowały większością głosów kraje UE.  W ten sprawie trzy kraje wstrzymały się od głosu i tylko Polska była przeciw. Są wszak wyjątki – auta na paliwie eko oraz ferrari i lamborghini i inne luksusowe marki, bo kto bogatemu zabroni.

Nie bardzo wiadomo skąd ten nasz sprzeciw, przecież polskich samochodów nie mamy a zachodnie autokoncerny nowych aut z silnikami spalinowymi i tak klientom nie zaoferują, przypuszczalnie nawet prędzej niż przed 2035 rokiem. Poza tym sami szykujemy się do zalania Europy i świata  elektrycznymi chińskimi składakami udającymi polskie Izery. W tym roku miała stanąć fabryka, a w przyszłym ruszyć produkcja, na razie mnie ma nic. Izera i tak ma pewne miejsce w historii motoryzacji, bo to jedyne takie auto, które jeszcze nie powstało a już przeszło face lifting. Jak tak dalej pójdzie, trzeba się liczyć z kolejnymi. W tej sytuacji termin 2035 roku może się okazać dla nas w sam raz.

 

Najnowsze artykuły