Minął tydzień [FELIETON]

W lipcu 2018 roku premier Morawiecki ogłosił Program Mosty+, czyli budowę 22 nowych przepraw. Kto mógł przypuszczać, że w tej koncepcji chodziło mu o otwieranie mostów już dawno otwartych, jak ostatnio ten na Dunajcu w Tylmanowej. Dochodzą słuchy, że URM poprosił samorządowców o wykaz otwieranych mostów do sierpnia tego roku. Zanosi się więc na dłuższy festiwal picu.

***

Jest już jesteśmy w temacie przepraw. Oto red. Rachoń, dziś w TVP, a jeszcze niedawno działacz i funkcjonariusz PiS, poruszył w swym programie „#jedziemy” temat tunelu pod Świną w Świnoujściu. Narracja była taka, że Tusk w 2010 powiedział, że w budżecie nie ma na to pieniędzy, a PiS je znalazł i proszę bardzo, oto tunel jest gotowy. Red. Rachoń zacytował nawet Tuska sprzed lat, tylko zapomniał dodać końcowy fragment jego wypowiedzi, w którym ten złożył obietnicę, że będzie się starał o dofinansowanie podwodnej przeprawy z Unii. PiS nie dał na ten tunel grosza, w 85 procentach budowę sfinansowała Unia Europejska, a w pozostałych 15 proc. miasto Świnoujście. Tylko nie zapomnijcie tam Morawieckiego ze świtą na otwarcie zaprosić, żeby mógł się pochwalić, że to jest ich robota. A Rachoń ładnie z tym wątkiem pojedzie w swoim programie.

***

Festiwal otwarć dotyczy teraz nie tylko mostów rzecz jasna. Europosłanka Beata Kempa z Suwerennej ostatnio Polski wzięła oto udział w poświęceniu Zakładu Karnego we Wrocławiu, co tylko na pierwszy rzut oka wydaje się absurdem, zwłaszcza gdy się jest po lekturze kryminalnych ustaleń kontrolerów NIK, związanych z działalnością niektórych przedstawicieli tej politycznej formacji. Łaska boska i w więzieniu może się więc przydać. Większym nonsensem było uroczyste otwarcie kasy na dworcu w Radomsku przez posłankę PiS Annę Milczanowską. Tak że ten, po nożyczki poseł sięga, gdzie się napatoczy wstęga.

***

Opinią publiczną wstrząsnął telewizyjny wywiad wiceministra obrony, posła tej ziemi, Marcina Ociepy, który stwierdził, że niekontrolowany przelot przez Polskę ruskiej rakiety nie jest żadnym problemem, gdyż pocisk nie posiadał uzbrojonej głowicy. Tym samym wiceminister wbrew sobie udowodnił, że to on jest większym problemem dla MON, skoro wygaduje takie bzdury, że rakieta może sobie wlecieć w polską przestrzeń i stanowi kłopot w zależności w co i jak bardzo trafi. Niestety nie było to chwilowe intelektualne zamroczenie wiceministra Ociepy,  bo oto dla dziennika nto udzielił innego wywiadu, w którym donosi, że Polska na poważnie przygotowywała się do wojny w Ukrainie, rzecz jasna zanim ona wybuchła.  A to nie trzeba było o tym premiera uprzedzić, gdy na dwa miesiące przed atakiem wybrał się na zjazd proputinowskich zachodnich przydupasów do Madrytu? Może wtedy by ktoś w te bajki Ociepy uwierzył.

***

Nie  można też powiedzieć, że panowie w MON się charakterologicznie nie dobrali. Oto zwierzchnik wiceministra, minister i wicepremier Mariusz Błaszczak oświadczył, że nie będzie wyjaśniał w sejmie okoliczności wrogiego wtargnięcia rosyjskiej rakiety na terytorium Polski, gdyż opozycja „nie ma takiego moralnego prawa” żeby go o to pytać. To typowa reakcja ministra w systemie autorytarnym, który ma w głębokim poważaniu fakt, że opozycję również wybrali Polacy i posłowie pytają nie w swoim, lecz w ich imieniu. Buta i arogancja niestety często idzie w parze z niekompetencją samozwańczych uebermenschów.  Niektórzy mają po prostu taki przepis na życie, że swoją  ignorancję nadrabiają bezczelnością.

***

Delegacja Parlamentu Europejskiego powoli dochodzi do siebie po spotkaniach w Warszawie z ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem i szefem KRRiT Maciejem Świrskim. Szczególnie kontakt z tym pierwszym wywarł na delegacji piorunujące wrażenie. Jeśli wierzyć ich relacjom, Czarnek wydarł się na jedną z posłanek, by przestała się śmiać, choć jak zapewnia wcale jej nie było do śmiechu. Parlamentarzystce z Niemiec minister wypomniał przodków morderców, tak jakby zbrodnie III Rzeszy były argumentem dla łamania zasad wolności badań naukowych w Polsce, o co pytały parlamentarzystki. Na zakończenie spotkania, jak relacjonuje delegacja PE, minister edukacji powiedział, że finansuje to, co chce, po czym wyszedł bez pożegnania. W związku z reakcją ministra pojawiły się liczne głosy oburzenia. Niepotrzebnie, w końcu minister Czarnek nie udawał kogoś innego niż jest, a przecież mógł się sprytnie kamuflować.

***

Na propozycję, by 800+ wprowadzić już od czerwca, poseł Przemysław Czarnek  wywlekł na forum sejmu, że posłanka – sprawozdawczyni  z PO, Marzena Okla-Drewnowicz miała męża, który 9 lat temu został oskarżony o oszustwa. Fakt, że nie była to posłanka, ale facet, z którym wówczas pozostawała w separacji i w rozdzielności majątkowej, jakoś posłowi Czarnkowi umknął. Chciał nawet kontynuować ten wątek, ale nawet marszałkini z jego macierzystej partii doszła do wniosku, że to jednak przesada i nie wpuściła go drugi raz na mównicę. Oczywiście prymitywizm i prostactwo zachowań, to nie jest jedynie cecha Przemysława Czarnka. Jednak trudno zrozumieć dlaczego na ministra, który odpowiada za edukację naszych dzieci, PiS wybrał najgorszą z możliwych kandydatur, oczadziałego ideologicznie faceta o mentalności baby z magla. Bo gdy kogoś takiego wybierają sobie na opiekuna partyjnego na Opolszczyźnie, gdzie polskich uczniów języka niemieckiego wziął za zakładników swoichantyniemieckich urojeń i uprzedzeń, jest to tylko przysługa dla regionalnej opozycji. No i wyłącznie wewnętrzna sprawa PiS-u można powiedzieć.

***

Rzecznik praw dziecka wybudził się z letargu po zaszczuciu przez medialną szczujnię syna posłanki PO Filiks i ogłosił, że wyjątkowo wnikliwie przyjrzy się szkołom, które przez samych uczniów wyróżnione zostały w rankingu placówek przyjaznych LGBTQ+. Decyzję rzecznika poparł poseł Suwerennej Polski Tadeusz Cymański. Tradycyjnie wymachując rękami zaapelował, by dać rzecznikowi spokój, gdyż może tu chodzić o podkopywanie tradycyjnych wartości w wychowaniu młodzieży i się to teraz sprawdzi. Najwyraźniej hasła równości i tolerancji słabo mieszczą się w kanonie posła Cymańskiego, naszego Sokratesa zza stodoły.

***

Przepychanki w ramach Zjednoczonej Prawicy nabierają rumieńców, oto minister sprawiedliwości bezkarnie krytykuje swojego premiera, że ten popełnia wyłącznie błędy w kwestii stosunków z UE, a premier nie wywala za to ministra,  tak jakby to miało miejsce w każdym normalnym kraju, gdyż nie może i ogranicza się do porównań z ryczącą krową o słabej mleczności. Stąd podejrzenie, że panowie ustawiają się już przyszłościowo w blokach startowych do schedy po prezesie Kaczyńskim, a na razie po prostu chodzi o wyrwanie jak najwięcej biorących miejsc na listach wyborczych przez Suwerenną Polskę.

***

W związku z procesem, który sędzia w stanie spoczynku Konrad Wytrykowski wytoczył Gazecie Wyborczej, wrócił wątek karier sędziowskich osób, które nie mają nic przeciwko reformom tzw. dobrej zmiany w naszym systemie sprawiedliwości. Otóż rzeczony powód związał się wpierw z aferą hejterską, w której to sędziowie jak najbardziej na „tak” nastawieni do reform ministra Ziobry hejtowali kolegów, którzy piętrzą w tej kwestii wątpliwości, a nawet posuwają się do protestów w obronie  niezależności sędziowskiej. Sędzia Wytrykowski został zauważony i włączony w skład  Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która to okazała się ciałem bezprawnym, co zmusiło władze do jego rozwiązania. Jednak władza nie dała pseudosędziom z ID zrobić krzywdy i mogli wybrać: dalszą karierę w innych izbach SN lub przejście w stan spoczynku. Sędzia Wytrykowski wybrał stan spoczynku. W związku z tym, że skończył lat 45, przez następne 20 będzie pobierał około 20 tysięcy złotych miesięcznie za nicnierobienie, a gdy osiągnie wiek emerytalny dostanie jeszcze stosowną sutą odprawę. Finansowa przyszłość sędziego Wytrykowskiego i jemu podobnych rysuje się więc w różowych kolorach i do czasu osiągnięcia wieku emerytalnego  zamyka się sumą kilku milionów złotych.

Takie mamy prawo.

***

Posłowie Zjednoczonej Prawicy i koło Kukiz’15 ( z wyjątkiem jednej posłanki Suwerennej Polski, która wstrzymała się od głosu) odrzucili veto senatu w sprawie powołania komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022. Powstanie administracyjna komisja, która będzie jednocześnie prokuraturą, sądem i służbami specjalnymi, czyli zupełnie od czapy i wbrew kilkunastuzapisom konstytucji. Członkowie tej komisji będą występować  we wszystkich tych rolach a projekt ustawy wprost mówi o ich całkowitej bezkarności i braku odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje. Na sejmowej sali, ci, którzy przegłosowali ten projekt krzyczeli w euforii „precz z komuną”. Tymczasem ta komisja, w ewidentny sposób znosząca trójpodział władzy, wprost nawiązuje to tradycji wschodniego samodierżawia. Wygląda to na to, że w strachu przed przegraną w wyborach postanowili zadziałać na zasadzie klin klinem, czyli chcą walczyć z komuną za pomocą bolszewickich metod. Projekt tego czegoś zaopiniowało negatywnie nawet Biuro Legislacyjne Sejmu, przestrzegając, że  w ten sposób powstaje ”twór w polskim ustroju całkowicie nieznany, niemieszczący się w polskich ramach konstytucyjnych”. Może u nas był dotąd nieznany, ale na Białorusi czy w putinowskiej Rosji jest znany jak najbardziej.

Czy to coś zacznie działać, zależy teraz od decyzji prezydenta.A ta jest wielką zagadką.

Najnowsze artykuły