Minął tydzień [FELIETON]

Wiceminister spraw zagranicznych ogłosił, że nie będzie ułatwień wizowych dla przybyszów z 21 krajów pozaunijnych, w tym m.in. z Iranu, Pakistanu, Nigerii, Arabii Saudyjskiej. Z jednej strony rząd jest przeciwny relokacji migrantów z państw UE a z drugiej chciał ułatwień wizowych dla ludzi z 21 krajów, głównie azjatyckich i afrykańskich. Pomysłem na dramatyczny brak rąk do pracy, który polscy pracodawcy szacują już na kilkaset tysięcy, są budowane getta gastarbeiterów i pokazywanie na zamieszki we Francji, przestrzegając, chyba tylko samych siebie, czym mogą się takie getta skończyć. Zamiast spójnych koncepcji  jest tylko tępa propaganda z krótkiej rączki, czyli na użytek zbliżających się wyborów.

Rząd nie proponuje żadnych rozwiązań, które ułatwiałyby choćby śladową asymilację ludzi, których zamierza do nas sprowadzić do pracy.  A jednocześnie nie zamierza: zależy czy są już w Unii – wtedy nie, lub czy przyjadą bezpośrednio ze swoich krajów – wtedy tak. Władza tłumaczy, że przybyszów dokładnie się sprawdza. Skąd przekonanie, że nie da się sprawdzić osób z relokacji z innych krajów Unii – trudno dociec.  Podobnie tego jak skrupulatności procedur sprawdzających miały się przysłużyć zapowiadane, i po krytyce ze strony Tuska odrzucone,  ułatwienia wizowe, co wiąże się przecież z uproszczeniem procedur.

Wygląda na to, że polityka migracyjna tego rządu, to są rozwiązania w rodzaju „ni z gruchy ni z pietruchy”. Jeden wielki chaos i prowizorka, podlewana propagandowym sosem w postaci oracji premiera Morawieckiego, w otoczeniu pań w strojach ludowych, który chwali się jak osobiście powstrzymał falę obcych, wpuszczając ją jednocześnie tylnymi drzwiami, bo tak naprawdę są nam oni potrzebni do pracy. Oraz że zatrzymał pomysły relokacji, która Polski zgodnie z zapowiedziami komisarz do spraw wewnętrznych „jest wielce prawdopodobne”, że nie obejmie. Za to inne rozwiązania w ramach tej koncepcji przewidują wreszcie unijne pieniądze na setki tysięcy migrantów, jakich przyjęliśmy z Ukrainy. Oczywiście lepiej żeby komisarz była bardziej precyzyjna, ale i polski premier mógłby się też bardziej skupić na ewentualnych dopłatach do pobytu ukraińskich migrantów wojennych.

***

Pozostając przy osobie premiera . Właśnie nakreślił Polakom aktualną mapę zagrożeń: Na wschodzie mamy grupę Wagnera, czyli bandytów i zabijaków, którzy mają krew niewinnych ludzi na rękach, a na zachodzie grupę Webera, to znaczy legalnie wybranych posłów Parlamentu Europejskiego skupionych w największym jego ugrupowaniu, Europejskiej Partii Ludowej. Morawiecki dziś tłumaczy, że nie miał na myśli stawiania między jednymi i drugimi znaku równości, no ale tak to wybrzmiało, jakbyśmy byli w rosyjsko-niemieckich kleszczach. Widać premier chętnie strzela słowem, natomiast refleksja dociera do niego później.

Morawiecki twierdzi również, że do Polski dotarły pierwsze pieniądze z KPO, choć Komisja Europejska jeszcze nie zaaprobowała wypłat dla nas z powodu nieprzestrzegania zasad praworządności; albo że składka ZUS jest tak wysoka, bo…Platforma ją podniosła. Rozstrzał tematyczny tych absurdalnych wypowiedzi  jest duży. Premier sobie nie żałuje, zarzucił nawet, że Tusk z Sikorskim doprowadzili do wycofania amerykańskiej tarczy rakietowej znad Polski, a tymczasem Sikorski publikuje zdjęcia, na których rzeczona instalacja jednak nie została zaorana. Ostatnio premier powiedział w TVN, że skraca jego wypowiedzi, a jak było słychać i widać to też nieprawda. Tak na marginesie: gdyby jednak niektóre wywody premiera rzeczywiście czasem skracali, byłaby to nie tyle złośliwość, a po prostu przysługa.

***

TVP  uruchomiła nową audycję: „Jak oni kłamią”, gdzie w scenografii do złudzenia przypominającej studio Faktów TVN udowadniają ich zdaniem rzekome kłamstwa konkurencji. Oczywiście dla mediów to jest tragedia, bo programowe podważanie kompetencji innych przed oczadziałym audytorium, zarzucanie manipulacji przez manipulatorów,  uderza bez wyjątku we wszystkich z tzw. czwartej władzy. Z tego per capita nikt nie wyjdzie obronną ręką. I chyba właśnie o to chodzi – pomysłodawcy nie mają już nic do stracenia, w każdym razie na pewno nie opinii medium niezależnego i dlatego chcą za sobą pociągnąć na dno innych. W nawiązaniu do telewizji stanu wojennego – do kompletu brakuje tam już tylko mundurów dla prowadzących.

***

Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury, odpowiedzialny za bezpieczeństwo na polskich drogach i m. in za instalowane na nich w tym celu fotoradary, zakupił był dla siebie system antyradarowy Janosik, który przez rzeczonymi urządzeniami ostrzega kierowcę. Oczywiście nie z własnej kieszeni, tylko za pieniądze na utrzymanie biura poselskiego. Minister tłumaczy, że Janosik ma oprócz ostrzegania przed radarami szereg innych funkcjonalności i na nich mu właśnie zależało. A wystarczyło te inne funkcjonalności zaciągnąć za darmo z Google’a przecież, ale jak widać minister nie idzie na łatwiznę, zwłaszcza, że nie za swoje. Czyli jest tak: gościu który stawia na drogach radary sam się zabezpiecza, żeby nie być przez nie złapanym, ale to jego zdaniem jest tylko funkcja dodatkowa, niczym hepaslimin na odchudzanie.

***

Opolski oddział NBP postawił przed swoją siedzibą baner na kółkach z informacją, że za inflację w Polsce odpowiada rosyjska wojna oraz pandemia, a kto twierdzi inaczej, mówi językiem Kremla. Pomijając samą treść, urzędnicy miejscy zwrócili uwagę, że wystawianie takich banerów jest sprzeczne z uchwałą krajobrazową i zasugerowali uprzątnięcie rzeczonego z ulic Opola. Tymczasem dyrekcja NBP z nakazem tym się nie zgadza dowodząc, że przedmiot sporu to element ogólnopolskiej akcji, a jednocześnie towarzyszy on imprezom okolicznościowym. To pierwsze jest akurat prawdą: trwa ogólnopolska akcja dezinformacyjna NBP będąca zasłoną dymną dla niekompetencji prezesa, podlana bezczelną sugestią, że krytykując jego błędy wpisujemy się w narrację Kremla. Natomiast wtręt o okolicznościowej imprezie wywołuje już znaki zapytania. Jaka impreza  okolicznościowa odbywa się bowiem przed gmachem NBP w Opolu, oczywiście nie licząc festiwalu hipokryzji i półprawd na kółkach? W każdym razie „Miliard w rozumie” to nie jest na pewno.

***

Na 212 powiatowych szpitali w Polsce 119 jest dziś zadłużonych. Dwa lata temu minister zdrowia uroczyście ogłaszał historyczny dzień wdrażania planu oddłużania szpitali. Znowu operacja się udała a pacjent zmarł.

***

Jak podliczył „Fakt” w ubiegłym roku polscy parlamentarzyści przepalili paliwo za 11, 5 miliona, co pozwoliło im średnio przejechać 2 miliony kilometrów. Jako że zmierzamy do końca tej parlamentarnej kadencji i jesteśmy prawie u progu kolejnej, spokojnie możemy powiedzieć, że nowe idzie, a stare ciągle jeszcze jedzie.

***

Portal „Na Temat” porównał nowe ceny biletów do Zamku Królewskiego na Wawelu do cen w podobnych obiektach w innych częściach Europy. Wyszło na to, że czteroosobowa rodzina z dwojgiem dzieci, która za komplet atrakcji na Wawelu musi teraz zapłacić 504 złote (dwa bilety normalne plus dwa ulgowe), na przykład Wersal opędziłaby trochę więcej niż połową  tej kwoty. Wawel należy do państwa, władza co prawda na liście swych priorytetów umieściła politykę historyczną, ale nic nie wspominała o tym, że nas za nią tak ostro skasują.

***

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że Polska naruszyła prawo sędziego Igora Tulei do rzetelnego procesu i zasądziła na jego rzecz 36 tys. euro zadośćuczynienia. Dla wnioskodawcy to oczywiście satysfakcja, że prawo i sprawiedliwość funkcjonuje nie tylko z nazwy, a oprócz tego finansowa rekompensata i dowód słuszności obranej drogi. Dla nas to również potwierdzenie faktu, iż Polska PiS prześladuje niezależnych sędziów.

Najnowsze artykuły