Minął Tydzień [FELIETON]

Koniec świata: Mimo usilnych starań redaktorowi Radomirowi Witowi z TVN nie udało się skłonić posła Janusza Kowalskiego, by wypowiedział dwa słowa: Donald Tusk. Piekło zamarzło, a ulubione dotąd kwestie niektórym w gardle. Ale spokojnie, każdy szok kiedyś minie, w końcu i poseł Kowalski dojdzie do siebie, niestety.

***

Premier Mateusz Morawiecki ciągle zaprasza marszałka Hołownię na rozmowy w sprawie koalicji polskich spraw. W związku z tym marszałek złożył nawet oświadczenie, że już nie wie jak tłumaczyć Morawieckiemu, że nie jest zainteresowany. Bo na razie premier sprawia wrażenie, że do niego nic nie dociera. Już wiadro czarnej polewki mu wylali na głowę a on ciągle stoi u drzwi z tymi kwiatami. Jego desperacja jest silna, ostatnio nawet sprawia wrażenie, że gotów byłby stanąć na czele rządu dotychczasowej opozycji. Popiera też rozwiązania, które przez 8 lat nie przyszłyby mu do głowy. Najwyraźniej premier nie ogarnia już tej kuwety, niczym kot Sahary.

***

Minister jeszcze kultury Piotr Gliński nie ustaje w boju, i do ostatniej minuty swojego panowania wyszarpuje z budżetu pieniądze dla swoich. Właśnie z pisowskim prezydentem Chełma podpisał umowę na powstanie Centrum Prawdy i Pojednania, nowej instytucji w tym mieście. Gliński zobowiązał się w imieniu Ministerstwa Kultury, którym za dwa tygodnie nie będzie już zarządzał, że da na to 180 milionów złotych. Oczywiście inicjatywa słuszna, bo nikt tak jak pisowcy nie powinni się szkolić w największych swych deficytach, czyli mówieniu prawdy i odruchach pojednania.  Tylko dlaczego za publiczną kasę.  Przy okazji na siedzibę tego całego Centrum władze Chełma zabierają dzieciom szkołę, która tam funkcjonowała od 30 lat. I to jest akurat bez sensu, gdyż nie ma co kosztem pokolenia przyszłości zagarniać miejsce dla gości, którzy już jej nie mają.

***

W neoKRS, atrapie konstytucyjnego organu, który stać ma na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, wraz z nowym zaciągiem parlamentarnym stęchłe powietrze powoli rozrzedza wiatr zmian. Przynajmniej jest tam teraz ktoś kto politycznym sędziowskim nominatom tego gremium powtarza, że oni sami są zaprzeczeniem wartości, na których warcie mają stać. Zostali bowiem wybrani przez polityków, podczas gdy konstytucja wyraźnie mówi, że to sędziowie powinni wybierać swych przedstawicieli z własnego grona, z wyjątkiem przedstawicieli prezydenta i parlamentu. Oczywiście sędziowscy nominaci neoKRS o tym doskonale wiedzą, ale mają też świadomość, że tylko z politycznego nadania mogli się tam znaleźć, więc stać będą wiernie przy swoich pisowskich dobrodziejach. Do końca, do ostatniej złotówki.

***

A’propos tego żartu z praworządności, o którym wyżej. Jeden z jego pisowskich nominatów, sędzia Nawacki na uwagi oddelegowanej tam posłanki Gasiuk-Pihowicz odpowiedział, że odszczeka co powiedziała, po czym wciśnie jej te słowa w gardło. Na Nawackiego spadła fala oburzenia, a tak naprawdę trzeba mu być wdzięcznym, bo właśnie dzięki takim wypowiedziom opinia publiczna może się dowodnie przekonać co to za licha liga zawodników tam zasiada.

***

Lech Wałęsa wygrał proces z Polską przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Trybunał uznał, że obecność neosędziów rozpatrujących lustracyjny spór między Wałęsą a Krzysztofem Wyszkowskim pogwałciła prawa tego pierwszego. W ten sposób TPCz potwierdził, że neosędziowie w Polsce są problemem systemowym a pisowska reforma wymiaru sprawiedliwości nie mieści się we wspólnych kanonach praworządności krajów UE, które tworzą również, a nawet przede wszystkim, wspólnotę w rozumieniu prawa. Paradoksalnie w związku z tym wyrokiem nie ma przegranych, wygrał bowiem zarówno Lech Wałęsa jak i Polska. Jedynym przegranym jest deforma Zbigniewa Ziobry, dzięki której staliśmy się w Europie jurysdykcyjnym pomietłem oraz pośmiewiskiem.

***

W ramach rządowych ostatków minister Jacek Sasin przyznał podwładnym dodatki zadaniowe za wdrożenie KPO. No i teraz już nikt nie powie, że w związku z Krajowym Planem Odbudowy za czasów mijających właśnie rządów nie było żadnych wypłat.

***

Pojawił się problem z prywatną ochrona prezesa Kaczyńskiego. Otóż marszałek sejmu doszedł do wniosku, że nie będą mu po kuluarach sejmowych chodzili prywatni ludzie z bronią, bo od ochrony posłów jest Straż Marszałkowska i ewentualnie SOP. To by znaczyło, że swą prywatną ochronę, która dzisiaj odpycha dziennikarzy w Sejmie od prezesa prawem kaduka, będzie on musiał zostawiać ją przed wejściem. Tu przyszedł mu w sukurs niezawodny poseł Suski, który zasadność prywatnej ochrony prezesa w Sejmie tłumaczył najpierw odwiedzinami dzików na terenach zielonych polskiego parlamentu. Po czym, gdy zrozumiał iż to jest argument oględnie mówiąc słabosilny, zarzucił wprost marszałkowi Hołowni, że chce wystawić prezesa na strzał zamachowca. I jeszcze raz się okazało, że co poseł Suski chce z grubej rury strzelić inteligencją, to pudło.

***

Kurator małopolska Barbara Nowak ducha nie gasi i ogólnie nie lęka się. Po rewelacjach  o aresztowaniu ucznia w Kanadzie, za to, że powiedział iż na świecie funkcjonują tylko dwie płcie., oraz o nauczycielu z Irlandii, którego rzekomo uwięziono, bo nie chciał się zwracać do swych uczniów zgodnie z ich sugestiami, poinformowała o pokojach do masturbacji funkcjonujących jakoby w szwedzkich przedszkolach, gdzie przedszkolanki instruują swoich podopiecznych jak to się robi. Podczas gdy na wcześniejsze brednie pani Nowak nikt nie reagował, i jak chce niech idzie z nimi sama do lekarza, ostatni wpis wnerwił jednak ambasadę szwedzką, która zdecydowała się zdementować te głupoty. Złośliwi idą tropem tych pokojów i twierdzą, że kurator Nowak też taki ma, z tym, że na wyposażeniu z gumowym młotkiem, którym systematycznie samogwałci się po głowie. Ale tak na poważnie – to jest osoba, było nie było urzędnik państwowy, o którym obecny jeszcze minister edukacji powiedział, że nie wyobraża sobie lepszej kandydatki odpowiedzialnej na niwie oświaty. Tym sposobem każdy następny dzień tego żałosnego spektaklu powolnego konania tej władzy utwierdza nas w słuszności naszych wyborów 15 października, rzecz jasna pod warunkiem, że byliśmy za zmianą.

***

Wiceminister Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego na wzrastającej fali opinii o przyszłych rozliczeniach powiedział, że „jeśli ktoś coś ukradł niezgodnie z procedurami, to oczywiście musi oddawać”. To rzadki przypadek, gdy wypowiedź sama w sobie jest jednocześnie jej puentą.

***

Zarząd Orlenu w liczbie 11 członków, z prezesem Obajtkiem na czele, zamówił dla siebie szkolenie na wypadek zatrzymań. Prawnicy, specjaliści od spraw karno-gospodarczych uczyli ich m. in. jak upadać w trakcie zatrzymania, by nie zrobić sobie krzywdy. Ciekawe czy elementem tego szkolenia był tam również wykład:  „Reguła Horały. Nadzieja czy złudzenia”.

Najnowsze artykuły