Minął tydzień [FELIETON]

Tydzień temu wspominaliśmy w tej rubryce o zdymisjonowanym zespole Lex Tusk, czyli kilku panach, którzy opublikowali „wstępny raport” o rosyjskich wpływach w Polsce. Cały ten zespół zgarnął niewąską kasę i były podejrzenia, że spreparował rzecz szytą grubymi nićmi na okoliczność wykluczenia z polityki Tuska. A teraz już jest pewność, że jednak nie szyli grubymi nićmi, tylko wręcz wiązali ten swój raport grubym drutem. Najpierw członek tej komisji prof. Andrzej Zybertowicz zaczął splatać w mediach, że ichnia rekomendacja o odsunięciu Tuska od państwowych funkcji to jest tylko „wrażenie” członków komisji. I to było nawet śmieszne łamane przez żałosne. Jednak sprawy stały się dużo poważniejsze, gdy okazało się, że ktoś zmienił treść tego „cząstkowego raportu” już po jego opublikowaniu i po odwołaniu przez sejm wszystkich członków tej komisji, czyli jakaś Niewidzialna Ręka musiała za tym stać. Autorzy „raportu” jako dowód współpracy rosyjskich służb FSB z polskim SKW wymienili kontakty z rosyjskimi agentami, którzy okazali się oficerami służb państw NATO oraz Ukrainy. Żeby nie być gołosłownym – z inkryminacji zniknęły nazwiska odwiedzających SKW następujących dyplomatów, z Ukrainy, Słowacji i Chorwacji, których komisja Lex Tusk wymieniła jako agentów rosyjskich służb: gen. Józefa Viktorina, płk. Wiaczesława Kołotowa, płk. Serhija Jaculczaka i kmdr. por. Andrija Ljulija. Jest duża szansa, że niezależna prokuratura wkrótce namierzy sprawcę nielegalnej korekty i wsadzi go tam, gdzie jego miejsce, czyli do kryminału. I że odpowiedzą za tą prowokację wszyscy podpisani i nie podpisani pod nią manipulatorzy.

***

Jak ustalili kontrolerzy NIK siostra premiera, Anna Morawiecka, była zatrudniona w bliżej nieznanym pracownikom referacie kultury i sportu Urzędu Miejskiego w Trzebnicy i zajmowała się tam zagadnieniami wód geotermalnych, a w szczególności ich znaczeniem dla zdrowotności, czyli wiedzą powszechnie już znaną. Wykonywała więc fikcyjną pracę w fikcyjnym wydziale i tylko pieniądze były z tego prawdziwe.

***

CBA w Bydgoszczy przechowywało płytę z danymi z pierwszych podsłuchów Pegasusem telefonu Krzysztofa Brejzy ówczesnego posła Koalicji Obywatelskiej. Dziś nie nadaje się ona do użytku, gdyż została zniszczona. To znaczy zdaniem prokuratury w Gdańsku, która prowadziła w tej sprawie nawet  śledztwo płyta rozpękła się sama.  Ważny dowód z kluczowymi danymi został więc bezpowrotnie stracony. CBA najwyraźniej zaciera za sobą ślady, jednocześnie odsłaniając inne, na dowód, że rację mają ci, którzy chcą ją likwidować. Bo po co nowej koalicji władzy policja polityczna PiS.

***

Prezes Orlenu Daniel Obajtek wystosował list protestacyjny z obawą, że nowa koalicja rządząca chce doprowadzić czebol do rozkładu, proponując, by ten dołożył do programu mrożenia cen energii 15 miliardów złotych ze swoich krociowych zysków. Dokładnie rok temu w tym samym celu państwowy Orlen dołożył z zysku 14 miliardów a ten sam prezes wyrażał wówczas osobistą satysfakcję, że koncern może pomóc Polakom dzieląc się z narodem jego krwawicą. Wynika z tego, że problemem nie jest tu więc sama wypłata, tylko prezes Obajtek.

***

Poseł Marek Suski z PIS wyraził wątpliwość dotyczącą stosunku do niego marszałka Hołowni: „On ma mnie chyba za idiotę”. Czasem dobrze jest, gdy pierwsza refleksja staje zaczynem głębszych przemyśleń.

***

Poczta Polska twierdzi, że nie odpowiada za pojawienie się w jej punktach sprzedaży podróbek torebek marki Gucci i Yves Saint Laurent po 80-100 złotych sztuka, gdyż to jest wina dystrybutora dostaw, na którego Poczta nie ma wpływu. Czyli jest tak: karty wyborcze drukują, torebki sprzedają i nic z tego nie mają, a decyzyjności to już w ogóle.  Rozszerzanie usług wyraźnie PP nie wychodzi na dobre.

***

Europoseł PiS Anna Zalewska domniemuje, że brak odpowiedniej reakcji policji w sprawie tragedii 14- letniej Natalii z Andrychowa, która bez pomocy umierała na mrozie pod sklepem, to efekt wieloletniej nagonki dotychczasowej opozycji na funkcjonariuszy. Anna Zalewska jak wiadomo wykaraskała się z afery swoich najbliższych współpracowników, którzy okradali pojemniki PCK z używaną odzieżą. Lecz jak się okazuje ciągle trzyma się blisko śmietnika.

***

Jak donosi RMF FM w dniu słynnego wybuchu w gabinecie Komendanta Głównego Policji gen. Jarosława Szymczyka zabezpieczono trzy butelki alkoholu i aż trzy granatniki. Wygląda na to, że generał, który upiera się, że włączał głośnik, zamiast mono zamierzał odpalić jakiś większy dźwiękowy armagedon – więcej niż stereo a mniej niż quarto. Tylko nie zsynchronizował go dobrze z flaszkami.

***

Minister kultury Dominika Chorosińska poinformowała, że wymodliła dla siebie lepszy, większy samochód. Tu przypomina się stary dowcip o ubogim Mosze, który głośno pod Ścianą Płaczu prosił o pieniądze na ratę kredytu, aż mu przerwali współtowarzysze tłumacząc, żeby nie zawracał Panu Bogu głowy, gdyż ludzie tu się modlą o poważniejsze sumy. O tym, czy stanowisko ministry na dwa tygodnie również sobie wymodliła, pani Chorosińska nie wspomina. W każdym razie licząc rządowe uposażenie i przysługującą miesięczną odprawę wypadnie dla niej za dwa tygodnie ministrowania 34976 złotych brutto. Na audi prawie nówkę spokojnie wystarczy.

***

Członkowie zarządu NBP bronią swojego prezesa Glapińskiego, doświadczonego działacza PiS, który po październikowych wyborach przypomniał wszystkim, że jest apolityczny i niezależny. A wcześniej nie było miesiąca, by podczas swoich stand up-ów nie wychwalał rządów Morawieckiego i nie krytykował opozycji. Obrona prezesa jest reakcją na przebąkiwania nowej koalicji, czy aby nie postawić go przez Trybunałem Stanu. Zdaniem jego obrońców jest to polityczny atak na instrument ochrony wartości złotówki. Tak się składa, że członkowie zarządu, którzy podpisali się pod protestem to w 5 na 8 przypadków byli posłowie oraz radni PiS, ewentualnie niedoszli posłowie oraz radni PiS . Tę ekipę właśnie uzupełnił w zarządzie Artur Soboń, były pięciokrotny wiceminister od spraw wszelakich w rządzie PiS i świeży poseł PiS, który w tej sytuacji z mandatu zrezygnował. Jak stwierdził, zrobił dla Polski oraz dla złotówki. To drugie może być prawdą, gdyż jego pensja wynosić teraz będzie ponad 60 tys. zł brutto miesięcznie. Przy okazji inny członek zarządu NBP, Paweł Szałamacha, były poseł PiS i minister finansów w pisowskim rządzie Beaty Szydło przypomniał, że gremium to reprezentuje szeroko rozumianą różnorodność poglądów. Można powiedzieć taką różnorodność w jedności, czyli coś w rodzaju jednokolorowej tęczy.

***

W dyskusji nad sposobem wyboru nowego premiera Tuska w Sejmie głos zabrał przedstawiciel pentagramowego koła Kukiz’15 Marek Jakubiak i pouczył Wysoką Izbę, że wykorzystanie maszyny głosującej w tej sprawie jest zamachem na tajność głosowania. Tyle, że dotychczasowe nigdy nie stosowane w historii polskiej demokracji przewidywane regulaminem rozwiązanie zakładało, iż Sejm sam wybiera premiera głosując za pomocą wrzuconej do urny kartki, podpisanej imiennie przez głosującego. A imiennie ciągle znaczy nie anonimowo. No ale nie ma się co dziwić Jakubiakowi, jako browarnikowi bicie piany przychodzi mu wyjątkowo łatwo.

 

Najnowsze artykuły