Minął tydzień [FELIETON]

Po zakatowaniu  8-letniego Kamila przez jego ojczyma, premier i szefostwo Ministerstwa Sprawiedliwości  zaczęli się licytować w sprawie wymiaru kary za tego rodzaju czyny. W sumie doszli do ściany, czyli kary śmierci, której i tak wprowadzić nie można. Znów są więc tylko słowa i puste hasła pod publiczkę. Natomiast rozwiązań problemu, który polega na tym, że w państwie  w środku Europy ośmiolatek nie może liczyć na ratunek, mimo licznych jego sygnałów o pomoc, takich na jakie stać kilkuletnie dziecko, jakoś ze strony władzy nie ma. Podpowiada opozycja, która błąd widzi w strategii bezwzględnej ochrony rodziny, podczas gdy powinna ona obejmować samo dziecko, tak jak to się dzieje w wielu zachodnich krajach. Bo krzywda dzieciom dzieje się głównie w rodzinie. Gdy Kamil zimą uciekł z domu w piżamce, oddano go „rodzicom”, podczas gdy w Skandynawii, Niemczech i wielu innych krajach, trafiłby najpierw do izby dziecka i tam pierwsze co by zrobiono, usiłowano by ustalić dlaczego uciekał. I te ustalenia pewnie Kamilowi uratowałyby życie.

Naszych rządzących najwyraźniej nie stać na pogłębioną refleksję, im wystarczy prostacka propagandowa hucpa.

***

Sprawa rosyjskiej rakiety H55 przystosowanej do przenoszenia głowic jądrowych, która  w grudniu 2022 nie niepokojona przez nikogo przeleciała z Białorusi przez pół Polski i spadła w lesie w okolicach Bydgoszczy, nabiera rumieńców. Oto szef Sztabu Generalnego gen. Andrzejczak oświadczył, że o incydencie powiadomił przełożonych natychmiast, czyli w rzeczonym grudniu, tymczasem premier Morawiecki dopiero co oświadczył, że o sprawie dowiedział się w kwietniu 2023 a minister obrony wicepremier Mariusz Błaszczak powiedział, że w ogóle nie został o incydencie poinformowany przez Dowódcę Operacyjnego gen. Piotrowskiego. Znaczy ktoś tu kłamie, bo skoro generał Andrzejczak mówi, że informował a mógł się dowiedzieć tylko od generała Piotrowskiego, znaczy, że ten ostatni nic nie zatajał jak twierdzi jego zwierzchnik, minister obrony.  Z tej pogmatwanej historii rysuje się jednak w miarę jasny obraz: Rosjanie puścili w kierunku Polski nieuzbrojoną rakietę, czyli chcieli sprawdzić szczelność polskiej obrony powietrznej.  Rakieta  na teren państwa NATO, czyli nasz, weszła jak w masło przez nikogo nie niepokojona. Nikt jej nawet specjalnie nie szukał, bo też nie wiadomo było gdzie zniknęła. Sprawę postanowiono więc wyciszyć, ale przypomniał o niej jakieś trzy tygodnie temu minister sprawiedliwości Ziobro, można powiedzieć, że wyciągnął ruską rakietę spod dywanu milczenia.  Rakietę znalazły zresztą nie służby, lecz pewna amazonka podczas konnej przejażdżki po lesie, blisko 5 miesięcy od czasu kiedy była u nas upadła.

Dziś wicepremier Błaszczak próbuje całą winę zwalić na żołnierzy. Istnieje też czasowa koincydencja między łaskawym przyjęciem przez Polskę niemieckiej oferty, by rozmieścić ich baterię Patriot przy naszej wschodniej granicy z incydentem z H55. MON nagle zmienił zdanie i zaprosił niemieckie Patrioty, jak raz po tym jak ruska rakieta przeleciała pół Polski, o czym podobno nic nie wiedział.

Ostatnio jeden z polityków Suwerennej Polski, poseł tej ziemi, którego nazwisko pomińmy ,bo i tak zbyt często występuje w tej rubryce, powiedział, że Polskę obroni polski żołnierz wierzący w Boga. A tutaj się okazuje, że nie tylko od żołnierza oczekuje się wiary w cuda.

***

Z związku z tym, że skłócony Trybunał Konstytucyjny nie może zebrać się w pełnym składzie, który liczy minimum 11 sędziów, w PIS-e powstał plan, by pełny stan zmniejszyć do 9 osób, choć przecież to on chciał jego powiększenia do liczby 11 kiedyś, gdy jeszcze TK działał normalnie. Dziewięć to jest bowiem ta liczba sędziów, na których prezes Kaczyński może dziś liczyć, a pozostała szóstka, jak mówią obserwatorzy polskiej sceny politycznej , są to ludzie ministra Ziobry. Pomijając nawet fakt, że dożyliśmy czasów, w których sędziowie są czyiś, rozkład sił w Trybunale oznacza jego kompletny rozkład jako całości. I jest widomym efektem ruskiego ładu w praworządności, który wprowadza ta ekipa. To się musiało tak skończyć. Jeśli zabieg PIS-owi się uda, Trybunał Konstytucyjny będzie orzekał o zgodności z konstytucją pod wątpliwym konstytucyjnie przewodnictwem sędzi Przyłębskiej, której kadencja się skończyła, w składzie sterowanym polityczną koniunkturą. Czyli oto wysmażyli nam trybunał, który sam w sobie pozostanie konstytucyjnym zaprzeczeniem własnych werdyktów.

***

W myśl zasady nie kijem go to pałą, PIS próbował z Komisji Sprawiedliwości usunąć czwórkę posłów Suwerennej Polski, co nie spotkało się z poparciem tejże oraz opozycji. Stąd na nowo rozgorzała dyskusja, czy Zjednoczona Prawica jest nią tylko z nazwy, skoro we własnym gronie próbują się już jawnie wycinać. Dziś raczej można by mówić o Skazanej na Siebie Prawicy. PiS-owi szkoda tych 1-2 procent poparcia dla Suwerennej Polski, bardziej niż pozbycia się ekipy Zbigniewa Ziobry raz na zawsze, bo prezes Kaczyński ciągle wierzy, że może rządzić po jesiennych wyborach. A z kolei koalicjanci z SP mimo wszystko będą się trzymać PIS-u  bo to dla nich jedyna nadzieja, że nie tylko nie spadną w niebyt, lecz kilku ich przedstawicieli nie znajdzie się na ławie oskarżonych. Dla prokuratury część materiałów obciążających opracowali już kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli.

***

OLAF, unijny urząd tropiący defraudacje pieniędzy w Unii Europejskiej rozpoczął śledztwo w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju z powodu afer, które tam ostatnio odkryto, związanych z przyznawaniem grantów zawłaszczanych przez ludzi ze środowiska Republikanów Adama Bielana, którzy NCBiR zawiadują. Niestety pojawiają się doniesienia o kolejnych przekrętach, powstawaniu firm na slupy, otrzymujących ciężkie pieniądze na wyimaginowane innowacje, jakie nigdy miały się nie ziścić. Jest więc co sprawdzać. Najgorsze w tym jest nawet nie złodziejstwo, co kompletne zdemolowanie słusznej idei NCBiR. Miał być katalizatorem innowacyjności polskiej gospodarki a stał się źródłem łatwej kasy dla swoich. Pazerność potrafi zniszczyć wszystko.

***

Europejska Komisja Specjalna PEGA, ds. zbadania wykorzystywania systemu inwigilacyjnego Pegasus  w raporcie końcowym podsumowującym 14 miesięcy swej pracy stwierdziła, że m. in. w Polsce doszło do poważnych naruszeń w tej kwestii prawa unijnego, czyli do nielegalnej inwigilacji przeciwników politycznych.  Komisja skrytykowała też Komisję Europejską, że nie reaguje w tej sprawie tak jak powinna, a jednocześnie wyraziła wątpliwość, czy w takich okolicznościach jesienne wybory w Polsce w ogóle mogą być demokratyczne.

Rządzący nad Wisłą  raport przyjęli ze spokojem, a wicemarszałek Ryszard Terlecki, stwierdził wprost, że to tylko bajania „tam tych w Brukseli, którzy siedzą teraz w więzieniu”. Widać nie tylko do dziennikarzy, ale również do kłopotliwych faktów marszałek Terlecki zwykł się odwracać plecami.

***

W Przytyku (to gdzieś pod Radomiem) parlamentarzyści PiS dwa razy uroczyście przekazywali strażakom ochotnikom te same wozy strażackie: w grudniu ubiegłego i w maju tego roku. Trzeba przy tym uczciwie przyznać, że wozy były te same, jednak skład delegacji darczyńców się zmieniał. Przy czym obecność samych przedstawicieli PiS była nie do końca uprawniona, gdyż fundusze pochodziły rzecz jasna nie z ich, lecz państwowej kieszeni, a o nowy sprzęt wystarali się również lokalni parlamentarzyści z innych partii. Jest takie przysłowie: Kto szybko daje, dwa razy daje. Teraz wykuwa się nowe: Kto dwa razy daje, dwa razy tym samym się naje, a przynajmniej tak mu się wydaje.

***

Wieść z rynku polityczno-medialnego: jak ujawnił miesięcznik „Press” fundacja Rafała Ziemkiewicza i kilku innych rządowych propagandzistów ( Paweł Lisicki, Krzysztof Masłoń, Piotr Zychowicz, Piotr Semka)  otrzymała z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej zawiadywanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości  prawie 2 miliony złotych na swój portal Suwerenność.pl (po angielsku) gdzie publikuje się teksty z tygodnika „Do Rzeczy” tłumaczone na angielski przez translator. Wszystko o tych gościach można powiedzieć, ale nie to, że są pokrzywdzeni. Nie wyszli też z więzienia, ale z salonów władzy i to nie z lichą wypiską, ale najwyraźniej z pełnymi kieszeniami pieniędzy. No chyba, że obdarowani podejrzewają coś w kwestii swojej przyszłości, czyli wiedzą o czymś, czego my jeszcze nie wiemy.

***

Zdymisjonowany Szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosław Olechowski, po tym jak Onet ujawnił treść anonimu do najważniejszych polityków PiS, gdzie autor sumitował się jak bardzo wiernie służył w TVP tej partii i wyszło z treści, że mógł  nim być tylko on, znalazł już nową posadę w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Takie zasługi nie mogą pozostać zapomniane,

Rud

Najnowsze artykuły