Świeże powietrze w Sejmie [KOMENTARZ]
Jak miło się słuchało marszałka Hołowni. Powrót do demokratycznego porządku, dziennikarze, którzy nie będą już przeganiani w Sejmie, ludzie na ulicy, którzy nie będą oddzielani od parlamentu, który w końcu sami wybrali, barierkami. Dosyć występów gościa bez żadnego trybu. Dosyć przerw w obradach „bo przegramy głosowanie”, reasumpcji, dosyć arogancji władzy, wyłączania mikrofonów posłom po pół minucie. Do Sejmu wraca debata, wrócić demokracja, równe traktowanie posłów niezależnie z jakiego obozu pochodzą. Nie będzie się kryć przestępców- deklaruje nowy marszałek, najprawdopodobniej a propos spodziewanych wniosków o cofnięcie niektórym immunitetu, podejrzanych o urzędnicze i zwykłe złodziejskie malwersacje.
Tak – ludzie głosowali, by wygrała normalność, uczciwość i trzeba powiedzieć, w poniedziałek 13 listopada światełko nadziei już wyszło z tunelu, już się nam żarzy. Demokratyczna już nie opozycja pokazała, że ma większość, pokazała, że tylko ona jest w stanie wziąć odpowiedzialność za kraj. Kiedyś w Polsce działał świetny kabaret Dudek, dziś prezydent zafundował nam kabaret Duda, z numerem – „ Robimy rząd, czyli jak Morawiecki nie mógł się rozstać ze stołkiem”. Żałosny spektakl, ale przecież nie bardziej niż dyrektor tej zbutwiałej sceny, trzymającej się na zardzewiałych gwoździach z czasów potęgi minionej wraz z wynikami wyborów. Teatr jednego aktora, który nie ma w sobie tyle odwagi, by odmówić. Za to próbuje spryskać zaduch populistycznego zamordyzmu ostatnich ośmiu lat air wickiem górnolotnego pustosłowia. I żeby porządzić choć jeszcze trochę.
A tu potrzeba było otworzyć okno, przewietrzyć Polskę a nie okadzać stęchłą perfumerią, na dodatek zajeżdżającą ruskimi duchi. Starsi wiedzą o czym piszę.
I jeszcze jedno, panie, panowie – nie spieprzcie tego.
Ryszard Rudnik